Wojna w naszych głowach

Czy historię drugiej wojny światowej należy napisać od nowa? – Tak, od samego początku do końca. Od początku, gdyż dla Sowietów na przykład wojna zaczęła się w 1941 roku, dla Amerykanów zresztą też – od Pearl Harbor.

Publikacja: 13.03.2009 11:37

Norman Davies

Norman Davies

Foto: Rzeczpospolita, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Tymczasem druga wojna światowa nie zaczęła się w roku 1941 ani w roku 1940, ani nawet 3 września 1939 roku. Zaczęła się napaścią hitlerowskich Niemiec na Polskę o godzinie 4.45 rano 1 września 1939 roku.

[b]Krzysztof Masłoń: Kto wygrał tę wojnę?[/b]

[b]Norman Davies:[/b] Tu jest problem. W Wielkiej Brytanii trzeba było włożyć wiele wysiłku, żeby wyjaśnić, jak to się stało, że wygrano wojnę, a zarazem utracono imperium. W Jugosławii zwolennicy marszałka Tito musieli ukrywać, że sami walczyli z faszystami i że pokonani czetnicy byli kolaborantami. W Polsce importowany ze Wschodu reżim komunistyczny był zmuszony dziękować Związkowi Sowieckiemu za zwycięstwo oznaczające utratę połowy kraju.

[b]Czy, jeśli chodzi o ludność cywilną, ponieśliśmy w czasie wojny spośród narodów europejskich największe straty?[/b]

Nie. W stosunku do ogólnej liczby ludności największe straty ponieśli Białorusini, w liczbach bezwzględnych – Ukraińcy. Ale powiedzmy od razu, co to znaczy Białoruś. To połowa Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej, a zatem są to wspólne straty mieszkających na terenie dzisiejszej Białorusi: Białorusinów, Polaków i Żydów. Podobnie jest z Ukrainą, gdzie też trzeba liczyć łączne straty...

[b]Żydów, Polaków, Ukraińców...[/b]

I Rosjan. Straty wśród ludności cywilnej w ZSRR przekraczają 18 milionów, ale wśród tych ofiar znalazłoby się około 2 mln Żydów, 1 – 2 mln Polaków, 2 – 3 mln Rosjan, 2 mln Bałtów, 3 – 4 mln Białorusinów, 5 – 8 mln Ukraińców. Te same straty odnotowują na swój użytek różne narody. W Polsce też przyjęło się mówić o 6 mln ofiar, nie wiem na jakiej podstawie.

[b]Z całą pewnością Polska nie odniosła w drugiej wojnie światowej zwycięstwa, choć czego innego uczono nas przez lata w PRL. Wiele do myślenia daje publikowana przez pana w książce „Europa walczy” tabela, obrazująca obcą okupację w Europie. Koniec tej okupacji – sowieckiej dla państw bałkańskich, Czechosłowacji, Polski określa pan na lata 1991 – 1993.[/b]

Tyle bowiem trwała faktyczna okupacja tych państw. Niezależnie od tego w Polsce członkowie ruchu oporu ginęli jeszcze w latach 60. Podobnie na Ukrainie. Ostatnia faza wojny bardzo się w Europie Wschodniej przeciągnęła. Ta wojna nie skończyła się ani 8, ani 9 maja 1945 roku. Ona trwała jeszcze długo, a czasami odnoszę wrażenie, że wciąż jeszcze się toczy. W naszych głowach.

[b]Polacy walczyli w czasie drugiej wojny na różnych frontach: w powietrzu, na morzu i lądzie. Powinni zostać dobrze zapamiętani, a jednak tak się nie stało.[/b]

Z rozmaitych przyczyn. Na przykład polskie siły powietrzne zostały zniszczone w 1939 roku, ale wielu pilotom udało się zbiec i to oni uczestniczyli później w bitwie o Anglię. Anglicy o tym wiedzieli, ale z czasem szczegóły się zatarły i o tej bitwie mówi się w kontekście zbrojnego wysiłku Wielkiej Brytanii.

[b]A jak pan ocenia udział Polaków w działaniach drugiej wojny światowej?[/b]

Bardzo wysoko, choć wskaźniki nie mówią wszystkiego, a w dodatku są mylące. Często żołnierski wysiłek i ofiarność mierzy się wielkością strat, liczbą poległych. Wśród żołnierzy krajów europejskich, którzy zginęli w czasie wojny, było 300 tys. Polaków. To porównywalna liczba z Włochami (400 tys.), Rumunami (300 tys.), Francuzami (250 tys.) czy Brytyjczykami (200 tys.). Statystyka ta obejmuje, jeśli chodzi o Polskę, także żołnierzy Armii Krajowej i wojsko podlegające sowieckiemu dowództwu.

[b]Na frontach zachodnich żołnierze polscy również nie do końca podlegali dowództwu polskiemu.[/b]

W kampanię włoską główny wkład wniósł 2. Korpus generała Andersa. Pod Monte Cassino zginęło 1150 polskich żołnierzy służących w dwóch dywizjach kresowych – z Wilna i Lwowa. Byli obywatelami polskimi, ale wedle prawa sowieckiego – obywatelami ZSRR, a ginęli jako żołnierze brytyjskiej 8. Armii. I, prawdopodobnie, sumowani są w liczbie ofiar trzech zainteresowanych państw, a może i pięciu, bo Wilno to dziś Litwa, a Lwów – Ukraina.

[b]Które z polskich działań wojennych zasługują na najwyższe uznanie?[/b]

Nie wartościowałbym ich. Oddać należy sprawiedliwość męstwu żołnierzy 1. Dywizji Pancernej walczącej w Normandii i Polskiej Brygadzie Spadochronowej, krzywdząco obwinionej za niepowodzenie operacji „Market Garden”, żołnierzom spod Narwiku i z Afryki Północnej, berlingowcom, którzy odegrali godną uwagi rolę w sowieckiej ofensywie z wiosny 1944 roku i żołnierzom skierowanej pod koniec wojny na Śląsk do dyspozycji 1. Frontu Ukraińskiego 2. Armii Wojska Polskiego. Podkreślam natomiast fakt, że polscy żołnierze mimo klęski 1939 roku i podwójnej okupacji – bo i niemieckiej, i sowieckiej – od razu chwycili za broń, walcząc na Zachodzie pod dowództwem brytyjskim i w kraju – w armii podziemnej.

[b]Armia Krajowa to był rzeczywiście fenomen na europejską skalę.[/b]

Największa podziemna armia, której zalążki powstały jeszcze przed końcem wojny wrześniowej 1939 roku. Liczyła 300 – 400 tysięcy żołnierzy – mężczyzn i kobiet. Organizowała akcje sabotażowe, egzekucje esesmanów, działania wywiadowcze, m.in. przechwytując rakietę V2 i przekazując ją do Londynu. A propos, to wywiad II Rzeczypospolitej zdobył szczegółowe projekty Enigmy, a następnie zespół matematyków z Uniwersytetu Poznańskiego opracował system reguł, za pomocą których można było rozszyfrować kod. Po wybuchu wojny Wielka Brytania i Francja otrzymały kopie Enigmy wraz z opisem jej działania. I Enigma pozostała kodem złamanym aż do końca wojny, co stanowiło wartość nieocenioną. A wracając do Armii Krajowej, to – oczywiście – swą wielkość zademonstrowała 1 sierpnia 1944 roku w Warszawie. To było wojenne wydarzenie bez precedensu. Powtarzam często, że w każdym z 63 dni powstania zginęło tylu ludzi co w terrorystycznym ataku na World Trade Center.

[b]Czy powstanie warszawskie zapoczątkowało zimną wojnę?[/b]

Można je uznać za pierwszy krok wiodący ku niej. Już wtedy rozpoczęłaby się, gdyby nie to, że mocarstwa zachodnie wciąż unikały konfliktu ze Stalinem. Niemniej to w 1944 roku popsuły się stosunki aliantów z ZSRR. Zaczęli rozumieć, czym naprawdę jest to państwo. Churchill miał zawsze poglądy antybolszewickie, krytykował Sowietów, ale w prawdziwą furię wpadł, kiedy dowiedział się, że Stalin odmawia samolotom alianckim prawa do lądowania na zajętym przez nich terytorium. To, co dla Churchilla było niepojęte, rozumiał każdy, kto znał tamten system. Dla Sowietów powietrze, także nad zdobytą częścią Polski, było ich strefą, w której mogli robić, co chcieli.

[b]Zastanawia mnie, że rok wcześniej Zachód dowiedział się o Katyniu i jakoś przełknął tę gorzką pigułkę. Powstaniem się jednak zadławił.[/b]

To nie tak. Katynia nie chciano przyjąć do wiadomości. Hitlerowcy byli w stanie dokonywać zbiorowych mordów, ale przecież nie „nasi” sojusznicy, partnerzy w wojnie prowadzonej w imię wolności i sprawiedliwości, do zwycięstwa dobra nad złem.

[b]Przy okazji kolejnych rocznic wybuchu powstania warszawskiego pojawiają się, w większym natężeniu niż kiedykolwiek, pytania w rodzaju takiego: co by było, gdyby powstanie zakończyło się zwycięstwem, gdyby akowcom udało się wypędzić Niemców z Warszawy?[/b]

Nie jestem totalnym przeciwnikiem gdybylogii, ponieważ alternatywy napotykamy na każdym kroku historii. Ale co to znaczy: wygrać powstanie warszawskie? Armia Krajowa wypełniła swój obowiązek na 500 procent. Powstańcy mieli wytrzymać 5 – 6 dni, wytrzymali 9 tygodni. Nikt się nie spodziewał, że to jest w ogóle możliwe. Wygrać powstanie to jeszcze coś zupełnie innego, bo to dla Armii Krajowej oznaczało powitanie Armii Czerwonej w Warszawie w roli gospodarza. To by też się skończyło tragicznie.

Poza tym pamiętać należy, co mówił Himmler w Jagerhofie, nawiązując do swej wcześniejszej rozmowy z Hitlerem: „Powiedziałem: Mein Führer, moment jest niesympatyczny. Z punktu widzenia historycznego jest jednak błogosławieństwem, że ci Polacy to robią. W ciągu pięciu – sześciu tygodni pokonamy ich. Ale wtedy Warszawa – stolica, głowa, inteligencja tego niegdyś 16 – 17-milionowego narodu Polaków, będzie starta. Tego narodu, który od 700 lat blokuje nam Wschód i od pierwszej bitwy pod Tannenbergiem ciągle nam staje na drodze. Wtedy polski problem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, a nawet już dla nas – nie będzie dłużej żadnym wielkim problemem historycznym”.

Warszawa, niezależnie od powstania, miała zniknąć z mapy. Rola hitlerowskiego bastionu na Wschodzie przypaść miała Krakowowi. Co mieli zrobić akowcy? Nie cierpię, gdy ludzie zastanawiają się nad tym, czy warto było walczyć. Nikt nie przewidywał, jak straszna będzie cena powstania. Oczywiście, każdy zdawał sobie sprawę, że będzie to ryzykowne, ale że skończy się aż taką tragedią? Nie, to było nie do wyobrażenia.

[b]Z czym pana zdaniem historyk zajmujący się dziś drugą wojną światową musi się zmierzyć?[/b]

Przez wiele lat realia wojny w Europie Wschodniej pozostawały nieznane, akcentowano zaś aktywność mocarstw zachodnich i działania na zachodnim froncie. Dziś historyk, pisząc o drugiej wojnie, winien przywrócić tym zmaganiom właściwe proporcje. A oddając sprawiedliwość Związkowi Sowieckiemu i jego wojennemu trudowi, trzeba pamiętać, że w wyniku triumfu Stalina demokracja poniosła klęskę, nie zwycięstwo.

[b]W Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie – o czym przeczytałem w wydanej przez Znak pana książce „Jak powstało Powstanie '44” – jedną z zaledwie czterech książek dotyczących udziału Polski w wojnie‚ sowieckiej okupacji części naszego kraju i wprowadzeniu reżimu komunistycznego jest „Powstanie '44”.[/b]

Jednak w tym samym Waszyngtonie‚ w wielkiej księgarni Barnes and Noble nie tylko‚ że nie ma mojej książki o powstaniu‚ ale jedyną pozycją o Polsce w czasie wojny jest komiks Arta Spiegelmana „Maus”. W Waszyngtonie znajduje się też wielki pomnik ofiar drugiej wojny światowej. Są tam wspaniałe łuki‚ fontanny‚ granitowe tablice pełne wzniosłych cytatów i dokładnie podany czas działań wojennych: 1941 – 1945. I ani słowa o amerykańskich sojusznikach‚ nie tylko o Polsce‚ o Wielkiej Brytanii także.

[b]Zatem Amerykanie sami wygrali tamtą wojnę.[/b]

Jeśli ktoś ją wygrał‚ to Stalin, zagarniając pół Europy.

[i]Norman Davies (ur. 1939) – historyk brytyjski (matka była Angielką, ojciec Walijczykiem). Studiował w Anglii, Francji, we Włoszech i w Polsce, gdzie przygotował pracę doktorską o wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. W formie książkowej ukazała się pod tytułem „Biały orzeł, czerwona gwiazda”. W Krakowie, którego jest honorowym obywatelem, nie tylko się uczył, lecz także ożenił. Ma dwóch synów. Jego najbardziej znane książki o Polsce i Europie Środkowej to „Boże igrzysko. Historia Polski”, historia Wrocławia „Mikrokosmos. Portret miasta środkowoeuropejskiego” i „Powstanie '44”. Inne jego wybitne prace to: „Wyspy”, „Europa. Rozprawa historyka z historią” czy ostatnia „Europa walczy 1939-1945. Nie takie proste zwycięstwo”. Wykładał m.in. w School of Slavonic and East European Studies Uniwersytetu w Londynie, jak również na uniwersytetach w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Japonii. Jest doktorem h.c. Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Gdańskiego. Odznaczony został m.in. Krzyżem Wielkim Orderu Zasługi RP.[/i]

Historia
Obżarstwo, czyli gastronomiczne alleluja!
Historia
Jak Wielkanoc świętowali nasi przodkowie?
Historia
Krzyż pański z wielkanocną datą
Historia
Wołyń, nasz problem. To test sprawczości państwa polskiego
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Historia
Ekshumacje w Puźnikach. Po raz pierwszy wykorzystamy nowe narzędzie genetyczne