Reklama
Rozwiń
Reklama

Zbrojownia tamtych lat: Werndl, strzelca broń

Polskie organizacje paramilitarne powstające w Galicji wyposażone były w broń austriacką.

Publikacja: 08.04.2009 15:46

Na górze karabin Werndl wzór 1867 wraz z bagnetem, na dole karabinek wzór 1873/77

Na górze karabin Werndl wzór 1867 wraz z bagnetem, na dole karabinek wzór 1873/77

Foto: Muzeum Wojska Polskiego

Część strzelców miała nowoczesne magazynkowe mannlichery wz. 1895 i starsze wz. 1890, oba na amunicję małokalibrową z prochem bezdymnym, jednak zdecydowana większość używała jednostrzałowych karabinów systemu Werndla. Należały one do innej epoki.

Historię broni zacząć można w zasadzie w 1866 roku na polach Sadowy, gdzie austriacka armia zmasakrowana została przez Prusaków uzbrojonych w odtylcowe iglicówki Dreyse. Nie było wątpliwości, że czas odprzodowych karabinów minął, i że należy szybko dać żołnierzom do ręki nowoczesną broń. Z początku zastosowano półśrodki; przerobiono, według systemu Wänzla kapiszonowe lorenze na broń odtylcową, dostosowaną do naboju scalonego w łusce metalowej. Obcięto po prostu końcówkę lufy i wstawiono trzon zamka, osadzając go na osi umieszczonej prostopadle do osi lufy. Zamek otwierało się, unosząc go do góry, po uprzednim odciągnięciu kurka. System ten był prawie identyczny z amerykańskim Springfieldem (zamek typu potrzask).

Kariera Wänzla była króciutka, bowiem już w 1867 roku przyjęto na uzbrojenie C.K. armii broń systemu Jozefa Werndla, twórcy zakładów zbrojeniowych ?sterreichise Waffenfabriks Gesellschaft (Steyr). Konstruktorem karabinu był czeski rusznikarz Karl Holub, współpracownik i przyjaciel Werndla. Broń miała kurek zewnętrzny i obrotowy zamek. Trzon owego zamka, w kształcie masywnego walca, osadzony był na osi równoległej do lufy; w trzonie wyfrezowano półokrągłą bruzdę.

Aby broń załadować, należało najpierw częściowo odciągnąć kurek, a potem, trzymając za skrzydełko będące integralną częścią trzonu, obrócić go o 90 stopni; wówczas półokrągła bruzda ustawiała się dokładnie na osi komory nabojowej, umożliwiając tym samym włożenie naboju. Teraz można było zamknąć zamek (czyli z powrotem go obrócić) i odciągnąć kurek do końca. Po naciśnięciu języka spustowego kurek gwałtownie opadał, uderzając w iglicę znajdującą się wewnątrz trzonu zamkowego, a ta z kolei biła w dno łuski. Bardzo zmyślnie opracowano sposób ryglowania; otóż kurek uderzając w iglicę, wchodził jednocześnie w wycięcie w trzonie i zapobiegał otwarciu zamka podczas strzału.

Broń strzelała nabojem 11x42 mm, wypełnionym prochem czarnym; pocisk opuszczał lufę z prędkością 436 m/s. Wzór 1867 ważył około 4,5 kg i mierzył niecałe 1,3 m. Celownik wyskalowano w krokach, od 200 do 1400, co odpowiadało 150 i 1050 metrom. W 1873 roku dokonano niewielkiej innowacji polegającej na zastosowaniu znacznie wygodniejszego kurka, który osadzono częściowo wewnątrz i przede wszystkim bliżej osi lufy (wz. 1873). W 1877 oba wzory dostosowano do nowego, silniejszego naboju (11x58 mm) poprzez wzmocnienie komory nabojowej, dzięki czemu wzrosła donośność (celownik wyskalowano do 2100 kroków, czyli 1575 m) i prędkość ołowianego pocisku (438 m/s). Do piechotnych werndli stosowano długie bagnety sieczne w typie jatagan. Oczywiście oprócz karabinów piechoty produkowano w fabryce Steyr także karabinki.

Reklama
Reklama

Tuż przed wybuchem wojny w galicyjskich oddziałach strzeleckich podległych Komisji Tymczasowej Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych znajdowało się ponad 2000 karabinów i karabinków; ponad 60 procent stanowiły werndle, zapewne głównie wzoru 1873/77. Werndle towarzyszyły też legionistom wkraczającym w 1914 do Kongresówki. Ponoć jej mieszkańcy wyśmiewali archaiczne austriackie karabiny, twierdząc, że nawet stare rosyjskie berdany są lepsze.

Część strzelców miała nowoczesne magazynkowe mannlichery wz. 1895 i starsze wz. 1890, oba na amunicję małokalibrową z prochem bezdymnym, jednak zdecydowana większość używała jednostrzałowych karabinów systemu Werndla. Należały one do innej epoki.

Historię broni zacząć można w zasadzie w 1866 roku na polach Sadowy, gdzie austriacka armia zmasakrowana została przez Prusaków uzbrojonych w odtylcowe iglicówki Dreyse. Nie było wątpliwości, że czas odprzodowych karabinów minął, i że należy szybko dać żołnierzom do ręki nowoczesną broń. Z początku zastosowano półśrodki; przerobiono, według systemu Wänzla kapiszonowe lorenze na broń odtylcową, dostosowaną do naboju scalonego w łusce metalowej. Obcięto po prostu końcówkę lufy i wstawiono trzon zamka, osadzając go na osi umieszczonej prostopadle do osi lufy. Zamek otwierało się, unosząc go do góry, po uprzednim odciągnięciu kurka. System ten był prawie identyczny z amerykańskim Springfieldem (zamek typu potrzask).

Reklama
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Materiał Promocyjny
Polska „tygrysem wzrostu”, ale potrzebuje kapitału i innowacji
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Materiał Promocyjny
Jak budować strategię cyberodporności
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama