Reklama

Cud dobrze niewydarzony

Dawno temu na ścianach upadającego Babilonu, tarzającego się w kompletnej prostracji, magiczna ręka napisała słowa: „Mane, Tekel, Fares”. Zaraz wszystko się zawali, została jeszcze chwilka

Publikacja: 20.02.2009 08:47

Żołnierze sowieccy zatykają flagę na Reichstagu. Chorągiew z sierpem i młotem pierwszy raz zawisła n

Żołnierze sowieccy zatykają flagę na Reichstagu. Chorągiew z sierpem i młotem pierwszy raz zawisła na gmachu niemieckiego parlamentu 30 kwietnia w godzinach popołudnowych. 2 maja na prośbę fotografa wojennego Jewgienija Chaldeja ponownie zainscenizowano to wydarzenie.

Foto: AKG/East News

Jak Babilon, to i Niniwa: Eugene Delacroix namalował „Śmierć Sardanapala”. Wszystko tapla się w przedśmiertnej i krwawej makabrze: na schodach już słychać kroki zwycięzców.

Dziki chaos i duchowe konwulsje oblężonych skazańców powtarzają się w dziejach powszechnych z regularnością metronomu. Tak też było z osaczonym w Berlinie Adolfem Hitlerem.

Nie tak dawno objawił się na naszych ekranach niedobry film „Upadek” z niejakim Bruno Ganzem nieudolnie udającym Adolfa H. Ale nawet z tego knota wieje prawda o totalnym rozkładzie najbliższego otoczenia dyktatora w chwili stanowczej próby. Nikt nad niczym nie panuje, nikt nawet nie myśli, jak tu się poddać z minimum godności. Wóda się leje, niedoszli panowie świata histeryzują po kątach. Tymczasem Hitler… wciąż wierzy w ostateczne zwycięstwo.

Trudno to uznać za wyraz niezłomności jego charakteru, którą owszem, czasem objawiał, ale w sprawach skrajnie odmiennej natury, z unicestwieniem Żydów na czele. Tu wszakże jest nakręcony w nerwowym oczekiwaniu na cud, który za jednym zamachem zachwieje aliancką potęgą. Prawda, Hitler zawsze był skłonny do hurraoptymistycznych urojeń, a wiązanka leków stale serwowanych mu przez dr. Morella też robiła swoje, dając dobry grunt pod rozmaite fatamorgany. Ale był jeden jeszcze, historyczny, czynnik tej psychozy – słynny „cud domu brandenburskiego”.

Otóż w 1762 roku wojownicze Prusy zostały osaczone przez superpotężną koalicję: Francja, Saksonia i dwa ogromne cesarstwa – austriackie i rosyjskie, to było grubo za dużo jak na możliwości Fryderyka Wielkiego.I przyszłaby kryska na starego Frycka, gdyby nie nagły zgon bojowo usposobionej carycy Elżbiety II. Władzę w Petersburgu objął tragikomiczny Piotr III, który wielbił Fryderyka nad wszelkie ludzkie stworzenia: potężne muskuły Rosji nagle sflaczały i zmiękły, a załamany król Prus dostał ataku nowej energii i wysmyknął się z pułapki.

Reklama
Reklama

Hitler wierzył, że i jemu coś takiego musi się przydarzyć – wszak miał być wybrańcem opatrzności. Gdy więc odszedł schorowany amerykański prezydent Roosevelt, wyobraźnia psychotyka uznała, że to zwiastun powtórki z fryderycjańskiego cudu. No i jeszcze Wunderwaffe… Po prostu zwycięstwo stało w drzwiach. Jednak w tych drzwiach rychło pojawił się sowiecki sołdat, a zrezygnowany Hitler sam pozbawił się życia. To dobrze dla tych, którzy nie wierzą w cuda, i dla tych, którzy w nie wierzą.

[i]Jarosław Krawczyk, redaktor naczelny „Mówią wieki”[/i]

Jak Babilon, to i Niniwa: Eugene Delacroix namalował „Śmierć Sardanapala”. Wszystko tapla się w przedśmiertnej i krwawej makabrze: na schodach już słychać kroki zwycięzców.

Dziki chaos i duchowe konwulsje oblężonych skazańców powtarzają się w dziejach powszechnych z regularnością metronomu. Tak też było z osaczonym w Berlinie Adolfem Hitlerem.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Reklama
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Historia
Skarb z austriackiego zamku trafił do Polski
Reklama
Reklama