O pierwszej po północy melduje się u niego generał Michał Tokarzewski-Karaszewicz, który dwa dni wcześniej przedstawił plan utworzenia armii podziemnej. Rómmel dyktuje krótki rozkaz: „pełnomocnictwo dowodzenia w wojnie z najazdem na całym obszarze Państwa przekazuję gen. bryg. Michałowi Tokarzewskiemu-Karaszewiczowi z zadaniem prowadzenia dalszej walki o utrzymanie niepodległości i całości granic.”
Rozkaz ten generał Tokarzewski odczytuje w swej kwaterze siedmiu oficerom, z którymi przedarł się po bitwie nad Bzurą do Warszawy: „do wyboru jest niewola – albo dalsza walka. Nikogo nie zmuszam ani nie namawiam. Zostawiam panom pół godziny do namysłu”. Gdy czas upływa, wszyscy decydują się podjąć walkę w konspiracji. Tak, w przeddzień kapitulacji Warszawy powstaje zalążek organizacji, którą generał postanawia nazwać Służbą Zwycięstwu Polski. To właśnie SZP, jeden z ok. 150 tajnych związków, które powstały w pierwszych tygodniach okupacji, stanie się fundamentem Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej.
W przedwrześniowym wojsku było niemało oryginałów, ale niewielu mogło się równać z twórcą i pierwszym komendantem przyszłej armii podziemnej. Urodzony we Lwowie Michał Tokarzewski, od dzieciństwa patrząc na nędzę Galicji, już w latach gimnazjalnych w Drohobyczu instynktownie dążył ku socjalizmowi. Jak zawsze tłumaczył, nie z pobudek „klasowych”, lecz „chrześcijańskich i ludzkich”. Członkiem PPS był jeszcze jako wyższy oficer.
Serdeczny i czuły w stosunkach z bliskimi i przyjaciółmi oraz wszystkimi pokrzywdzonymi przez los był zarazem, na służbie, doskonałym organizatorem, wymagającym dowódcą i nieugiętym legalistą. „Nadaje się na stanowiska wymagające silnej woli i bezwzględności”, „czasem zbyt ostry i nerwowy” – pisano o nim w opiniach służbowych. Jednocześnie jednak, jak podkreślał np. gen. Leon Berbecki: „robił na wszystkich bardzo miłe wrażenie”. Zwłaszcza na kobietach, które uwielbiały młodego generała – nominację generalską otrzymał w 1924 r., w wieku 31 lat – o urodzie ówczesnego amanta filmowego. W garnizonach, w których służył, stał się postrachem oficerów mających ładne żony.
Większą jeszcze sensację i zgorszenie budziły jego ekscentryczne zainteresowania wiedzą tajemną. W 1921 r. wstąpił do Polskiego Towarzystwa Teozoficznego i stał się mistrzem teozofii, panteistycznego systemu filozoficzno-religijnego łączącego w sobie m.in. nauki buddyzmu, hinduizmu i chrześcijańskich herezji średniowiecznych. Teozofowie zjeżdżali się latem w dworze w Mężeninie nad Bugiem. Wśród uczestników spotkań przeważały rozegzaltowane kobiety zapatrzone w mistrza.