Niemcy są kompletnie zaskoczeni zmianą postaw Francuzów. Na wschodzie, w Wogezach i Lotaryngii, I i II armie francuskie (generałów Dubaila i Castelneau) powstrzymują odwrót i utrzymują pozycje. III i IV armie (generałowie Sarrail i Langle de Cary) stawiają opór V i IV armiom niemieckiej Kronprinza i ks. wirtemberskiego, nie dopuszczając ich do zdobycia Verdun.
Pod Fere Champenoise energiczny Foch wytrzymuje trzydniowe uderzenia dywizji niemieckiej III i II armii („Centrum traci pozycję, prawe skrzydło się zwija. Doskonała sytuacja, atakuję!” – brzmiał jeden z jego meldunków). Prawdziwe zaskoczenie czeka jednak Niemców ok. 160 km na wschód od Paryża. Od świtu 6 września trwa tam wielka kontrofensywa, której całości nikt chyba nie obejmuje. Pięć korpusów Francheta d’Esperey prze ku Chateau-Thierry, podobnie jak trzy korpusy Frencha.
Głównym kołem zamachowym operacji jest armia Manuory’ego, która zmusza Moltkego do zatrzymania Klucka i Bülowa. Plan Schlieffena zaczyna się chwiać…O ile początkowe kłopoty nie wprawiły niemieckich sztabowców w nadmierne podniecenie, o tyle wejście Brytyjczyków w lukę między I a II Armią wyraźnie wstrząsa obserwującym operacje za pośrednictwem meldunków Moltkem. „Gdzie są jeńcy? Gdzie są zdobyte działa?” – pyta nerwowo dowódców armii, wpadając powoli w panikę.
8 września jest już pewien porażki, ale wobec sprzecznych ocen decyduje się na niebanalny krok. Posyła na front młodego sztabowca ppłk. Hentscha, nakazując mu dokładnie zbadać sytuację i w razie konieczności… podjąć decyzję o odwrocie. Zjeździwszy kolejne sztaby Hentsch nabiera pewności, że sytuacja pod Paryżem jest krytyczna.
Decyzja o odwrocie na linię rzeki Aisne staje się nieuchronna i 9 września Niemcy odrywają się od przeciwnika. Dokonujący się w porządku odwrót miał być w zamiarze dowództwa jedynie przegrupowaniem sił przed następną, tym razem już ostateczną, ofensywą. Okaże się jednak, że decyzja Hentscha otworzy nowy, okopowy rozdział wojny.