W dramatach swoich stawiał pytania o idee i programy, rozwiewał złudzenia i nicował mity. Słowami nazywał to wszystko, co Piłsudski przekuwał w czyn. Jeśli ten ostatni stał się przywódcą Polaków, to Wyspiański – wespół z Żeromskim – uznany został za duchowego wodza pokolenia.
Pasjonowali się dziejami ojczystymi. W 1900 roku Wyspiański – artysta wszechstronny – równolegle z witrażami do katedry wawelskiej tworzył historyczne rapsody, takie jak „Bolesław Śmiały”, „Wernyhora”, „Święty Stanisław”, „Kazimierz Wielki”. To z „Kazimierza Wielkiego” właśnie wziął Piłsudski na przełomie 1906 i 1907 roku motto do artykułu o pomocy więźniom politycznym:
[i]O znaj ty nasze męczeństwo sybirne,
Żelazem dłonie i serce zakute.[/i]
Marzyli o tym samym: „o wybiciu się Polski na niepodległość”. Natchnioną wizję z „Wyzwolenia”: „Narodzie, wróżę, zmartwychwstaniesz”, mógł Piłsudski uznać za własną. A jednocześnie podpisać się pod gorzką konstatacją z „Wesela”: