Niemiecka kroplówka dla chorego człowieka Europy

Sukces na Gallipoli był pierwszym od długiego czasu triumfem tureckiego oręża nad wojskami mocarstw europejskich. Umocniło to morale Turków. Operacje w cieśninach związały znaczne siły alianckie. Droga do Rosji pozostała zamknięta, co wpłynęło na jej załamanie w 1917 roku

Publikacja: 26.12.2008 03:24

Niemiecka kroplówka dla chorego człowieka Europy

Foto: Rzeczpospolita, Leszek Nabiałek Les Leszek Nabiałek

Na początku XX wieku mimo wysiłków reformatorskich Turcja dalece odstawała pod względem cywilizacyjnym od mocarstw europejskich. Ten „chory człowiek Europy” zdawał się chylić ku upadkowi i pogrążać w coraz głębszym kryzysie wewnętrznym. Dzierżący władzę absolutną sułtan sprzeciwiał się jakimkolwiek zmianom w państwie, od którego odpadała prowincja po prowincji. Ruch młodoturecki, który doszedł do władzy w wyniku rewolucji w 1908 roku, także nie zahamował tego procesu.

Od końca XIX wieku podupadłą Turcję podtrzymywała Rzesza Niemiecka – pożyczkami, inwestycjami, rozwojem handlu. Symbolem niemieckiego zaangażowania gospodarczego w Azji stała się kolej bagdadzka mająca połączyć Istambuł z Zatoką Perską. Rzesza wspierała Portę Otomańską także politycznie. Podczas wizyty w Palestynie i Syrii w listopadzie 1898 roku cesarz Wilhelm II zadeklarował: „Sułtan i 300 milionów muzułmanów, którzy żyjąc na ziemi w rozproszeniu, czczą w nim swojego kalifa, mogą być pewni, że po wsze czasy cesarz niemiecki będzie ich przyjacielem”.

Niemieckie misje wojskowe miały unowocześnić turecką armię. O tym, jak trudne było to zadanie, świadczyły jej klęski w wojnach bałkańskich z lat 1912 – 1913. Podczas pierwszej wojny koalicja państw bałkańskich pokonała Turków w zaledwie trzy tygodnie. Wojska bułgarskie stanęły na ostatniej linii umocnień przed Istambułem – Czataladży, a car Bułgarii Ferdynand już się szykował do uroczystego wjazdu do Carogrodu, jak ze słowiańska nazywano niegdysiejszy Konstantynopol. W efekcie Turcja utraciła niemal wszystkie posiadłości europejskie.

Pod koniec 1913 roku do Istambułu przybyła nowa niemiecka misja wojskowa, na której czele stał gen. Otto Liman von Sanders. W przeciwieństwie do swych poprzedników miał nie tylko doradzać Turkom, ale także wydawać rozkazy. Rozeźlony na rosnące wpływy niemieckie nad Bosforem szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Sazonow grzmiał w Dumie o tworzeniu w Turcji „kalifatu berlińskiego”.

2 sierpnia 1914 roku, dzień po wybuchu wojny niemiecko-rosyjskiej, Niemcy i Turcja zawarły tajny sojusz wojskowy. Trzy miesiące później flota turecka ostrzelała rosyjskie bazy na Krymie, włączając się do wojny po stronie państw centralnych. Sułtan wezwał muzułmanów do dżihadu (świętej wojny) przeciw entencie. Otwarto nowe fronty z Rosjanami na Kaukazie oraz Brytyjczykami w Mezopotamii i Egipcie. Państwa trójporozumienia, pamiętając niedawną wojnę bałkańską, powątpiewały w możliwości militarne Turcji i jej zdolność do prowadzenia długotrwałej wojny. Wydawało się, że silne uderzenie w serce imperium osmańskiego doprowadzi do jego szybkiego upadku.

Przewidywana klęska Turcji z pewnością wpłynęłaby na postawę początkowo neutralnych w światowym konflikcie Bułgarii, Grecji i Rumuni, a także otworzyła aliantom drogę do Rosji przez Morze Czarne. Imperium carów, choć dysponowało niemal nieograniczonym rezerwuarem ludzkim, było mocno uzależnione od dostaw materiałów wojennych przez zachodnich sojuszników. Ich transport nastręczał jednak olbrzymich problemów.

Bałtyk po zaminowaniu cieśnin przez Duńczyków znajdował się pod kontrolą floty niemieckiej. Można było co prawda pływać drogą północną wokół Skandynawii do Archangielska, ale nie doprowadzono tam jeszcze kolei, więc ładunek nie mógłby szybko dotrzeć na front. Gdy zaś jesienią 1914 roku Turcja zablokowała cieśniny czarnomorskie, jedynym oknem łączącym Rosję ze światem pozostał dalekowschodni port we Władywostoku. Jednak możliwości przeładunkowe portu oraz przepustowość kolei transsyberyjskiej były daleko w tyle za rosnącymi potrzebami, a podróż do centralnej Rosji trwała miesiąc. W tej sytuacji najdogodniejsze byłoby wyrąbanie drogi na zachód poprzez zmurszałą – jak się wydawało – Turcję.

[i]Piotr Szlanta, badacz dziejów XIX wieku z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego[/i]

Na początku XX wieku mimo wysiłków reformatorskich Turcja dalece odstawała pod względem cywilizacyjnym od mocarstw europejskich. Ten „chory człowiek Europy” zdawał się chylić ku upadkowi i pogrążać w coraz głębszym kryzysie wewnętrznym. Dzierżący władzę absolutną sułtan sprzeciwiał się jakimkolwiek zmianom w państwie, od którego odpadała prowincja po prowincji. Ruch młodoturecki, który doszedł do władzy w wyniku rewolucji w 1908 roku, także nie zahamował tego procesu.

Pozostało 87% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem