Potężny huk ciężkich haubic i przeraźliwy ryk rakietowych nebelwerferów wcisnął Amerykanów w najgłębsze zakamarki okopów. Część śmiercionośnych ładunków spadła na ich pierwsze linie. Reszta eksplodowała na tyłach, dezorganizując komunikację i lokalne punkty dowodzenia.
Mimo pełnego zaskoczenia przeciwnika w pierwszych godzinach natarcia dywizje gen. Dietricha napotkały silny opór Amerykanów. Niedoświadczeni rekruci z 99. DP wsparci weteranami
2. DP stworzyli zwartą obronę wzdłuż grzbietu Elsenborn, na który nacierała 12. Dywizja Pancerna SS Hitlerjugend. Najbardziej zacięte walki toczyły się o wysunięte pozycje we wsiach Krinkelt i Rocherath, które Niemcy zdobyli dopiero 18 grudnia. Wytrwałość amerykańskich piechurów w rejonie Elsenborn zablokowała północny pas natarcia 6. Armii, przez co dywizje Dietricha stłoczyły się w wąskim południowym odcinku. Uniemożliwiło im to osiągnięcie celów w zaplanowanym czasie.
Na południe od Elsenborn niemiecki atak rozwijał się z większym powodzeniem. 1. Dywizja Pancerna SS wspierana przez strzelców z 3. Dywizji Spadochronowej dosłownie zmiotła stojący przed nią 14. Dywizjon Rozpoznawczy. W okolicach Losheim Niemcy wybili szeroki na 15 km korytarz, przez który w kierunku Mozy zaczęły przenikać kolumny pancerne. Na przedzie szła wydzielona grupa bojowa ppłk. SS Jochena Peipera. Jej spektakularny rajd wywołał sporo zamieszania w sztabie sprzymierzonych. Kolumna Peipera niczym statek widmo pojawiała się i znikała w ardeńskiej mgle, atakując kolejne cele. 18 grudnia niemieckie czołgi dotarły do
Stoumont, położonego zaledwie 7 km od kwatery gen. Hodgesa, która została pospiesznie ewakuowana. Na brawurze Peipera cieniem kładą się mordy dokonane przez jego podkomendnych na amerykańskich jeńcach i ludności cywilnej pod Malmédy i Stavelot.