Oddziały polskie potrafiły także stawić opór przeważającym siłom wroga dzięki dobrze rozplanowanym w terenie umocnieniom polowym. 35. Pułk Piechoty z Armii „Pomorze” zatrzymał na przykład natarcie całej niemieckiej dywizji zmotoryzowanej. Pułk wchodził w skład 9. Dywizji Piechoty, która latem 1939 roku rozwinęła się na zachód od Tucholi, 12 km od granicy. Przydzielono jej bardzo długi, bo aż 70-kilometrowy pas obrony. Z tego 35. Pułkowi przypadło 25 km. Na szczęście teren leśny, poprzecinany jeziorami i strumieniami, sprzyjał obronie. Żołnierze wykopali rowy strzeleckie osłonięte dwiema, a gdzieniegdzie nawet czterema liniami zasieków, rów przeciwczołgowy, położyli na przedpolu miny, zablokowali drogi zaporami oraz wznieśli schrony żelbetowe (wybudowano zaledwie sześć z 26 planowanych) i drewniano-ziemne. Dowódcy pułku ppłk. dypl. Janowi Maliszewskiemu spędzały sen z powiek odsłonięte skrzydła, zwłaszcza lewe.
Po drugiej stronie granicy szykowały się do ataku oddziały niemieckiego XIX Korpusu Pancernego gen. Heinza Guderiana, który jak najszybciej miał się przebić przez korytarz pomorski do Prus Wschodnich. 1 września na pozycje 35. Pułku natarła niemiecka 2. Dywizja Piechoty Zmotoryzowanej. Niemcy nic nie wskórali, tracąc wielu zabitych i kilkanaście pojazdów pancernych. Guderian zanotował po latach we „Wspomnieniach żołnierza”: „Meldunki z 2. zmotoryzowanej dywizji piechoty donosiły, że jej natarcie utknęło przed polskimi zasiekami z drutu kolczastego. Wszystkie jej trzy pułki piechoty były rozwinięte w jednym rzucie; dywizja nie posiadała już żadnych odwodów”. Wieczorem polska kompania odwodowa dokonała wypadu na zajętą przez wroga wieś Siciny. Zdeprymowani Niemcy słali do dowództwa alarmujące meldunki, że są atakowani przez... kawalerię.
Kilka kilometrów dalej na południe masa niemieckich czołgów wykorzystała jednak lukę między oddziałami polskimi i pod wieczór 1 września dotarła do Brdy. Następnie pancerny walec ruszył na Świekatowo, zagrażając odcięciem wojsk polskich w korytarzu. Bohaterski 35. Pułk na rozkaz dowódcy 9. DP nocą opuścił linię umocnień. W następnych dniach toczył krwawe boje o wydostanie się z pomorskiego kotła. Przez Wisłę pod Brdyujściem przeprawiło się 5 września ledwie 300 z 3200 jego żołnierzy.
[srodtytul]Odcinek „Wizna”[/srodtytul]
Odcinek „Wizna” stanowił element polskich umocnień nad Narwią i Biebrzą na obszarze operacyjnym Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Narew” gen. Czesława Młot-Fijałkowskiego, która miała bronić północnych rubieży kraju od granicy litewskiej po Chorzele. Jej znaczenie strategiczne polegało na osłonie prawej flanki i głębokich tyłów głównej pozycji obrony wojsk polskich na Narwi, Wiśle i Sanie. Szczupłym siłom dwóch dywizji piechoty i dwóch brygad kawalerii miały pomóc fortyfikacje. Wykorzystano dwie dawne twierdze rosyjskie Osowiec i Łomża oraz zaczęto wznosić schrony bojowe i umocnienia drewniano-ziemne przy przeprawach przez Narew i Biebrzę; obok Wizny także pod Różanem, Ostrołęką, Nowogrodem, Łomżą, Osowcem i Augustowem.
Bagnista i gęsto zalesiona dolina Narwi i Biebrzy miała duże walory obronne, ale akurat w rejonie Wizny koryto Narwi, która od ujścia Biebrzy zakręca na wschód, dzieliło odcinek na dwie części: północną – „Giełczyn”, oraz południową – „Góra Strękowa”, utrudniając łączność i dowodzenie. Ponadto północno-zachodni brzeg Narwi był wyższy i zapewniał nieprzyjacielowi wgląd w polskie pozycje. Dlatego w pobliżu mostu, przez który wiodła droga z Jedwabnego i Wizny do Osowca, zorganizowano pozycję wysuniętą z dwoma schronami. Dwa małe bunkry strzegły też grobli przecinającej nadrzeczne mokradła, które jednak wskutek panującej latem 1939 roku suszy wyschły.
Do wybuchu wojny wybudowano 16 schronów, w tym sześć ciężkich, żelbetowych, wyposażonych w pancerne kopuły obserwacyjno-bojowe oraz przystosowanych do prowadzenia ognia bocznego z ckm. Największy był schron dowodzenia na Górze Strękowej. Linię obrony uzupełniały okopy strzeleckie, rowy łącznikowe i przeciwczołgowe oraz zasieki z drutu kolczastego.
Liczący 9 km długości odcinek „Wizna” obsadził 3. batalion z 71. Pułku Piechoty, ale 2 września na rozkaz dowódcy SGO „Narew” odszedł pod Ostrołękę. Zastąpiły go: 3. kompania forteczna z Batalionu „Osowiec”, 8. kompania strzelecka i pluton zwiadu konnego 135. Pułku Piechoty, 136. rezerwowa kompania saperów, pluton pionierów i pluton dział polowych z 71. Pułku Piechoty oraz bateria artylerii pozycyjnej. Łącznie 720 ludzi dysponujących sześcioma działami, 24 ckm, 18 rkm oraz dwoma karabinami ppanc. Dowództwo odcinka objął kpt. Władysław Raginis.
Wraz z dowodzącym artylerią por. Stanisławem Brykalskim, kolegą z odcinka KOP „Sarny”, kapitan złożył przysięgę, że prędzej zginie, niż przepuści wroga. Zdawał sobie sprawę, że na pomoc trudno będzie liczyć. Sąsiadem z prawej flanki była załoga oddalonej o 30 km Twierdzy Osowiec, a z lewej – obsada odcinka „Łomża” położonego 20 km na zachód.
[srodtytul]Guderian chce wyrównać stare rachunki[/srodtytul]
4 września 3. Armia niemiecka przegrupowuje się spod Mławy w kierunku południowo-wschodnim i rusza do natarcia. 5 i 6 września Niemcy forsują Narew w rejonie Różana i Pułtuska. Oznacza to katastrofę dla północnego odcinka polskiego frontu, gdyż między cofającą się ku Wiśle Armią „Modlin” a SGO „Narew” tworzy się kilkudziesięciokilometrowa luka. Dowództwo Grupy Armii „Północ” nakazuje 3. Armii, a także oddziałom 4. Armii, które przebiły się z Pomorza do Prus Wschodnich (m.in. XIX Korpusowi gen. Guderiana), uchwycenie przepraw przez Bug i Narew (między Nowogrodem a Osowcem) oraz dalsze natarcie na Brześć i Siedlce. To północny zawias potężnych kleszczy, które mają odciąć siły polskie broniące się między Wisłą i Bugiem.
7 września Brygada Forteczna „Lötzen” zajmuje Jedwabne, a pododdziały rozpoznawcze 10. Dywizji Pancernej podchodzą pod Wiznę, odrzucając polskie ubezpieczenie. Zaalarmowany kpt. Raginis każe wysadzić most na Narwi. Po południu Niemcy zajmują Wiznę, a pod wieczór piechota okopuje się na brzegu Narwi. Rankiem 8 września Niemcy łodziami i w bród forsują Biebrzę i atakują pozycję „Giełczyn”. Celny polski ogień zatrzymuje ich na przedpolu. Niemiecka piechota przeprawia się też przez Narew, ale przyduszona do ziemi przez karabiny maszynowe boi się wyjść z nadrzecznych zarośli. Wczesnym popołudniem kanonadę zaczyna niemiecka artyleria. Odpowiadają jej nieliczne polskie działa. Niemcy chcą zwłaszcza zniszczyć dwa schrony nad Narwią, które uniemożliwiają budowę przeprawy pontonowej obok zwalonego mostu. Jeden zostaje rozbity, a drugi poważnie uszkodzony.
9 września ok. godz. 8 pod Wiznę dociera gen. Guderian. Liczy, że jego pancerny walec gładko przejedzie się po Polakach i ruszy na Brześć. „Szybkiego Heinza” spotyka jednak srogi zawód, gdy podczas inspekcji przekonuje się, że przeprawa przez Narew nie jest ukończona, a za rzeką stoją gotowe do walki polskie bunkry. „W danej chwili – pisał Guderian – nic się na tym odcinku nie działo”. Wściekły Guderian nakazuje piechocie rozpocząć natarcie, a pułkowi czołgów przeprawić się promami na drugi brzeg Narwi i wesprzeć piechurów. Ponad 20 lat wcześniej, gdy jako młody oficer dowodził niemieckim oddziałem kwaterującym w Bronowie niedaleko Wizny, dostał się do polskiej niewoli. Młodzi peowiacy zachowali się zresztą rycersko i na furze odwieźli Guderiana do Jedwabnego. Teraz chciał on wyrównać stare rachunki.
[srodtytul]Niemiecki szturm[/srodtytul]
Po godz. 10 pociski i bomby lotnicze niszczą polskie okopy i zasieki. Wokół schronu dowodzenia na Górze Strękowej rozpętuje się istne piekło. Kurier Seweryn Biegański przysłany z Osowca przez ppłk. Tabaczyńskiego relacjonował: „Chmura dymu i pyłu przesłoniła słońce. Ziemia w pobliżu bunkra spalona, zmieszana, skopana i tak poryta pociskami, że nogi grzęzły w niej po kolana (...) Oddałem meldunek kapitanowi Raginisowi. (...) w tym czasie nastąpił huraganowy atak artyleryjski i lotniczy. W bunkrze rozlegała się ciągła, potworna kaskada gromów”.
Co jakiś czas niemieckie działa przenoszą ogień na zaplecze, a do szturmu podrywa się piechota. Szybko jednak zalega pod seriami polskich ckm. Na pozycji „Giełczyn” Niemcy atakują cztery lekkie schrony pod wsią Kołodzieje. Pierwszy milknie, gdy w środku rozrywa się pocisk z działka ppanc. Dwa następne obezwładniają wiązki granatów. Czwarty niszczą czołgi, które włączają się do walki.
Artyleria i stukasy kontynuują swe niszczycielskie dzieło na pozycji „Góra Strękowa”. Wrogie armaty nakrywają ogniem polską baterię – ginie por. Brykalski. Bomby niszczą most na Narwi łączący obie części odcinka „Wizna”. Kpt. Raginis nie może już pomóc obrońcom dwóch ciężkich schronów pod Giełczynem, na które po południu rusza niemiecki szturm. Broniąca się w okopach piechota zostaje wybita, chroni się w bunkrach lub wycofuje na Białystok. Pod wieczór jeden bunkier pada. Drugi broni się jeszcze osłaniany zza rzeki przez schrony z Góry Strękowej.
Niemieccy saperzy kończą budowę mostu przez Narew na wysokości Maliszewa-Łynek. Czołgi 10. Dywizji Pancernej przekraczają rzekę i ruszają do ataku. Sekunduje im piechota i działka ppanc. Ok. godz. 17 ginie załoga ciężkiego schronu pod Maliszewem, ryglującego lewą flankę odcinka „Wizna”. Dowódca 8. Kompanii 135. Pułku Piechoty kpt. Schmidt, widząc, że wroga piechota wdziera się na polskie pozycje, podrywa żołnierzy do kontrataku na bagnety. Niemcy na chwilę ustępują, ale wracają z jeszcze większą silą. Polacy wycofują się. Wieczorem padają mniejsze schrony pod Maliszewem, Perkusami i Kurpikami.
