Na pokład pancernika przybył niezwłocznie niemiecki poseł w Urugwaju Otto Langmann. Efektem jego wizyty była m.in. puszczona w świat plotka, że brytyjskie pociski użyte podczas walk były wypełnione trującym iperytem. Mimo stanowczych protestów zarówno Brytyjczyków, jak i badających rannych urugwajskich lekarzy plotka ta żyła przez pewien czas, podtrzymywana przez niemiecką propagandę.
W tle propagandowych harców toczyła się poważniejsza rozgrywka. Prawo międzynarodowe zezwalało na pobyt okrętu wojennego w porcie neutralnym przez 24 godziny. Posłowie brytyjski i francuski domagali się od władz Urugwaju przestrzegania tego warunku. Tymczasem Langsdorff twierdził, że jego okręt ma poważne uszkodzenia, i prosił o zgodę na dwutygodniowy postój. 14 grudnia wieczorem władze urugwajskie dokonały inspekcji niemieckiego pancernika i wyznaczyły 72-godzinny czas postoju w porcie, licząc od inspekcji, a nie przybycia do Montevideo. Termin upływał 17 grudnia o godz. 20.
Dyplomaci alianccy zaprotestowali, ale raczej pro forma. Brytyjczycy bowiem nie byli zainteresowani przyspieszaniem wyjścia w morze niemieckiego okrętu. Na razie ujścia La Platy strzegły dwa uszkodzone lekkie krążowniki. „Cumberland” miał przybyć dopiero za dwa dni, a kolejne jednostki jeszcze później. Czas grał zatem na korzyść Brytyjczyków.
Na wszelki wypadek w regularnych, dwunastogodzinnych odstępach wypuszczali z portu brytyjskie statki handlowe. Zgodnie z prawem międzynarodowym w takim przypadku po opuszczeniu portu przez statek handlowy strony walczącej okręt wojenny strony przeciwnej musiał pozostać w porcie przez kolejne 24 godziny.
Równolegle do tego ruszyła wielka akcja dezinformacyjna mająca na celu przekonanie Langsdorffa, że u ujścia La Platy czekają na niego znacznie większe siły niż w rzeczywistości. Sprowokowano sprytny przeciek do miejscowej prasy, że do sił Harwooda (który otrzymał awans na kontradmirała i Order Łaźni) dołączyła Force K, czyli pancernik „Renown” i lotniskowiec „Ark Royal”. Sugestia była na tyle skuteczna, że oficer artyleryjski z „Admiral Graf Spee” „wypatrzył” przez lornetkę obie jednostki, mimo że 17 grudnia zdołały dotrzeć dopiero do Rio de Janeiro.
Langsdorff uporał się z najbardziej niezbędnymi naprawami (choć główna stocznia w Montevideo, należąca do Urugwajczyków francuskiego pochodzenia, odmówiła mu pomocy) i uzupełnił zapas paliwa z „Tacomy”. Sądził jednak, że jego okręt jest osaczony i nie ma szans na przebicie się. 16 grudnia rano wysłał meldunek do Berlina, w którym prosił o nowe rozkazy:
„1. Strategiczna sytuacja pod Montevideo; Oprócz krążowników i niszczycieli także „Ark Royal” i „Renown”. W nocy ścisła blokada. Ucieczka na otwarte morze i przedarcie się na wody ojczyste nie ma szans powodzenia.
2. Proponuję (...) jeśli będzie możliwe – wywalczyć sobie, przy użyciu pozostałej amunicji, przejście do Buenos Aires (...)
3. Gdyby przedarcie się miało przynieść niechybne zniszczenie „Graf Spee” (...), proszę o decyzję, czy okręt ma być zatopiony pomimo małej głębokości ujścia La Platy, czy też wybrać internowanie”.
Zaalarmowany admirał Raeder odbył naradę z Hitlerem. Efektem narady była depesza nadana 16 grudnia wieczorem: „1. Próbować wszelkimi środkami uzyskać przedłużenie czasu pobytu na neutralnych wodach (...)
2. Odnośnie p. 2: zgoda
3. Odnośnie p. 3: nie ma zgody na internowanie w Urugwaju. W przypadku zatopienia podjąć próbę skutecznego zniszczenia okrętu”.
Wydarzenia rozgrywające się w Urugwaju stały się światową sensacją medialną. Dziennikarze z różnych krajów nie chcieli stracić takiej gratki, jaką byłaby bitwa morska stoczona w zasięgu kamer i obiektywów.
