Działa przeciw panzerom

„Szwadron TK w boju pod Brochowem unieruchomił trzy czołgi niemieckie za pomocą swych 20 mm nkm” – pisał Leszek Komuda. Dodawał, że tak uzbrojona tankietka była groźnym niszczycielem czołgów.

Publikacja: 10.04.2009 06:01

Polski karabin przeciwpancerny wz. 35 Ur

Polski karabin przeciwpancerny wz. 35 Ur

Foto: Archiwum „Mówią Wieki"

Jednak Polakom brakowało amunicji. 8. Batalion Pancerny (szlak bojowy od Pomorza nad Bzurę) w przeddzień wojny otrzymał trzy TKS z 20-mm działkami. Łącznie przypadało na nie zaledwie 150 naboi.

Podobnie było z karabinem przeciwpancernym skonstruowanym w 1935 roku przez inż. Józefa Maroszka, konstruktora z Państwowej Wytwórni Uz- brojenia. Fabryka Karabinów w Warszawie wyprodukowała ponad 6 tys. karabinów, które wojsko oznaczyło jako wz. 35. Dla zmylenia szpiegów broń pakowano w skrzynie oznaczone jako eksport do Urugwaju, dlatego powszechnie karabin był nazywany urugwaj. Broń ze 100 m przebijała pancerze wszystkich ówczesnych rosyjskich i niemieckich czołgów. Niemcy zdobycznej broni używali m.in. we Francji, a następnie sprzedali Włochom.

We wrześniu 1939 roku największą sławę zdobyła armata przeciwpancerna wz. 36. Prace nad tego typu uzbrojeniem trwały w wytwórni Pocisk od lat 20., ale z braku doświadczenia szły powoli. Swój prototyp przedstawił także Instytut Techniczny Uzbrojenia. Ostatecznie wojsko wybrało armatę Boforsa kalibru 37 mm, oznaczoną przez Szwedów L/45, a w WP jako wz. 36. Pierwsze 300 armat dostarczył w częściach Bofors. Montaż przeprowadziły pruszkowskie zakłady Stowarzyszenia Mechaników Polskich z Ameryki.

Kierownictwo Zaopatrzenia Uzbrojenia zamówiło w SMPzA najpierw 200 armat, a potem jeszcze 700, każda po 22 900 zł. Amunicję produkowały fabryki w Skarżysku (180 tys. pocisków miesięcznie), Kraśniku (162 tys.) i Jawidzu. W sierpniu 1939 roku wojsko miało 1200 armat wz. 36. Bofors 37 mm strzelał pociskiem przeciwpancernym o masie 0,7 kg, którego prędkość początkowa wynosiła 800 m/s. Trzeba pamiętać, że im większa była prędkość początkowa, tym większa siła przebicia. Niemiecka armata 37 mm miała prędkość początkową pocisku 750 m/s, a amerykańska 37 mm (wzorowana na niemieckiej) 884 m/s.

W dwudziestoleciu międzywojennym Polska wielkim wysiłkiem zbudowała fabryki zbrojeniowe, w tym armat. Aleksander Litwinowicz, szef Administracji Armii, wspominał, że w 1922 roku Starachowice zawarły z Ministerstwem Spraw Wojskowych umowę o remont i budowę dział oraz amunicji na licencji Schneider-Creusot. Na giełdzie paryskiej mówiono, że prędzej włosy wyrosną na dłoni, niż dojdzie do tego, że Starachowice będą produkować armaty. Francuzi nie udzielili obiecanej pożyczki w wysokości 10 mln zł, za to bez ryzyka i wydania nawet złotówki chcieli pobierać prowizję – łącznie 12 mln zł.

Państwo polskie przejęło zakład i rozpoczęło produkcję dział, tocząc jednocześnie przewlekły spór sądowy z Francuzami. Brakowało maszyn – ich produkcję wojsko powierzyło firmom prywatnym. Departament Przemysłu Wojennego sprowadził modele z Niemiec i rozdzielając zamówienia na dziesięć fabryk, polecił na podstawie rozdanych egzemplarzy wykonać maszyny; z dziesięciu fabryk dziewięć wywiązało się z tego zadania bardzo dobrze – oceniał Litwinowicz. Pierwsze zamówienie wypadło drożej od zagranicznego o 30 proc., drugie o 10 proc., a następne kosztowały tyle co zagraniczne, uwzględ- niając ochronę celną.

Na tym zamówieniu przemysł prywatny nauczył się pokonywać trudności, a także dobrze naśladować zagraniczne modele. Ono też uratowało niejedną wytwórnię w czasie późniejszego kryzysu. W ten sposób utrzymano fabrykę obrabiarek mechaników polskich z Ameryki, która – chociaż zmieniła właścicieli – odegrała wielką rolę w produkcji działek przeciwpancernych – wyjaśniał Litwinowicz. Dodawał, że na wypadek wojny można było od 1939 roku zmobilizować 92 fabryki, które ze swej strony korzystały z pomocy kilkuset innych fabryczek i warsztatów. Nadzór Departamentu Uzbrojenia miał objąć w roku 1939/1940 280 zakładów i fabryk w porównaniu z 40 w roku 1931.

„W 1935 roku mogliśmy wykonać w kraju 200 dział o kalibrze od 75 do 100 mm oraz 300 moździerzy. W roku 1939/1940 nasza zdolność produkcyjna wynosiła 1060 dział polowych, przeciwlotniczych (kaliber 75 i 40 mm) oraz ciężkich, 900 działek przeciwpancernych 37 mm, 480 działek przeciwpancernych i przeciwlotniczych 20 mm, 600 moździerzy 81 i 120 mm. Zamówienie (łącznie z eksportem) na ten okres wynosiło 1600 dział” – pisał Litwinowicz we wspomnieniach.

Jednak Polakom brakowało amunicji. 8. Batalion Pancerny (szlak bojowy od Pomorza nad Bzurę) w przeddzień wojny otrzymał trzy TKS z 20-mm działkami. Łącznie przypadało na nie zaledwie 150 naboi.

Podobnie było z karabinem przeciwpancernym skonstruowanym w 1935 roku przez inż. Józefa Maroszka, konstruktora z Państwowej Wytwórni Uz- brojenia. Fabryka Karabinów w Warszawie wyprodukowała ponad 6 tys. karabinów, które wojsko oznaczyło jako wz. 35. Dla zmylenia szpiegów broń pakowano w skrzynie oznaczone jako eksport do Urugwaju, dlatego powszechnie karabin był nazywany urugwaj. Broń ze 100 m przebijała pancerze wszystkich ówczesnych rosyjskich i niemieckich czołgów. Niemcy zdobycznej broni używali m.in. we Francji, a następnie sprzedali Włochom.

Pozostało 82% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem