Reklama

Sprawdzian wikingów

Operacją „Weserübung” Niemcy sprawdzili nie tylko sprawność swej armii, ale i wolę walki przeciwników. Wiosną 1940 roku Wehrmacht, Luftwaffe i Kriegsmarine zdały egzamin celująco.

Publikacja: 15.05.2009 16:31

Sprawdzian wikingów

Foto: Corbis

Sztab generalny błyskawicznie opracował doskonały plan inwazji na Danię i Norwegię, a dowódcy i żołnierze wykonali go co do joty. Rozmach uderzenia, współdziałanie wszystkich rodzajów sił zbrojnych, śmiałe desanty z morza i z powietrza przeraziły świat. Kazały też inaczej spojrzeć na rzekomy Parademarsch w Polsce.

Duńscy i norwescy potomkowie wikingów zachowali się różnie. Duńczycy pozwolili na swobodny marsz przez Jutlandię. Baterie nabrzeżne nie strzelały do niemieckich okrętów, a niespełna setka najeźdźców prawie bez walki opanowała Kopenhagę. Przelot samolotów z czarnymi krzyżami tak przeraził króla i rząd, że Dania skapitulowała po paru godzinach.

To był prawdziwy Parademarsch. Porównajmy to choćby z oporem polskich redut. Porównajmy zresztą nie tylko obie kampanie. W krajach zachodniej Europy, zwłaszcza germańskich, okupacja niewiele odbiegała od sytuacji w samej III Rzeszy. Wiosną 1940 roku setkami rozstrzeliwano już polską inteligencję w Palmirach...

Norwegowie okazali więcej męstwa i dumy od południowych pobratymców. Ich okręty tonęły, ale i zatapiały jednostki Kriegsmarine. Żołnierze, choć nieliczni, strzelali do wroga i czekali na odsiecz. Sędziwy król Haakon VII nie skapitulował, ale ewakuował się i trwał wolny w Wielkiej Brytanii, dodając otuchy rodakom. Trzeba jednak pamiętać, że piąta kolumna i rząd Quislinga stały się niestety norweskim wzorem dla innych sojuszników Hitlera.

Ciekawe wnioski wysnuli ze skandynawskiej lekcji Szwajcarzy. Rozbudowali oraz dozbroili armię czynną i obronę terytorialną, a także opracowali plan obrony w Alpach. I Hitler stracił ochotę na inwazję. Co prawda Szwajcarzy zgodzili się też na komunikację między Niemcami i Włochami przez swoje terytorium, o co głównie chodziło faszystowskim sojusznikom.

Reklama
Reklama

Podobnie postępowali Szwedzi. I tylko te dwa kraje – poza państwami iberyjskimi – uniknęły w Europie działań zbrojnych podczas II wojny światowej. W razie napaści były gotowe do obrony, z czym Hitler – jak każdy bandzior – z pewnością się liczył.

[i]Maciej Rosalak

redaktor „Batalii największej z wojen”, dziennikarz „Rzecz-pospolitej”,

e-mail: [mail=m.rosalak@rp.pl]m.rosalak@rp.pl[/mail][/i]

Sztab generalny błyskawicznie opracował doskonały plan inwazji na Danię i Norwegię, a dowódcy i żołnierze wykonali go co do joty. Rozmach uderzenia, współdziałanie wszystkich rodzajów sił zbrojnych, śmiałe desanty z morza i z powietrza przeraziły świat. Kazały też inaczej spojrzeć na rzekomy Parademarsch w Polsce.

Duńscy i norwescy potomkowie wikingów zachowali się różnie. Duńczycy pozwolili na swobodny marsz przez Jutlandię. Baterie nabrzeżne nie strzelały do niemieckich okrętów, a niespełna setka najeźdźców prawie bez walki opanowała Kopenhagę. Przelot samolotów z czarnymi krzyżami tak przeraził króla i rząd, że Dania skapitulowała po paru godzinach.

Reklama
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Historia
Skarb z austriackiego zamku trafił do Polski
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama