Zadanie zdobycia ratusza otrzymały dwa bataliony z 266. Dywizji Piechoty (z 5. Armii Uderzeniowej). Natarcie ruszyło wsparte czołgami i artylerią. Wówczas Niemcy tworzyli huraganowy ogień i podejście do budynku stało się niemożliwe.

Sowiecki dowódca postanowił więc przebić się do niego przez ściany sąsiednich domów. Saperzy zakładali ładunki wybuchowe, a przez wyłomy wdzierały się grupy szturmowe, które oczyszczały każde pomieszczenie. Gdy opór obrońców osłabł, pod ratusz dotarło kilka sowieckich czołgów i dział samobieżnych, które po kilkuminutowym ostrzale rozbiły ciężką, żelazną bramę gmachu. Wtedy do ostatecznego szturmu ruszyła piechota. Niemcy bronili się jednak do końca i starcia wewnątrz ratusza trwały jeszcze kilka godzin.

30 kwietnia o godz. 14.25 nastąpił decydujący szturm na Reichstag, którego broniło kilka tysięcy niemieckich żołnierzy wspartych czołgami i artylerią. Dowódca 3. Armii Uderzeniowej gen. Kuzniecow skierował do walki 150. Dywizję Piechoty i 23. Brygadę Pancerną. Miały zdobyć gmach za wszelką cenę. Żukow wspominał, że Kuzniecow „o godz. 15.30 zadzwonił do mnie ze stanowiska dowodzenia i z radością zameldował: »Na Reichstagu czerwony sztandar! Hura, towarzyszu marszałku!«. Drogi Wasiliju Iwanowiczu – odpowiedziałem. – Serdecznie gratuluję tobie i wszystkim twoim żołnierzom wspaniałego zwycięstwa. Tego historycznego wyczynu wojsk naród radziecki nigdy nie zapomni. A jak wygląda sprawa z samym Reichstagiem? »W niektórych częściach górnych pięter i w piwnicach budynku wciąż jeszcze trwa walka« – zameldował Kuzniecow. Ostatni obrońcy

Reichstagu poddali się dopiero 1 maja 1945 roku.