Czołgi podjeżdżają jak najbliżej i zasypują strzelnice ogniem, a w tym czasie saperzy starają się wrzucić do środka granaty lub wysadzić wejścia. Niemiecki oficer mjr Malzer relacjonował: „Jeden z saperów ukrył się za wieżyczką czołgu, który wjechał na ścianę schronu. Dwa karabiny maszynowe, które dotychczas prowadziły szaleńczy ogień, zostały zniszczone. Ale i teraz Polacy nie poddali się (...) Jeden z saperów wszedł ponownie na schron i wrzucił przez strzelnice kopuły kilka granatów ręcznych (...) W schronie znaleźliśmy siedmiu zabitych”. Resztki obrońców wycofały się do dwóch ciężkich schronów w rejonie Góry Strękowej.
[srodtytul]Ofiara nie była daremna[/srodtytul]
Poganiani rozkazami Guderiana Niemcy rankiem 10 września wznawiają natarcie. Los osamotnionych polskich redut, atakowanych przez czołgi, strzelające na wprost działa i piechotę, jest przesądzony. Ok. godz. 10 pada ostatni schron pozycji „Giełczyn”, a godzinę później ten sam los spotyka schron u podnóża Góry Strękowej. Wkrótce potem do schronu dowodzenia dociera niemiecki parlamentariusz, żądając natychmiastowego poddania się. Kpt. Raginis prosi o 30 minut do namysłu. Gdy czas mija, polski dowódca nakazuje podkomendnym złożyć broń. Wychodzący z bunkra żołnierze słyszą głośną detonację. To Raginis, chcąc dochować przysięgi, rozrywa się granatem.
Warto dodać, że nie mniej bohatersko niż pod Wizną broniły się załogi fortyfikacji pod Nowogrodem i Łomżą. Po złamaniu ich oporu Guderian miał wreszcie wolną drogę na Brześć. Ruszył teraz na Zambrów, Wysokie Mazowieckie i Brańsk, zagrażając okrążeniem SGO „Narew”. 12 września grupa de facto przestała istnieć. Mimo to ofiara obrońców Wizny nie poszła na marne. Dzięki zatrzymaniu XIX Korpusu Pancernego nad Narwią i Biebrzą o dwa – trzy dni opóźniło się zamknięcie pierścienia okrążenia wokół sił polskich znajdujących się na wschód od Wisły. Umożliwiło też stworzenie z rozbitków i batalionów zapasowych oddziałów, które najpierw opierały się wojskom Guderiana w twierdzy brzeskiej, a potem dołączyły do Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” gen. Kleeberga.
—Bogusław Kubisz
[ramka][srodtytul]Stowarzyszenie „Wizna 1939”[/srodtytul]
Stowarzyszenie powstało w grudniu 2007 roku dla upamiętnienia historii Wizny i ziemi wiźnieńskiej oraz losów jej mieszkańców w XX wieku, rozwoju świadomości narodowej, obywatelskiej i kulturowej oraz krzewienia postaw patriotycznych. Najważniejszym przejawem działalności jest pielęgnowanie pamięci o bohaterskiej obronie Wizny 7 – 10 września 1939 roku przez żołnierzy SGO „Narew” pod dowództwem kpt. Władysława Raginisa.
Stowarzyszenie zorganizowało we wrześniu 2008 roku uroczystość z okazji 69. rocznicy bitwy pod Wizną i 100. rocznicy urodzin kpt. Raginisa pod patronatem honorowym marszałka województwa podlaskiego oraz wystawę „Wizna i okolice w początkach wojny”. Gościliśmy także w Wiźnie szwedzką grupę Sabaton, której utwór „40:1” o bohaterskiej obronie Wizny bije rekordy popularności. Współpracowaliśmy przy produkcji oficjalnego teledysku do tego utworu.
