Polskie barwy Stanów Zjednoczonych

Narodowy Bank Polski wprowadza do obiegu monety upamiętniające 400. rocznicę polskiego osadnictwa w Ameryce Północnej

Publikacja: 21.12.2008 08:45

Mapa Nowej Anglii z podobizną Johna Smitha, którego jeden z polskich osadników uratował od śmierci z

Mapa Nowej Anglii z podobizną Johna Smitha, którego jeden z polskich osadników uratował od śmierci z rąk Indian

Foto: Wikipedia

Red

Polacy odegrali dużą rolę w pionierskim okresie osadnictwa na ziemi amerykańskiej. Podkreślają to, choć niezbyt często, nawet przywódcy USA. George Bush podczas wizyty w Polsce w 2001 r. powiedział, że Polacy nie tylko założyli w Ameryce pierwszą fabrykę, ale i zorganizowali pierwszy strajk.

Choć istnieją liczne legendy na temat tego, kiedy pierwsi Polacy zjawili się w Ameryce Płn. – np. o polskim żeglarzu Janie z Kolna, który miał dotrzeć do wybrzeży Ameryki Płn. już w 1476 r., czy o szlachcicu Franciszku Warnadowiczu, który jako Francesco Fernandez miał uczestniczyć w pierwszej wyprawie Kolumba w 1492 r. – to z pewnością Polacy byli już w służbie korsarza, pisarza i poety sir Waltera Raleigha. Ten głośny żeglarz angielski z przełomu XVI i XVII w., inicjator i poplecznik skolonizowania przez Anglików Ameryki Płn., po uzyskaniu patentu królowej Elżbiety I zorganizował kilka ekspedycji do wschodnich wybrzeży nowego kontynentu. Na cześć „królowej dziewicy” nazwał je Wirginią. Celem przedsięwzięcia było uniezależnienie się Anglii od importu drewna na maszty, smoły, potażu oraz innych produktów przemysłu leśnego z terenów Polski i Rosji. Pierwsza wyprawa z 1585 r. zakończyła się jednak niepowodzeniem – z powodu kłótni wśród osadników i wrogiej postawy Indian osadę opuszczono. Nieudane też były dwie następne podróże Raleigha: w 1587 i 1588 r., w których też uczestniczyli Polacy.

W 1606 r. patent od Raleigha nabyła Kompania Londyńska Wirginii, i to ona rozpoczęła już systematyczną kolonizację Ameryki, angażując także Polaków. Nasi rodacy przybyli do tworzonej osady Jamestown w październiku 1608 r. na pokładzie angielskiego statku „Mary and Margaret”, dowodzonego przez kapitana Christofera Newporta. Było to 12 lat przed grupą purytanów angielskich, którzy w 1620 r. na „Mayflower” przybili do brzegów Nowego Świata, co historiografia uważa za oficjalny początek cywilizacji amerykańskiej i szerokiej akcji osadniczej na terenie Stanów Zjednoczonych.

[srodtytul]Kolebka Ameryki – kolebką Polonii[/srodtytul]

Jamestown, nazywane kolebką Ameryki, powstało więc przy udziale Polaków. Na czele osady stał kpt. John Smith, podróżnik, uczestnik wielu wojen, który bywał wcześniej nad Wisłą i podziwiał u Polaków znajomość rzemiosł. Prawdopodobnie to on, organizując życie w trudnych i niebezpiecznych warunkach w Jamestown, był inicjatorem sprowadzenia kilku fachowców: Michała Łowickiego, Zbigniewa Stefańskiego, Jana Maty, Jana Bogdana z Kołomyi, Stanisława Sadowskiego, Karola Źrenicy. Pierwsi osadnicy polscy w Ameryce byli wysoko wykwalifikowanymi rzemieślnikami. Założyli nad rzeką Jamestown pierwszą hutę szkła, zajmowali się też wytwarzaniem smoły, dziegciu, mydła i innych produktów. Wyroby te służyły kolonistom i Indianom. W zamian za przedmioty szklane, koraliki i inne ozdoby osadnicy otrzymywali od tubylców niezbędne im produkty, jak skóry czy futra. Polacy zbudowali też w osadzie pierwsze studnie, stawiali domy i pomieszczenia gospodarcze, byli cenionymi cieślami i kowalami. Osadników dziesiątkowały walki z Indianami. Ginęli w nich również Polacy, choć podobno bardziej od innych Europejczyków byli odporni na trudne warunki życia, mrozy, choroby i głód. Do utrzymania pierwszej kolonii białych w Ameryce Płn. mieli się przyczynić bardziej Polacy i Niemcy niż leniwi i poszukujący złota Anglicy. John Smith krytykował jednak Niemców, gdyż chcieli Jamestown wydać Indianom, natomiast Polacy byli lojalni i pracowici, zdolni i wytrwali, a jeden z nich obronił go w lutym 1609 r. przed śmiercią z rąk Indian.

