W czerwcu roku 1893 pełnił służbę na pancerniku „Victoria”, który na wysokości Bejrutu zatonął po kolizji z pancernikiem „Camperdown”. Zginęło 358 ludzi, ale nasz bohater szczęśliwie ocalał. W 1900 roku uczestniczył w tłumieniu powstania bokserów w Chinach jako dowódca oddziałów desantowych (Brygady Morskiej). Odniósł wówczas ranę postrzałową w płuco.
Jellicoe cieszył się sympatią admirała Fishera, wielkiego reformatora floty, ale również wyjątkowego ekscentryka (pierwszy raz spotkali się w latach osiemdziesiątych XIX wieku), i to jemu zawdzięczał wielką karierę.
W 1905 roku otrzymał stanowisko dyrektora uzbrojenia morskiego, trzy lata później nominację na Trzeciego Lorda Morskiego i Kontrolera Floty, a w 1911 roku awans na Drugiego Lorda Morskiego. Był zwolennikiem modernizacji technicznej marynarki, wspierał wprowadzanie do służby nowych okrętów liniowych, ale również rozwój broni torpedowej, okrętów podwodnych i lotnictwa morskiego.
W przededniu pierwszej wojny światowej został wyznaczony na dowódcę najważniejszego związku strategiczno-operacyjnego brytyjskich sił morskich – stacjonującej w Szkocji Grand Fleet. Odniósł sukcesy, choć trudno mówić o porażających zwycięstwach, w bitwach pod Helgolandem (28 sierpnia 1914 roku) i Dogger Bank (24 stycznia 1915 roku).
Choć po bitwie jutlandzkiej nie szczędzono mu zarzutów o rzekome kunktatorstwo (opinia publiczna przeciwstawiała go ekstrawertycznemu, pełnemu animuszu i skłonnemu do manifestowania bojowego ducha dowódcy krążowników liniowych, admirałowi Beatty’emu), został wysoko oceniony przez przełożonych.