W tym roku współorganizujemy duże obchody 70. rocznicy bitwy pod Wizną, jakie mają się odbyć 6 września na Górze Strękowej k. Wizny, w miejscu śmierci kpt. Raginisa. Wystąpiliśmy do Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego o objęcie patronatem honorowym tych uroczystości. W programie obchodów przewidziano uroczystą mszę św. polową, apel poległych, wystawy oraz inscenizację bitwy pod Wizną z udziałem grup rekonstrukcyjnych. W godzinach wieczornych zaplanowany jest wielki koncert plenerowy „W hołdzie kpt. Raginisowi i obrońcom Wizny” z udziałem grupy Sabaton.Więcej informacji o stowarzyszeniu, bitwie pod Wizną i obchodach jej 70. rocznicy można znaleźć na naszej stronie internetowej: www.wizna1939.eu
Dariusz Szymanowski, prezes zarządu[/ramka]
[ramka][srodtytul] Dzięki fanowi heavymetalu z Polski...[/srodtytul]
Obrona Wizny wyszła z cienia – co zadziwiające i nieco zawstydzające dla polskich historyków, dziennikarzy i twórców – dzięki utworowi szwedzkiej grupy heavymetalowej Sabaton sławiącemu męstwo polskich żołnierzy. Lider zespołu Joakim Brodén w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” opowiedział, jak powstała ta piosenka: „Polski fan przesłał nam kiedyś informację o bitwie pod Wizną. Kiedy przeczytaliśmy o czynach kapitana Władysława Raginisa i jego przyjaciół, była to dla nas tak nieprawdopodobna historia, że sądziliśmy najpierw, iż nie może być prawdziwa. Taka niesamowita odwaga, by 720 żołnierzy stawiało opór 42 tys. Niemców! Uznaliśmy natychmiast, że to najbardziej interesująca bitwa historii, i oczywiście napisaliśmy o tym piosenkę „40:1”[/ramka]
[ramka][srodtytul] Sabaton „40:1”[/srodtytul]
muzyka: Joakim Brodén
tekst: Joakim Brodén / Pär Sundström
przeł. Juliusz Żebrowski
[i]„Chrzest w boju, jeden na czterdziestu
Cisza przed burzą, a wnet
rozkaz zabrzmi nam,
że garstka nas pójdzie w ten bój,
jak sam przeciw sforze psów.
Dowództwa rozkaz brzmi tak:
do walki o kraj!
Z początkiem września ten cios,
świat nie znał straszniejszych walk.
Od ziemi tej wara dziś wam,
polski żołnierz tu strzeże swych bram.
Na czterdziestu jeden, i tak poślemy was w krwawy piach.
Ref. Chrzest w boju, jeden
na czterdziestu
sercem Spartanie,
śmierć i chwała,
żołnierze Polski,
męstwa to wzór,
nie znają strachu – Wehrmacht to wie.
Tak, 8 września to dzień,
gdy Rzesza chce krwi.
Mrowie moździerzy i dział,
lecz nasze bunkry to moc.
Dowódca śmiercią gardzi:
„Kostucho, chodź!”
Już blisko artylerii zgrzyt,
ostrzału huragan i grzmot.
Dalej, pokażcie, na co was stać,
Tylko nie myślcie żywcem nas brać!
Na czterdziestu jeden, i tak
Poślemy was w krwawy piach.
Ref. Chrzest w boju, jeden
na czterdziestu (...)[/i]
Utwór „40:1” ukazał się na płycie „The Art of War” wydanej w 2008 roku. Na stronie internetowej zespołu Sabaton ([link=http://www.sabaton.net" target="_blank]www.sabaton.net[/link]), a także m.in. na portalu youtube.com można obejrzeć oficjalny teledysk do tej piosenki zrealizowany przez Jacka Raginisa.[/ramka]
Autor dziękuje Stowarzyszeniu „Wizna 1939” oraz Fundacji Polonia Militaris za pomoc w przygotowaniu zeszytu.
Bogusław Kubisz, historyk, redaktor magazynu historycznego „Mówią wieki”