„Mężczyznom dano wódkę; za czym wszyscy siedli
I chłodnik zabielany milcząc żwawo jedli”.
Dwukrotnie używa Mickiewicz określenia „chołodziec”, co swego czasu, kilkanaście lat temu, wywołało dość burzliwą dyskusję wśród literaturoznawców, kiedy ktoś zasugerował, że chołodziec to żadna zupa, tylko galareta mięsna, czyli coś na kształt kwaszeniny, ale już nie z nóżek itd. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że chołodziec to jest to samo co chłodnik, jako że go jedli „milczkiem” – wódka skłaniałaby do rozmowności, zwłaszcza zakąszana galaretą, tymczasem właśnie przy zupie się raczej nie gada, bo niewygodnie, więc aby porozmawiać, trzeba zjadać ją „żwawo”.
Załączam przepis na klasyczny „polski” chłodnik litewski oraz na arcyciekawą zimną zupę buraczaną według litewskiej tradycji ludowej.
[ramka]chłodnik litewski
1 l zsiadłego mleka