W Jamestown Polacy zasłynęli też z innego powodu: w 1619 r. zorganizowali pierwszy w historii Ameryki strajk. Anglicy odmówili im bowiem głosu w pierwszych wyborach oraz prawa reprezentacji w zgromadzeniu ustawodawczym kolonii (liczącej już ok. 2 tys. ludzi). Kiedy wybuchł strajk, nad życiem gospodarczym kolonii zawisła groźba kryzysu. Polacy mieli na rzemiosło monopol, kolonia nie mogła wysyłać do Anglii wielu produktów. Musiał interweniować Londyn – uznał żądania Polaków za słuszne, nakazując im jednak przyuczenie do rzemieślniczego fachu także innych osadników. Polacy więc nie tylko wygrali ten pierwszy strajk i otrzymali prawo głosu, ale też zdobyli prawo do posiadania własności.

Stopniowo, w miarę postępującej kolonizacji Ameryki Płn., Polacy przenosili się na nowe tereny. Przybywali na obszary dzisiejszych stanów Ohio, Pensylwania, Kentucky, Tennessee oraz do Nowej Holandii i Nowej Szwecji. Byli wśród nich innowiercy, którzy po pobycie w Europie Zachodniej decydowali się na emigrację za ocean.

W 1663 r. przybył do Nowego Amsterdamu (Nowego Jorku) polski szlachcic Albert Zaborowski, protoplasta istniejącej do dziś rodziny Zabriskie. Cieszył się prestiżem wśród Indian, znał ich język, wybrano go sędzią pokoju, występował jako rozjemca w sporach pomiędzy białymi i czerwonoskórymi. W połowie XVII w. jednym ze współburmistrzów Nowego Amsterdamu był Polak Marcin Krygier, inny – Aleksander Karol Curtius – zorganizował tam w 1659 r. pierwszą uczelnię, która istniała tylko dwa lata, bo kupcy holenderscy niechętnie płacili za naukę swoich synów. Około 1730 r. przybył do Pensylwanii polski szlachcic Antoni Sadowski. Wraz z synami przemierzał nieznane dotąd białemu człowiekowi tereny dzisiejszych stanów Ohio i Kentucky. Prowadził handel z Indianami, znał narzecza indiańskie, więc gubernator kolonii Pensylwania wysyłał go z misjami pokojowymi do Indian, powierzając mu prowadzenie rokowań. Zginął z rąk Indian podczas jednej z wypraw. Zostawił liczną rodzinę, kilku jego synów było traperami.

Kiedy 4 lipca 1776 r. 13 kolonii angielskich w Ameryce Płn. przyjęło deklarację niepodległości i proklamowało niezależność, przyjmując nazwę Stanów Zjednoczonych Ameryki, ocenia się, że Polacy byli już na całym terenie kraju w liczbie kilku tysięcy.

[srodtytul]W amerykańskiej wojnie o niepodległość[/srodtytul]

Wojna z Anglią o niepodległość Stanów Zjednoczonych (1775 – 1783) była ważnym etapem związków polsko-amerykańskich. Uczestniczących w niej Polaków można podzielić na dwie grupy: przybyłych czasowo, aby walczyć o ideały wolności (emigracja wojenna), oraz Polaków, a raczej Amerykanów polskiego pochodzenia, którzy już żyli na ziemi amerykańskiej (emigracja kolonialna). Ustalenie ich liczebności jest niezmiernie trudne. Polska imigracja wojenna służyła wyłącznie w armii, natomiast polscy koloniści występowali i w niej, i w milicji. Ocenia się, że w czasie ośmiu lat tej wojny służyło stu kilkudziesięciu Polaków w liczącej ok. 150 tys. żołnierzy armii kontynentalnej. Według Mieczysława Haimana, pierwszego historyka Polonii amerykańskiej, było wśród nich 14 polskich oficerów, m.in. Michał Kowacz, De Bitzen, Kotkowski, Kraszewski, Terlecki, Jan Zieliński, a przede wszystkim dwóch uznanych za bohaterów: Tadeusz Kościuszko i Kazimierz Pułaski, którzy dosłużyli się stopni generałów brygady i pamięć o nich w Stanach Zjednoczonych trwa do dziś. Z 14 oficerów aż sześciu zginęło.

Tadeusz Kościuszko, wykształcony w Szkole Rycerskiej w Warszawie, sympatyzował z niepodległościowymi aspiracjami Amerykanów fascynującymi wówczas całą Europę. Przybył na ziemię Nowego Świata w 1776 r., 30 sierpnia został przyjęty do amerykańskiego korpusu inżynieryjnego w stopniu majora, ale już 18 października awansowano go na pułkownika. Budował fortyfikacje, obozy warowne i umocnienia, m.in. na rzece Delaware pod Filadelfią, w West Point, pod Saratogą, także na południu. Pod Saratogą rozegrała się 17 października 1777 r. słynna dziesięciodniowa bitwa zakończona zwycięstwem Amerykanów. Kościuszko dowodził w niej artylerią, rozegrała się też na terenie wybranym przez niego i ufortyfikowanym. To po tej bitwie Francja (chcąc osłabić swego rywala Anglię) zdecydowała się zawrzeć sojusz z młodym państwem, wesprzeć wojnę finansowo i militarnie, co przyspieszyło zwycięski koniec i uzyskanie niepodległości przyszłemu mocarstwu. Kościuszko był szefem amerykańskich wojsk inżynieryjnych, po wojnie otrzymał awans na generała brygady. Nazwano go ojcem artylerii amerykańskiej. Kościuszko wyjechał z USA do kraju w 1784 r., ale wrócił w 1797 r. z niewoli carskiej. Rok później wyjechał do Francji, gdyż Thomas Jefferson powierzył mu mediacje dyplomatyczne w sporze pomiędzy Francją a Stanami Zjednoczonymi. I tę misję naczelnik wypełnił, spotykał się z najwyższymi politykami Francji.

Również Kazimierzowi Pułaskiemu, jednemu z najwybitniejszych dowódców konfederacji barskiej, przebywającemu od 1772 r. na emigracji, bliska była walka młodego narodu amerykańskiego o wolność i niezawisłość. Przybył do Ameryki w czerwcu 1777 r. Kongres zaangażował go w stopniu generała brygady i powierzył dowództwo kawalerii. Pułaski starannie zorganizował tę formację, zyskując tytuł ojca kawalerii amerykańskiej. Był jednak niezadowolony ze stosunków panujących w armii, dlatego zrezygnował z dowództwa w kawalerii i w 1778 r. zorganizował własny kilkusetosobowy Legion Pułaskiego. Generał Pułaski walczył o wolność Ameryki krótko, ale odważnie i brawurowo. W 1779 r. zmusił Brytyjczyków do odstąpienia oblężenia Charlestonu, a zmarł 11 października 1779 r. na skutek ran odniesionych w czasie szturmu pod Savannah. Społeczeństwo amerykańskie pamięta jego wkład w walkę o niepodległość nawet bardziej niż Kościuszki. Jego imieniem nazwano liczne parki, ulice, autostrady, mosty; wystawiono mu wiele pomników, a 11 października jest świętem Polonii amerykańskiej – co roku w tym dniu odbywają się parady, w tym słynna Parada Pułaskiego na Piątej Alei w Nowym Jorku.

[srodtytul]Czasy emigracji politycznej[/srodtytul]

Młode niepodległe państwo amerykańskie Polacy zaczęli najpierw odwiedzać. Podróżowali, rzadko osiedlając się na stałe. Interesujące relacje z wypraw w pierwszych latach USA pozostawili Julian Ursyn Niemcewicz i Tomasz Kajetan Węgierski. Niemcewicz zapoczątkował literaturę o tematyce amerykańskiej, jest autorem pierwszej biografii George’a Washingtona.

