U Rosjan irytowała Piłsudskiego skłonność do ujmowania historii i polityki w kategoriach wielkorosyjskiego imperializmu. Wszyscy oni imperializmem podszyci... – do takiego wniosku doszedł po wielu dyskusjach z nimi podczas długich syberyjskich nocy.
Utwierdził się też we wcześniejszym przekonaniu o powierzchownym, nazbyt egzaltowanym, a przy tym irracjonalnym często podejściu rosyjskiego inteligenta do spraw socjalizmu i rewolucji. A jednak Rosjan lubił...
Przypomina się zestawienie dwóch cytatów z Mickiewicza, który po pobycie w Petersburgu zwracał się „do przyjaciół Moskali”, ale w „Dziadach” konstatował: „wszak to już mija wiek, gdy z Rosji w Polskę nasyłają samych łajdaków stek”. Owa dwoistość w stosunku do Rosjan przewijała się wśród Polaków przez dwa wieki przynajmniej i chyba przewija się do dziś.
Piłsudski widział dwoistość w samej naturze Rosjanina. Ten sam z gruntu porządny i dobry człowiek, który pomoże w potrzebie, zdobędzie się na dobre słowo i czyn – kiedy indziej wesprze tyrana ujarzmiającego obcy naród, a z cierpień jego szerokiej duszy nad dolą prostego człeka nic konkretnego nie wyniknie.
Kapitalne jest (obszernie w niniejszym zeszycie cytowane) wspomnienie zachowania owego sołdata, który ścigał słaniającego się na nogach więźnia i wreszcie z całej siły uderzył go kolbą prosto w twarz. Wybite przednie zęby, krew z rozbitych warg, opuchlizna, utrata przytomności – oto skutki ciosu. A potem żołnierz niemal niesie go na rękach, ociera mu twarz rękawem własnego szynela, czule uspokaja i przytula. Tego Rosjanina z więzienia w Irkucku często zapewne Piłsudski wspominał, zwłaszcza zapuszczając gęste wąsy zasłaniające mu do końca życia ubytek po zębach.