6 września – zanotował w swoim dzienniku brat Józefa, Bronisław Piłsudski – „ostatnich dwóch lekcji nie było, odprawiali panichidę po Turgieniewie (zmarł 3 września 1883 r. w Paryżu), a później Swirelin (nauczyciel rosyjskiego) przeczytał nam o nim”. Bronio z pewnością pogłębił swą wiedzę o autorze „Szlacheckiego gniazda”, natomiast Ziuk niekoniecznie, gdyż tego dnia w gimnazjum otrzymał karę (pozostanie w gimnazjum po zajęciach), przez niejakiego Kuropatkina, który doniósł na niego, że nieprawidłowo nosił tornister. Powinien mieć go na plecach, a trzymał pod pachą. Bronio rzecz całą ujął lapidarnie, za to nadużywając rusycyzmów: „Ziuk popadł się (za) raniec”.
Następnego dnia w szkole urządzono zbiórkę na kwiaty dla zmarłego pisarza od młodzieży wileńskiej. „Zbierali dziś na wianek dla Turgieniewa – pisał Bronisław – który położą na jego trumnie, gdy będą przewozili zwłoki jego z Paryża do Petersburga. Moskal był to niezły, cywilizowany i niegłupi, wydałem 20 kop. Zebrano u nas mało, bo tylko 4 rb”. Czy Ziuk dołożył coś od siebie, czy też rodzina Piłsudskich opędziła się dwudziestoma kopiejkami od Bronia, tego nie wiadomo. Nie ma też pewności, czy Józef Piłsudski czytywał w młodości Turgieniewa.
Jego lektury szły innym torem. Już rok wcześniej wraz z Bronisławem i innymi chłopcami zorganizował kółko samokształceniowe Spójnia, które w 1883 roku liczyło już 15 członków. Uczniowie wpłacali na rzecz swojej Spójni po 30 – 50 kopiejek miesięcznie, które wydawali na książki, wypożyczane i sprowadzane z Petersburga i Warszawy. Jaka to była literatura? Dzieła Darwina i Spencera – znak czasu!, ale też wiersze Lenartowicza i powieści Sienkiewicza. 4 grudnia 1883 roku chłopcy np. „czytali głośno historię powstania 1863 r. na Litwie i Żmudzi”.
Turgieniew jednak, niewątpliwie, przerabiany był w szkole. Czy, przy okazji, informowano uczniów szkoły rosyjskiej o tym, że autora „Ojców i dzieci” kształcono po francusku i niemiecku, a rosyjskiego nauczył go lokaj ojca. Że matka pisarza, zaprzysięgła zwolenniczka Zachodu, odrzucała nawet prawosławie, uważając je za religię plebsu. W domu w Orle przy posiłkach zamiast odmawiania modlitwy czytano fragmenty francuskiego przekładu pism Tomasza á Kempis.
Jest prawdopodobne, że uczniom wileńskiego gimnazjum dano możliwość poznania, choćby w części, „Zapisków myśliwego” Turgieniewa z 1852 roku. Raczej nie zalecano do lektury opowiadania „Punin i Baburin”, epatującego okrucieństwem, ani „Mumu”, w którym księżna każe zabić chłopskiego psa za to jedynie, że szczekał. Prototypem księżny była matka pisarza, która w guberni orłowskiej, gdzie Iwan się wychował, srogo traktowała swych chłopów, za byle przewinienie każąc ich chłostą lub zesłaniem na katorgę.