Po klęsce kolejnych powstań narodowych wyjazdy ze zniewolonego kraju się nasiliły. Stanisław Zieliński podaje 75 nazwisk wybitnych Polaków, którzy przybyli wówczas na amerykańską ziemię, przeważnie nie na stałe. Byli wśród nich działacze polityczni, naukowcy, pisarze publicyści, artyści, podróżnicy. Rozproszeni na ogromnym obszarze, nieprzygotowani do miejscowych warunków i nienastawieni na stałe osadnictwo nie wytworzyli trwałych struktur organizacyjnych. 31 marca 1834 r. przybyło do Nowego Jorku na fregatach austriackich „Guerriere” i „Hebe” 235 powstańców listopadowych wygnanych z Europy po więzieniach w Bernie i Trieście. Utworzyli Polski Komitet w Ameryce – pierwszą organizację polską w USA. Mimo iż Amerykanie sympatyzowali z walką niepodległościową Polaków i szczerze współczuli uchodźcom polskim (pisali nawet utwory poetyckie sławiące Polskę i naród polski), owych 235 powstańców nie otrzymało w US zdecydowanej pomocy. Owszem, po licznych prośbach powstał projekt osady polskiej w stanie Illinois, ale mimo przychylnego stanowiska Kongresu nigdy nie został zrealizowany.

Z garstki powstańców listopadowych, którzy zdecydowali się w USA pozostać, wywodzi się kilkadziesiąt osób, których wkład w życie kulturalne Stanów Zjednoczonych był niemały. Nauczali języka francuskiego, rysunku technicznego, matematyki, malarstwa, szermierki, byli adwokatami. Działali też na korzyść Polski, jak Henryk Kałussowski (1806 – 1894), w okresie powstania styczniowego delegat Rządu Narodowego na Stany Zjednoczone; mjr Kasper Tochman (zorganizował Polsko-Słowiańskie Literackie Stowarzyszenie Stanu Nowy Jork); czy Paweł Sobolewski (literat). W grupie tej był Feliks Paweł Wierzbicki (1815 – 1860), który ukończył w USA studia medyczne, praktykował jako lekarz, a w 1834 r. dotarł do Kalifornii, co zaowocowało 60-stronicową książką „California As Is, and As It May Be”. Ukazała się w 1849 r., w okresie gorączki złota, stając się bestsellerem jako najlepszy obraz Kalifornii. Warto dodać, że była to pierwsza książka w języku angielskim opublikowana na zachód od Gór Skalistych. Wielu powstańców polskich okazało się znakomitymi topografami, wśród najbardziej zasłużonych są: Aleksander i Kazimierz Bielawscy, Maurycy Aleksander Sengteller i jego syn Ludwik Aleksander, Karol Radzimiński, Aleksander Zakrzewski, Józef Gorliński i inni. Ich prace pokryły większość powierzchni USA.

Również wojny napoleońskie prowadziły Polaków do Ameryki Płn. Po klęsce na San Domingo w latach 1803 – 1804 kilkudziesięciu legionistów polskich wraz z częścią oficerów i żołnierzy francuskich nie powróciło do Francji. Część udała się do Nowego Orleanu, inni dotarli do Charlestonu. Próbowali założyć osadę rolniczą, ale nie istniała ona długo i legioniści rozproszyli się po kraju. Kilka lat później grupa Polaków z armii angielskiej po kilkuletniej tułaczce osiadła na terenie późniejszego stanu Dakota. Byli to żołnierze i oficerowie (ok. 1000) z polskich pułków walczących w Hiszpanii w latach 1808 – 1809. Zostali w czasie trwającej tam wojny wzięci do niewoli przez Anglików, a następnie wcieleni do armii angielskiej i wysłani do walki z wojskami amerykańskimi na terytorium Kanady i w regionie Wielkich Jezior (1812 – 1814).