[srodtytul]Finał na oczach świata[/srodtytul]
17 grudnia nabrzeża portu zapełnił tłum ciekawskich. Komandor Langsdorff zdecydował się zatopić pancernik, ale dla niepoznaki zawiadomił władze urugwajskie, że jego okręt opuści Montevideo w terminie. Trwał przeładunek zapasów na „Tacomę”. O godz. 18.15 niemiecki „Admiral Graf Spee” wolno ruszył z miejsca. Jego manewry obserwował z powietrza brytyjski wodnosamolot, co było nadmiarem przezorności ze strony Harwooda, bowiem liczne stacje radiowe prowadziły transmisję na żywo. Po założeniu ładunków wybuchowych większość załogi pancernika przeszła na „Tacomę”.
O godz. 19.52 niemieckim okrętem wstrząsnęła seria eksplozji, po czym osiadł na dnie, a sterczące ponad powierzchnię wody nadbudówki ogarnął ogień. Krótko potem trzy strzegące ujścia krążowniki brytyjskie wpłynęły do Montevideo, a nieliczni rozbitkowie udali się w szalupach ratunkowych na drugi brzeg La Platy, do Buenos Aires.
[srodtytul]Epilog na wojnie i w filmie[/srodtytul]
Langsdorff świadomie wybrał Buenos Aires. W Urugwaju członkowie załogi „Admiral Graf Spee” mieliby status internowanych i musiałaby pozostać tam do końca wojny. Tymczasem w stolicy Argentyny Niemcy zjawiali się jako rozbitkowie z zatopionego okrętu. W takim przypadku władze argentyńskie nie musiały zastosować procedury internowania. Pod naciskiem brytyjskim zdecydowały się jednak internować Niemców.
Hitler, nie mogąc przeboleć prestiżowej porażki i utraty cennego okrętu, nie zostawił na Langsdorffie suchej nitki. Uważał, że zadaniem okrętów wojennych jest staczanie bitew i zadawanie strat wrogom. Pancernik powinien był, jego zdaniem, zatopić przed zatonięciem przynajmniej jeden okręt brytyjski.
Dyktator nie docenił tego, że oceaniczna eskapada „Admirala Grafa Spee” zaabsorbowała połowę Royal Navy. Ale było to za mało medialne, by przemówić do wyobraźni Hitlera. Dlatego ostro skrytykował ogólną dyrektywę, z którą Langsdorff wyruszył w podróż, nakazującą mu unikanie walki z alianckimi okrętami wojennymi. Tymczasem bezpośredni przełożony komandora Erich Raeder za jego jedyny błąd uważał właśnie to, że wdał się w walkę, której mógł uniknąć. Langsdorff, czując brzemię odpowiedzialności, odebrał sobie życie strzałem z rewolweru.
Nie powiodło się także niemieckim statkom zaopatrzeniowym. „Tacoma”, która co najmniej kilka razy naruszyła przepisy o neutralności (m. in. przekazując zapasy na pokład okrętu wojennego), nie uniknęła internowania w Urugwaju. Z kolei „Altmark” w połowie lutego 1940 roku został namierzony, gdy przekradał się wzdłuż norweskich wód terytorialnych do Niemiec. Norwegowie dwukrotnie próbowali go zrewidować. Admiralicja brytyjska, wiedząc, że na pokładzie statku znajdują się marynarze wzięci do niewoli przez pancernik „Admiral Graf Spee”, wysłała krążownik i pięć niszczycieli pod dowództwem komandora Philipa Viana. „Altmark” schronił się w jednym z fiordów na norweskich wodach terytorialnych, Brytyjczycy popłynęli w ślad za nim i uwolnili swoich rodaków – 299 osób. Niemcy mieli potem pretensję do Norwegii, że nie broniła wystarczająco stanowczo swojej neutralności. Dwa miesiące później wykorzystali incydent jako jeden z pretekstów do napaści na ten kraj.
Załogi trzech brytyjskich krążowników fetowano w ojczyźnie jak bohaterów. Ciężko uszkodzonego „Exetera” zamierzano początkowo skasować lub pozostawić unieruchomionego na Falklandach, ale Winston Churchill sprzeciwił się temu i okręt wyremontowano. W marcu 1942 roku Japończycy zatopili go na Morzu Jawajskim. „Ajax” i „Achilles” przetrwały wojnę. Ten pierwszy został oddany na złom w 1949 roku, drugi zaś w 1941 roku przekazano marynarce Nowej Zelandii, a osiem lat później marynarce indyjskiej, w której pływał jako „Delhi” do 1978 roku.
W 1956 roku nakręcono film „Battle of the River Plate” z Anthonym Quaylem w roli komodora Harwooda. „Cumberland” i „Achilles” grały tam same siebie, w rolę „Ajaxa” wcielił się krążownik „Sheffield”, a „Exetera” zastąpiła „Jamaica”. „Admirala Grafa Spee” „zagrał” amerykański ciężki krążownik „Salem”.
[i]Wojciech Morawski - Prof. dr hab., kierownik Katedry Historii Gospodarczej i Społecznej Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie[/i]