28 września 1. pp Legionów przeszedł pod rozkazy dowódcy I Korpusu l Armii gen. Dankla, która wspólnie z korpusami niemieckimi miała prowadzić działania ofensywne na wschód, na Dęblin – Warszawę. W związku z tym 29 września 1. pp przeprawił się przez Wisłę w rejonie Jagodniki – Piotrowice i ruszył naprzód. W przewidywanej ofensywie na Warszawę zajęcie stolicy miało przypaść Niemcom. W związku z tym dwaj najbliżsi towarzysze Piłsudskiego Sokolnicki i Jodko utrzymywali kontakt z dowództwem niemieckim znajdującym się w Radomiu. Niemcom zależało, by w chwili zdobycia Warszawy znalazły się tam polskie oddziały, a czynniki polityczne wzięły udział w obejmowaniu miasta. Do politycznych układów doszło w pierwszej dekadzie października. Prowadził je najpierw Jodko, do którego dołączył Sokolnicki. W umowie, którą Jodko i Sokolnicki podpisali
11 października w Radomiu, ustalono, że w bitwie warszawskiej weźmie udział jeden batalion piechoty 1. pułku i jeden szwadron kawalerii. Po zajęciu miasta zamek zostanie oddany Polskiej Organizacji Narodowej, która weźmie na siebie obowiązek zapewnienia spokoju w mieście.
[M. Sokolnicki, „Rok czternasty”, Londyn 1961, s. 254]
Ale układ nie został zrealizowany, bo – po pierwsze – nie zyskał aprobaty Piłsudskiego, a po drugie – wypadki wojenne potoczyły się wbrew oczekiwaniom kontrahentów. W marszu na Dęblin i Warszawę oddziały 1. pułku pod komendą Piłsudskiego stoczyły 19 października walki pod Ruszczą, Koprzywnicą, Gniewoszowcami, Szewcami i Samborcem. 22 października Edward Śmigły-Rydz otrzymał od Piłsudskiego rozkaz przejścia ze swoim batalionem w rejon Anielina. 23 października III Batalion Śmigłego odznaczył się w brawurowym boju pod Anielinem, gdzie poniósł duże straty. Od 23 do 26 października toczyły się ciężkie boje pod Laskami, w których wzięły udział cztery bataliony i poniosły od ognia artylerii poważne straty. Jak wspomina Składkowski: „Komendant główny był wszędzie, gdzie czuł, że chłopcy potrzebują otuchy. Był w okopach, na punkcie opatrunkowym, przy rezerwach”. Porucznik Kasprzycki zanotował: „Jakaś kulka szrapnelowa w moich oczach uderza Komendanta w głowę – szczęśliwie, że rzemyki przy czapce, pewne zamroczenie chwilowe”.
[S. Składkowski, „Moja służba w Brygadzie”, t. I, Warszawa 1932, s. 48, T. Kasprzycki, „Kartki z dziennika I Brygady”, Warszawa 1934, s. 101]
[srodtytul]Siła ramienia, ale i mocna głowa...[/srodtytul]
Ofensywa austriacko-niemiecka na Warszawę nie udała się. Rozpoczął się ogólny odwrót wojsk sprzymierzonych, a także pułku Legionów, którego IV Batalion spod Grójca wycofywał się na Wolbrom, a III poprzez Śląsk poszedł do Krakowa. Reszta pod dowództwem Piłsudskiego też miała się wycofać, przypuszczalnie na Kraków, a może i poza ziemie polskie. To nie leżało w jego planach politycznych. Gdy więc 8 listopada oddziały Piłsudskiego doszły do Wolbromia i spotkały tam IV Batalion, dojrzała decyzja marszu nie na zachód, lecz do Krakowa, wbrew rozkazom dowództwa austriackiego. Był to marsz przez Ulinę Małą, niezwykle ryzykowny, który mógł się skończyć zagładą trzech batalionów pozbawionych artylerii i karabinów maszynowych. Ale manewr się udał. Piłsudski wkroczył 11 listopada do Krakowa ku wielkiemu niezadowoleniu władz austriackich.
Tu zastał go awans na stopień brygadiera:
„Komendantowi l pułku Legionów Polskich Piłsudskiemu za jego wybitne zasługi w obliczu wroga i biorąc pod uwagę okoliczności, że podlegają mu prócz l. Pułku także dwie baterie artylerii górskiej oraz jeden szwadron kawalerii, nadaje się stopień brygadiera Legionu Polskiego (uposażenie VI grupy). Arcyksiążę Fryderyk, generał piechoty”.
Już na tym etapie doceniono sprawne i agresywne dowodzenie Piłsudskiego, choć nie ulega wątpliwości, że w awansie pobrzmiewały też nuty politycznych kalkulacji ze strony naczelnego wodza, tym bardziej że był to okres klęsk austro-węgierskich. Wojska rosyjskie dochodziły do Bochni, zagrożony był Kraków. Dla Piłsudskiego awans zbiegł się z przeniesieniem akcji 1. Pułku na Podhale.
[ramka]NOWY TYP ŻOŁNIERZA Wyrobił się z nas ten typ żołnierza, jakiego nie znała dotąd Polska. Nie brawura, nie błyskotka żołnierska stanowi najistotniejszą naszą cechę, lecz ten przedziwny spokój i równowaga w pracy bez względu na przeciwności, jakie nas spotykają.
Józef Piłsudski, przemówienie w pierwszą rocznicę wymarszu, Ożarów, 5 sierpnia 1915 r., w: Pisma zbiorowe, t. IV, Warszawa 1937 r.[/ramka]
13 grudnia Piłsudski wkroczył do oswobodzonego Nowego Sącza, witany entuzjastycznie kwiatami, muzyką i przemówieniami. Pozostałe bataliony z Nowego Targu też przybyły do Nowego Sącza, tak że całość oddziałów znalazła się pod jednym dowódcą. Ogłoszono wówczas, że Piłsudski został mianowany brygadierem, a dotychczasowy 1. Pułk przemianowano na Brygadę Legionów. Składała się ona z dwóch pułków: 1. pod dowództwem mjr. Śmigłego (I i IIl baony) i 2. (potem zwanego 5.) w składzie II i IV batalionów pod dowództwem Norwida oraz dwóch batalionów samodzielnych (V i VI). Od 30 grudnia komendantem 5. Pułku został kpt. Berbecki.
Z Nowego Sącza Piłsudski udał się do Wiednia, gdzie ewakuowały się instytucje Naczelnego Komitetu.
21 grudnia wydano na jego cześć bankiet zorganizowany przez prezydium NKN z udziałem około 80 osób. W mowie powitalnej prezes Jaworski mówił o legendzie już tworzącej się wokół Komendanta i jego żołnierzy. Piłsudski w odpowiedzi podkreślił, że „jako rycerze walczący musimy mieć nie tylko siłę ramienia, ale mocną głowę i serce. Tym uzupełnieniem jest zjednoczenie narodu w NKN”. Nieprzychylny Piłsudskiemu Rudolf Starzewski, redaktor „Czasu”, zanotował, że ten „powszechnie jest już uznawany „co najmniej za postać historyczną”, personifikację i symbol Legionów”.
[Rudolf Starzewski, „Wspomnienia”, Biblioteka Jagiellońska, rps 9801 I, s. 44 – 46]
[ramka][srodtytul]POW[/srodtytul]
Polska Organizacja Wojskowa została utworzona w okupowanej przez Rosjan Warszawie w 1914 r. Miała zadania wywiadowcze, a także prowadzenie szkolenia wojskowego. Pierwszym komendantem był od sierpnia do września 1914 r. Karol Rybasiewicz. W skład organizacji wchodzili zwolennicy Piłsudskiego, którym wybuch wojny nie pozwolił się dostać do Legionów. POW obejmowała cały kraj, a dzieliła się na okręgi, dalej obwody i komendy miejscowe. W sierpniu 1915 r., kiedy Rosjanie opuszczali Warszawę, POW próbowała wystąpić jako gospodarz wobec Niemców. Wkrótce z jej członków rekrutowano słynny batalion warszawski, który przyłączył się do Legionów. Najpoważniejsze zadania przypadły POW po kryzysie przysięgowym, kiedy to rola Legionów zmalała. Wiosną 1917 r. Piłsudski przeprowadził pod Wawrem duże ćwiczenia POW, które ukazały sprawność i możliwości organizacji.
Piłsudski zamierzał rekrutować armię polską, korzystając z zaplecza w postaci POW. Gdy został internowany w Magdeburgu, to na POW spoczywał obowiązek utrzymania przygotowań do wyzwolenia ziem polskich, zwalczania Austro-Węgier i Niemiec i przejęcia władzy w momencie załamania się wojsk okupacyjnych. Dużą rolę odegrała Komenda Naczelna 3 działająca na Ukrainie i wywiad POW na terenie Rosji. Działacze POW współdziałali z przedstawicielami ententy, a u progu niepodległości należeli do organizatorów Tymczasowego Rządu Ludowego w Lublinie (7 listopada 1918 r.). Po powrocie Piłsudskiego stanowili podstawę, na której budowano armię polską. Przez organizację przewinęło się około 50 000 ludzi, formalnie rozwiązano ją 16 listopada 1918 r. Jej ostatnim dowódcą był Edward Rydz-Śmigły.
j.c.[/ramka]
[srodtytul]By Królestwo swoją wolę miało...[/srodtytul]
Tymczasem oddziały I Brygady zostały w trybie nagłym wezwane do obrony odcinka frontu pod Łowczówkiem niedaleko Tarnowa. Między 22 a 25 grudnia rozegrała się tam krwawa bitwa, w której oddziały legionowe dowodzone przez płk. Sosnkowskiego stawiły dzielnie czoło syberyjskim pułkom, w których służyło wielu Polaków. Gdy w Wigilię z okopów legionowych odezwała się kolęda, szybko została podjęta przez Polaków w rosyjskich mundurach.
W pierwszych tygodniach roku I Brygada znajdowała się na odpoczynku. W Kętach przeszła reorganizację, a wiosną wyruszyła na odcinek frontu nad Nidą. 2 maja 1915 roku rozpoczęła się wielka ofensywa niemiecka i austro-węgierska, której najbardziej spektakularnym sukcesem była bitwa pod Gorlicami oraz zajęcie 22 czerwca Lwowa. Legiony dzielnie walczyły pod Konarami, a Piłsudski myślał już o zdystansowaniu się wobec Austrii, której dwuznaczne wobec sprawy polskiej stanowisko coraz bardziej go irytowało. 30 maja napisał do płk. Władysława Sikorskiego, szefa Departamentu Wojskowego NKN: „Faktem bowiem jest, że my wszyscy już jesteśmy atutem w grze, już granym i wygranym albo przegranym, lecz już, że tak powiem, kupionym. Bardzo niewiele dodać możecie do tego, co już zostało dokonane. Zmienić te sprawy może tylko Królestwo, którego do niczego zmusić nie można, i dlatego właśnie porzuciwszy wszelkie ambicje, trzeba się starać, by Królestwo swoją wolę miało, i to wolę odrębną od tego, co dotąd się stało. By mogło swą wolę wyjawić jako odrębną rzecz, z którą dopiero targować się trzeba i na nowo umawiać”.
[W. Suleja, „Spór o kształt aktywizmu; Piłsudski a Sikorski w latach I wojny światowej”, w: „W kręgu twórców myśli politycznej”, t. V, s. 160 – 161; J. Molenda, „Piłsudczycy i narodowi demokraci 1908 – 1918”, Warszawa 1980, s. 252 – 254]
Podobnie pisze w liście do Władysława L. Jaworskiego z 1 czerwca, w którym wylicza żądania wobec komitetu: „NKN zechce przyjąć uchwalę, że c. k. Komenda Legionów nie reprezentuje przed NKN ochotniczego polskiego wojska i nie bierze udziału w jakichkolwiek naradach nad umowami NKN z odpowiednimi czynnikami c. k. rządu i armii […]. Drugie moje minimalne już żądanie polega na tym, aby NKN zechciał przeciwdziałać przeciwko – powiedzmy lekko – demoralizacji wytwarzanej przez formowaną obecnie III Brygadę. […] Wreszcie ośmielam się prosić NKN i jego Prezydium o radę w ważnej sprawie: Od szeregu ludzi, instytucji i grup w Krakowie otrzymuję ustawicznie zarówno z części okupowanych, jak i pozostających jeszcze pod panowaniem rosyjskim, rozmaite prośby o rady i wskazówki co do postępowania. […] Otóż prosiłbym bardzo, abym mógł otrzymać od Prezydium wyjaśnienie, jakim byłby stosunek NKN i rządu austro-węgierskiego do polskich przedsięwzięć czynnych przeciw Rosji, nieuzależnionych w tym stopniu co Legiony od obu tych wysokich instytucji”.
Piłsudski pragnął się tym pytaniem zabezpieczyć na wypadek powołania nowego ciała politycznego po spodziewanym zajęciu Warszawy. Potwierdza to Walery Sławek:
„4 lub 3 sierpnia 1915 roku zostałem wezwany przez Komendanta późną nocą na rozmowę i otrzymałem polecenie następujące: zbliża się zajęcie Warszawy, państwa centralne, a prawdopodobnie Niemcy, tam wkroczą, losy wojny wyglądają tak, że (one) zaczynają zwyciężać. W tych warunkach nasza rola nie jest im bardziej konieczna dla tej pracy o charakterze czysto wojennym, że więc trzeba zacząć stawiać od siebie warunki państwom centralnym. Z chwilą gdy stolica Polski będzie uwolniona, zjawia się możliwość, ażeby społeczeństwo (polskie) zdobyło się na stawianie warunków państwom centralnym...
Z chwilą natomiast, gdy stolica będzie mogła przemawiać, z tą chwilą społeczeństwo polskie musi od siebie stawiać warunki polityczne... To znaczy komendant wraca do zagadnienia, że rekrut z Królestwa nie może być mobilizowany przez państwa centralne. Państwa centralne mogą otrzymać pomoc, ale muszą (one) w zamian za to zalegalizować zagadnienie polskie w formie politycznej i dać polityczne gwarancje”. Sławek został wysłannikiem Piłsudskiego do Warszawy celem powiadomienia obozu irredenty o nowej taktyce.
[ramka]IDŹCIE BUDZIĆ POLSKĘ!
Dziś po roku wojny i pracy smutno mi, że powinszować wam olbrzymich triumfów nie mogę, lecz dumny jestem, że dzisiaj z większym spokojem, niż rok temu, mogę do was, jak ongi, zawołać: Chłopcy! Naprzód! Na śmierć czy na życie, na zwycięstwo czy na klęski – idźcie czynem wojennym budzić Polskę do zmartwychwstania!
Józef Piłsudski, Przemówienie w pierwszą rocznicę wymarszu, Ożarów, 5 sierpnia 1915, w: Pisma Zbiorowe, t. IV, Warszawa 1937[/ramka]
[P. Samuś, W. Sławek. „Droga do niepodległej Polski”, Płock 2002, s. 421]
[srodtytul]Dowódca w polu i polityk[/srodtytul]
5 sierpnia wojska niemieckie zajęły Warszawę. POW w stolicy ujawniła się jako komenda wojsk polskich. Wkrótce potem Piłsudski przyjechał do Warszawy. Niemcy co prawda zażądali, aby ze stolicy się usunął, ale nie przeszkodziło mu to w odbyciu wielu ważnych narad. Zajęcie Warszawy i brak odezwy w sprawie polskiej potraktował jako ważny punkt w dziejach swej orientacji. Mówił o tym 28 sierpnia w Otwocku na konferencji z udziałem por. Żulińskiego, Miedzińskiego, Sieroszewskiego, Medarda Downarowicza, Kadena-Bandrowskiego i Boernera.
Podkreślił, że obecny moment sprzyja, by wystąpić z żądaniami, a nie ofiarowywać okupantom to co najcenniejsze, bo żołnierza polskiego. Należy żądać usamodzielnienia Legionów i wyjaśnienia co do przyszłych losów Polski. „Musi być przez nas podjęta licytacja sprawy polskiej na terenie międzynarodowym. Rosja jest na drodze do nieodwołalnej klęski. Następny jej etap – to rewolucja i upadek caratu. Nie należy zapominać, że to, co się stało, tj. odejście Moskali, stwarza dla nas nowy front walki”. W sprawie Legionów zapowiedział, że „pójdzie na drastyczne rzeczy”, zapowiedział też rozbudowę POW.
[W. Suleja, „Orientacja austro-polska w latach I wojny światowej (do Aktu 5 listopada 1916 roku)”, Wrocław 1992, s. 152 nn]
Rzecz charakterystyczna, że Piłsudski pełnił role wodza I Brygady w wymiarze jak najbardziej politycznym. Dowodził w polu, ale dużą część energii poświęcał na zapewnienie rekompensat politycznych. A że posiadał wizję prowadzącą do poprawy, widać z przytoczonych dokumentów. Na początku września 1915 roku pod rozkazami Komendy Legionów na Wołyniu znajdowały się dwie brygady: I w składzie trzech pułków: 1. pp, 5. pp (dawny 2. pp I Brygady) i 7. pp, oraz III w składzie 4 pp i nowo sformowanego 6. Pułku. Legiony wchodziły w skład 4. Armii austriackiej i miały za zadanie oczyszczanie z nieprzyjaciela terenów wołyńskich nad Stochodem. 14 września 4. Armia poleciła Komendzie Legionów skierowanie dwóch batalionów daleko na południe, pod Ołykę. Komenda Legionów bez protestu poleciła I Brygadzie wysłać je pod dowództwem Kazimierza Sosnkowskiego, rozbijając w ten sposób siły działające pod dowództwem Piłsudskiego.
Wobec wielu dotychczasowych konfliktów z c.k. Komendą Legionów Piłsudski postanowił tym razem zareagować bardzo ostro. Aby nie dopuścić do rozbicia I Brygady, zarządził fałszywy alarm. Wykonał to por. Jan Wojsznar-Opieliński 15 września o godzinie 3, meldując, że jego kompania została zaatakowana, cofa się i prosi o pomoc. Piłsudski zarządził alarm wszystkich oddziałów w Kowlu i marsz na Czeremoszno. Komenda Legionów oskarżyła Piłsudskiego przed dowództwem 4. Armii, które zażądało natychmiastowego stawienia się Piłsudskiego w Łucku, dokąd po zdaniu brygady Edwardowi Śmigłemu Piłsudski pojechał 17 września. Tam przedstawił swoje stanowisko. Sprawa nie została rozstrzygnięta; Austriacy bali się utraty tak ważnego argumentu, jakim były Legiony.
[J. Stachiewicz, „W Kowlu”, w: „Wspomnienia legionowe”, t. I, Warszawa 1924; J. Piłsudski, „Czeremoszno”, w: „Opowieści legionowe 1914 – 1918”, Warszawa 1930]
[srodtytul]Taka sama ziemianka, takie same wszy[/srodtytul]
Jednak podział Legionów nastąpił. Pod dowództwem Piłsudskiego pozostały pułki 4. i 5. Natomiast pułki 1. i 7. pod dowództwem Śmigłego oraz pułk 6. – całość pod dowództwem Komendy Legionów – zostały skierowane bardziej na północ. Rozpoczął się okres kilkutygodniowych walk pozycyjnych obu grup pod Stawygoroszem, gdzie I Batalion
5. pułku 1 października odebrał Rosjanom armaty austriackie zdobyte przez nich pod Kulikowiczami (18 października), Jabłonką (21 października), Kuklami (22 – 26 października) i inne.
Piłsudski był przez cały czas na froncie, kierując operacjami swej grupy: „Widzieliśmy Komendanta jak w swej małej ziemiance w lasku naszym (pod Koszyszczami) żył tym samym życiem co każdy z nas, żołnierzy. Ta sama czarna niesłodzona kawa i marne wówczas jedzenie no i… te same wszy w swetrach i mundurach, z którymi Komendant walczył jak każdy z nas. Podpatrzyłem to kiedyś na własne oczy”. Ziemiankę tę opisuje Ignacy Daszyński: „Nora wykopana w ziemi i wyłożona wewnątrz brzozowymi palikami.
Kilka metrów przestrzeni dawało miejsca na łóżko i stolik”. Wilgoć tej nory nie bardzo dodatnio oddziaływała na organizm Piłsudskiego, który całe życie walczył z chorobą serca i żył wbrew wszelkim opiniom lekarzy. Nie o swym zdrowiu, ale o posunięciu do przodu sprawy Legionów i wydobyciu od mocarstw deklaracji w sprawie polskiej myślał dowódca I Brygady w czasie zimowego zamrożenia działań frontowych. Dojrzewała w nim myśl ostatecznego zerwania z Wiedniem. Rok 1916 miał przynieść w tej materii kluczowe rozstrzygnięcia.
[S. Benedykt, „Legiony to żołnierska nuta”, „Wiadomości”, Londyn (1964), nr 32 (958), z 9 sierpnia; I. Daszyński, „Pamiętniki”, t. II, Kraków 1926, s. 222]