Polacy uczestniczyli też w innych wojnach amerykańskich: z Anglią (1812 – 1815), Meksykiem (1846) oraz w wojnie secesyjnej (1861 – 1865), gdzie po stronie Północy walczyło 1500 – 4000 Polaków, a po stronie Konfederacji 800 – 1000. Kilkudziesięciu z nich miało stopień oficerski. Najwybitniejszy z kadry dowódczej był gen. Włodzimierz Bonawentura Krzyżanowski (1824 – 1887) – inżynier, topograf, twórca pułku zwanego Legionem Polskim, nb. kuzyn Fryderyka Chopina. Spośród innych Polaków wymienia się najczęściej gen. Józefa Karge (stoczył wiele bitew, potem był prof. literatury), Ludwika Żychlińskiego (powstaniec z 1948 r.), a ze strony konfederatów – mjr. Kaspra Tochmana i Wincentego Sułakowskiego. Dla wielu uczestników wojny secesyjnej jej data zbiegła się z powstaniem styczniowym i jego uchodźcy stanowią pomost pomiędzy emigracją polityczną a ekonomiczną. Warto wspomnieć, że propolskie sympatie w Ameryce zniknęły podczas powstania styczniowego. Przyjacielem Stanów Zjednoczonych, ogarniętych wojną domową, stała się wtedy Rosja (opowiedziała się przeciwko konfederatom, porównując bunt Południa do powstania styczniowego).

W pierwszej połowie XIX w. osiedliło się w USA niewielu Polaków, ale już w połowie XIX w. w Teksasie, Wisconsin, w Michigan były polskie osady, a w Nowym Jorku, Chicago, Milwaukee, Detroit, Cleveland i w Baltimore – skupiska polskie. Ocenia się, że w 1870 r. mieszkało w USA ok. 50 tys. Polaków, a na przełomie XIX i XX w. już ok. 700 tys.Emigracja zarobkowa

Emigracja polska do USA jako zjawisko masowe rozpoczęła się dopiero w II poł. XIX w. i trwała do II wojny światowej. Była to emigracja zarobkowa, za chlebem, większość emigrantów nie powróciła już do Polski. Za jej początek przyjmuje się wrzesień 1854 r., kiedy to grupa wychodźców ze Śląska przybyła do stanu Teksas i, jak podają przekazy, 24 grudnia, u zbiegu rzek San Antonio i Cibolo, założyła pierwszą w Stanach Zjednoczonych polską osadę Panna Maria. Twierdzi się, że ks. Leopold Moczygemba (1824 – 1891), organizator całego przedsięwzięcia, odprawił dla nich pod rozłożystym dębem pasterkę. Polscy pionierzy osadnictwa polskiego w USA przeżyli głód, klęski żywiołowe, biedę, musieli ciężko pracować. Ich rozpaczliwe listy powstrzymały gorączkę wyjazdu ze Śląska do Teksasu, kolonie polskie przestały się w tym stanie rozwijać. Dziś z polskich osad przetrwały tam głównie nazwy: Panna Maria, Cestochova, St. Hedwig (św. Jadwiga), Kosciuszko; także polskie nazwiska na nagrobkach cmentarnych i kościoły. Z Teksasu wywodzą się również najstarsze pionierskie rody Polaków; prym wśród nich wiodą Moczygembowie i Kiołbassy.

Emigracja zarobkowa rozpoczęła się z ziem zaboru pruskiego (od lat 70. XIX stulecia), w połowie lat 70. XIX w. ruch emigracyjny do Ameryki objął też ludność północnej guberni zaboru rosyjskiego oraz kilka zachodnich powiatów zaboru austriackiego, przybierając na sile po 1885 r. Łącznie z trzech zaborów w latach 1820 – 1914 napłynęło do USA z ziem polskich ok. 2,3 mln osób (w 1913 r. w USA było ok. 3 mln Polaków). Wśród emigrujących z zaboru pruskiego znajdowali się głównie Polacy, natomiast z rosyjskiego ludność żydowska stanowiła 15 – 30 proc. i ukraińska – 5 proc., zaś z austriackiego Żydzi stanowili 15 – 20, a Ukraińcy 25 – 30 proc. Emigrowali głównie niewykwalifikowani robotnicy i bezrolni chłopi, często niepiśmienni, ale głęboko religijni i przywiązani do tradycji.

Struktura społeczno-zawodowa i poziom kulturalny większości emigrantów oraz nieznajomość języka angielskiego zadecydowały o niskim statusie ówczesnej Polonii w USA. Powstawały jednak pierwsze organizacje: Towarzystwo Polaków w Ameryce (1842), Zjednoczenie Polaków w Ameryce (1870), Organizacja Polska w Ameryce (1874), Zjednoczenie Polskie Rzymskokatolickie (1874), Związek Narodowy Polski (1880), Związek Polek w Ameryce (1899). Powstawały też pierwsze czasopisma, jak „Poland. Historical, Literary, Monumental and Picturesque” (1842), „Echo z Polski” (1863); polskie szkoły i parafie, bo równolegle rozwijała się emigracja religijna. Duszpasterze jechali nie tylko za emigrantami, ale też z powodu wrogiej, antykatolickiej polityki władz carskich i pruskich. Dzieje Kościoła i polskich parafii w Ameryce opisał ks. Wacław Kruszka, kronikarz Polonii, sam będący przykładem prześladowań bismarckowskich. Jest autorem liczącej 13 tomów „Historii polskiej w Ameryce” i dwutomowej „Księgi siedmioleci”. Z przeglądu parafii, jakiego dokonał w 1905 r., wynika, że do 1870 r. było na terenie Stanów Zjednoczonych 16 polskich parafii, w 1880 r. – 74, w 1890 r. – 170, a w 1900 r. – 330 (nie licząc kościołów bez proboszczów).

W czasie I wojny światowej próbę konsolidacji Polonii amerykańskiej podjął założony w 1914 r. Polski Centralny Komitet Ratunkowy. Do armii polskiej tworzonej we Francji przez gen. Józefa Hallera zgłosiło się ok. 30 tys. chętnych z USA. Uczucia przyjaźni narodu amerykańskiego do polskiego znowu się wzmogły. Polonia z USA przyczyniła się walnie (politycznie, finansowo, osobowo) do odzyskania niepodległości Polski w 1918 r., także sam prezydent W.T. Wilson, poruszony zabiegami zaprzyjaźnionego z nim I.J. Paderewskiego, zażądał w 13. punkcie swego programu: „wolnej, niepodległej i autonomicznej Polski z dostępem do morza”.

W latach międzywojennych liczba wyjeżdżających z Polski nie była duża. Ocenia się, że w latach 1918 – 1939 wyemigrowało ok. 285 tys. osób, a powróciło ok. 123 tys. – w wychodźstwie z Polski w znacznym stopniu uczestniczyli Żydzi. Emigracja międzywojenna miała charakter osiedleńczo-rodzinny, zmniejszył się odsetek osób zatrudnionych w rolnictwie oraz analfabetów. Emigranci wywodzili się głównie z Warszawy i woj. warszawskiego oraz z białostockiego, krakowskiego, lubelskiego i lwowskiego. Powstało wiele nowych organizacji, jednak często zwalczających się nawzajem. Próbą porozumienia była Polska Rada Międzyorganizacyjna w Ameryce, z której w 1944 r. powstał Kongres Polonii Amerykańskiej.

Po I wojnie światowej zwiększyła się liczba reprezentantów Polonii w stanowych kongresach i administracji oraz w nauce i technice. Artyści polscy przyczynili się do rozwoju amerykańskiej kultury i sztuki (Helena Modrzejewska, Pola Negri, Ignacy Jan Paderewski, Marcelina Sembrich-Kochańska, bracia Edward i Jan Reszke).

[srodtytul]Emigracja najnowsza[/srodtytul]

W czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu osiedliło się w USA ok. 150 tys. Polaków. W latach 1947 – 1972 przybyło jeszcze ok. 302 tys., po 1980 r. wychodźstwo polskie objęło ok. 150 tys. W tej fali emigracji, głównie politycznej, większą liczbę stanowili inteligenci, którzy wywarli istotny wpływ na działalność wielu polonijnych organizacji. Po 1945 r. powstało ponad 20 nowych, głównie o charakterze kulturalnym i zawodowym. Wzrosła także pozycja społeczno-zawodowa starej Polonii.

Obecnie życie społeczne Polonii skupia się w bardzo licznych stowarzyszeniach społecznych, kulturalnych i wyznaniowych, działają też zrzeszenia grup zawodowych: lekarzy, techników, handlowców itp. Organizacją centralną jest nadal Kongres Polonii Amerykańskiej. Nasi rodacy w Stanach Zjednoczonych mają własną prasę polskojęzyczną i angielskojęzyczną, prowadzą działalność kulturalno-oświatową i naukową (Fundacja Kościuszkowska, Instytut Józefa Piłsudskiego, Muzeum Polskie w Ameryce, Polski Instytut Naukowy w Ameryce, zespół szkół polonijnych w Orchard Lake), działają polskie szkoły, zespoły folklorystyczne, kluby, księgarnie, wydawane są polskie książki.

Liczebność Polonii w Ameryce trudna jest do oszacowania. W zależności od kryteriów ocenia się ją na 6 – 10 mln. Większość mieszka w miastach: Nowy Jork (ok. 400 tys.), Chicago (300 tys.), Detroit (160 tys.), Filadelfia (100 tys.), Buffalo (80 tys.), Pittsburgh, Cleveland. Największe skupiska, ukształtowane w drugiej połowie XIX w., znajdują się we wschodnich stanach USA; ośrodkami wtórnej emigracji stają się Kalifornia i Floryda: Los Angeles (70 tys.), Miami (25 tys.).

Nastąpiły zmiany w pozycji społecznej Polonii. Nasi rodacy są wykształceni, zdobywają wysokie pozycje w życiu kulturalnym i naukowym (Oskar Halecki, Wacław Lednicki, Zbigniew Brzeziński), w literaturze (Czesław Miłosz, Stanisław Barańczak), są coraz bardziej aktywni w życiu politycznym i gospodarczym. Polonia stała się częścią społeczeństwa amerykańskiego, ale jednocześnie stanowi największe wychodźstwo poza krajem, jest wciąż silnie związana z macierzą i nadal ją wspiera w trudnych momentach (pomoc w stanie wojennym, dla podziemnej „Solidarności”, w wejściu do NATO).

[ramka][srodtytul]Nominał – 10 zł[/srodtytul]

metal – pierścień: 925/1000 Ag oksydowane

rdzeń: szkło

stempel – lustrzany

średnica – 32 mm

masa – 14,14 g

wielkość emisji – 126.000 szt.(nakład)

Awers: W środku na rdzeniu szklanym stylizowany wizerunek mężczyzny wydmuchującego szklane naczynie oraz w otoku rdzenia napis: POLSKIEGO OSADNICTWA W AMERYCE PÓŁNOCNEJ, czytany od strony odwrotnej monety. Na pierścieniu fragmenty stylizowanej mapy Wirginii. Na górze napis: VIRGINIA, umieszczony na szarfie. Z lewej strony rdzenia wizerunki osadników, z prawej strony wizerunki Indian. Poniżej rdzenia wizerunek orła ustalony dla godła Rzeczypospolitej Polskiej. Z lewej strony orła oznaczenie roku emisji: 2008. Z prawej strony napis: 10 ZŁ. U dołu półkolem napis: RZECZPOSPOLITA POLSKA. Przy lewej łapie orła znak mennicy: MW.

Rewers: W środku na rdzeniu szklanym stylizowany wizerunek mężczyzny wydmuchującego szklane naczynie oraz w otoku rdzenia napis: POLSKIEGO OSADNICTWA W AMERYCE PÓŁNOCNEJ. Z lewej i z prawej strony rdzenia stylizowane wizerunki mężczyzn zajmujących się wytapianiem szkła. Powyżej rdzenia stylizowane wizerunki statku oraz przybyłych osadników. Poniżej rdzenia napis: JAMESTOWN, umieszczony na szarfie. Pod nim napis: 400. ROCZNICA.

Projektant monety Robert Kotowicz[/ramka]

[ramka][srodtytul]Nominał – 100 zł[/srodtytul]

metal – 900/1000 Au

stempel – lustrzany

średnica – 21,00 mm

masa – 8,00 g

wielkość emisji – 9.500 szt.(nakład)

Awers: W środku wizerunek orła ustalony dla godła Rzeczypospolitej Polskiej umieszczony na stylizowanej róży wiatrów. Powyżej kontury fragmentów zachodniego wybrzeża Europy i wschodniego wybrzeża Ameryki Północnej. U góry półkolem napis: RZECZPOSPOLITA POLSKA. U dołu napis: 100 ZŁ. Z lewej strony oznaczenie roku emisji: 2008. Pod lewą łapą orła znak mennicy: MW.

Rewers: Centralnie stylizowana róża wiatrów. Pomiędzy jej ramionami stylizowane wizerunki: z lewej strony u góry – mężczyzny wytapiającego szkło, poniżej – rzemieślnika wyrabiającego beczki, z prawej strony u góry – mężczyzny wyrabiającego naczynia z gliny, poniżej – kowala przy pracy. W otoku napis: 400. ROCZNICA POLSKIEGO OSADNICTWA W AMERYCE PÓŁNOCNEJ.

Projektant monety Roussanka Nowakowska[/ramka]

[ramka][srodtytul]Nominał – 2 zł[/srodtytul]

metal – stop CuAl5Zn5Sn1

stempel – zwykły

średnica – 27 mm

masa – 8,15 g

wielkość emisji – 1.200.000 szt.(nakład)

Awers: Wizerunek orła ustalony dla godła Rzeczypospolitej Polskiej, po bokach orła oznaczenie roku emisji: 2008, pod orłem napis: ZŁ 2 ZŁ, w otoku napis: RZECZPOSPOLITA POLSKA poprzedzony oraz zakończony sześcioma perełkami. Pod lewą łapą orła znak mennicy: MW.

Rewers: Stylizowany wizerunek mężczyzny wytapiającego naczynie szklane. Z prawej strony stylizowany wizerunek pieca do wytopu szkła, nad nim napis: 400./ROCZNICA/POLSKIEGO /OSADNICTWA/W AMERYCE/ PÓŁNOCNEJ.Na boku: ośmiokrotnie powtórzony napis: NBP, co drugi odwrócony o 180 stopni, rozdzielony gwiazdkami.

Projektant awersu Ewa Tyc-Karpińska

Projektant rewersu Roussanka Nowakowska[/ramka]

Teresa Kaczorowska,poetka i prozaik, wykładowca w Akademii Humanistycznej im. A. Gieysztora w Pułtusku

W Muzeum Wychodżstwa Polskiego im. Ignacego Jana Paderewskiego w Podchorążówce w Łazienkach Królewskich w Warszawie kurator muzeum Katarzyna Szrodt przygotowuje pod patronatem Ambasady USA na kwiecień 2009 roku wystawę „Ziemia obiecana. 400 lat emigracji z ziem polskich do Ameryki Północnej”. Aby uczcić pamięć pierwszego wielkiego archiwisty Polonii amerykańskiej Mieczysława Haimana, wydana została przez muzeum książka Teresy Kaczorowskiej „Mieczysław Haiman- Herodot Polonii Amerykańskiej”.

Polacy odegrali dużą rolę w pionierskim okresie osadnictwa na ziemi amerykańskiej. Podkreślają to, choć niezbyt często, nawet przywódcy USA. George Bush podczas wizyty w Polsce w 2001 r. powiedział, że Polacy nie tylko założyli w Ameryce pierwszą fabrykę, ale i zorganizowali pierwszy strajk.

Choć istnieją liczne legendy na temat tego, kiedy pierwsi Polacy zjawili się w Ameryce Płn. – np. o polskim żeglarzu Janie z Kolna, który miał dotrzeć do wybrzeży Ameryki Płn. już w 1476 r., czy o szlachcicu Franciszku Warnadowiczu, który jako Francesco Fernandez miał uczestniczyć w pierwszej wyprawie Kolumba w 1492 r. – to z pewnością Polacy byli już w służbie korsarza, pisarza i poety sir Waltera Raleigha. Ten głośny żeglarz angielski z przełomu XVI i XVII w., inicjator i poplecznik skolonizowania przez Anglików Ameryki Płn., po uzyskaniu patentu królowej Elżbiety I zorganizował kilka ekspedycji do wschodnich wybrzeży nowego kontynentu. Na cześć „królowej dziewicy” nazwał je Wirginią. Celem przedsięwzięcia było uniezależnienie się Anglii od importu drewna na maszty, smoły, potażu oraz innych produktów przemysłu leśnego z terenów Polski i Rosji. Pierwsza wyprawa z 1585 r. zakończyła się jednak niepowodzeniem – z powodu kłótni wśród osadników i wrogiej postawy Indian osadę opuszczono. Nieudane też były dwie następne podróże Raleigha: w 1587 i 1588 r., w których też uczestniczyli Polacy.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Historia
Co naprawdę ustalono na konferencji w Jałcie
Historia
Ten mały Biały Dom. Co kryje się pod siedzibą prezydenta USA?
Historia
Dlaczego we Francji zakazano publicznych egzekucji
Historia
Most powietrzny Alaska–Syberia. Jak Amerykanie dostarczyli Sowietom samoloty
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Historia
Tolek Banan i esbecy
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń