Był nim urodzony w 1893 r. w Lublinie w spolonizowanej rodzinie żydowskiej Karol Lilienfeld-Krzewski. W I Brygadzie przyszły autor „Kaprala Szczapy” znalazł się latem 1915 r., by jesienią 1916, po politycznym przesileniu wokół Legionów, powrócić do służby w POW.
Józef Piłsudski był obecny na zorganizowanym w maju 1917 roku przez oficerów legionowych wieczorze w warszawskim teatrzyku Aleksandryna, podczas którego Lilienfeld-Krzewski czytał przygody Szczapy. Wacław Jędrzejewicz wspomniał: „Trzeba było widzieć twarz Piłsudskiego i łzy, płynące mu z oczu ze śmiechu”.
»„Kapral Szczapa” walnie przyczynił się do tego, co nazywano w wolnej Polsce duchem legionowym« – pisał we wstępie do ostatniego wydania (Oficyna Poetów i Malarzy, Londyn 1972) Stefan Benedykt. Chodziło o ducha wspólnoty i solidarności powstałego podczas służby pod rozkazami Piłsudskiego.
Bohaterem opowieści Lilienfelda-Krzewskiego jest Kazik Mondralski, kapral I Brygady, zwany Szczapą. Co chwila wymądrza się, jest najlepiej poinformowany, feruje apodyktyczne wyroki. Mondralski-Szczapa to żołnierz-samochwał, z nieco szwejkowskimi rysami.
Szczapa potrafi nie oszczędzać swej brygady. O rozwinięciu tyraliery w bitwie pod Jastkowem mówi: „Takie ci równanie zrobili, że sobie w plecy strzelali. Może nie? Sami Moskale nie daliby rady tyle strat zmajstrować”. Wysoko jednak ceni swą godność żołnierza Piłsudskiego, podkreślając co i raz „Kapral I Brygady jezdem!”. To go zupełnie zadowala. „Żebym chciał, to bym dawno gdzie indziej majorem był albo szefem sztabu”.