Śmierć w Zachęcie

Relacja Kazimiery Iłłakowiczówny

Publikacja: 24.06.2009 11:53

W dzień, kiedy go zabito, byłam raz pierwszy w życiu na wernisażu. Poszłam tam pod wrażeniem obrzydliwych wypadków z okazji przysięgi Prezydenta (...). Pamiętam, że mówiłam o tym, jak łatwo może ktoś w tym tłumie znowu dopuścić się jakiejś zniewagi. Po wejściu Prezydenta tłum ruszył za nim schodami i do sali na prawo, ja zaś z malarzem Janem Henrykiem Rosenem, wówczas także urzędnikiem MSZ, weszliśmy do sali na wprost schodów, gdzie wisiał jego obraz. Tam znowu rozmowa zeszła na osobę Prezydenta. Mówiliśmy, że tłoczyć się razem z socjetą na pierwsze miejsce nie ma sensu. „Tak – powiedziałam – ale wśród nas byłby bezpieczniejszy”. Chciałam stać tuż przy nim, żeby go w razie czego choć zasłonić...”. W tej chwili za nami padły trzy suche, ciche strzały. Twarz Rosena zrobiła się zupełnie szara: „To nie tu, to coś na ulicy...” – powiedział bez cienia przekonania i oboje wpadliśmy na górną platformę schodów, którymi w pośpiechu zaczęły się tłoczyć płaczące i krzyczące panie... Roztrącał je p. Rajnold Przeździecki, który spieszył w dół, wołając: „Na miłość boską, prędzej, księdza!”. Panikę wstrzymywać starał się

p. Stefan Przeździecki, który skinął na mnie, stojąc w drzwiach: „Niech pani wejdzie. Jeszcze żyje, ale zdaje się, że koniec...”(...) Prezydenta trzymało kilka osób w pozycji półleżącej na króciutkiej ławeczce pluszowej, gdzie jedna trzecia jego potężnego wzrostu nie mogła znaleźć miejsca: „Połóżmy go na podłodze” – powiedziałam. Uklękłam i oparto go na mnie klęczącą. Za mną był jakiś postument ze świętą figurą. U stóp Prezydenta, którego postać zajęła wielki kawałek podłogi, siedział na krześle zabójca... Oficer, biały jak papier, trzymał mu łokcie skręcone w tył. Zabójca powiedział: „Proszę mnie nie szarpać, nie będę uciekał”. Miał twarz kamienną, nie patrzył na zabitego. (...) Ogarnęła mnie wielka troska o wygląd twarzy Prezydenta. Zamknęłam mu oczy i związałam mocno twarz jego własnym białym szalikiem. Bolało mnie uczucie osamotnienia tego trupa, którego barki i głowa tak bardzo ciążyły na moich kolanach. Zdawało mi się, może niesłusznie, że większa była złość i zgroza niż żal większości widzów tej tragicznej śmierci niewinnego. Tylko Rosen klęczał przy mnie i płakał. Modliliśmy się oboje bardzo gorąco. Cudzoziemskie mowy i polska przeplatały się koło nas.

[ramka]Kazimiera Iłłakowiczówna „Ścieżka obok drogi”

FAŁSZ I PRAWDA Ten jest słabszy, kto buduje na kłamstwie i fałszu w porównaniu z tym, który buduje na prawdzie. Jak w walce wódz, który opiera się na kłamliwych wieściach, który się kłamliwymi raportami kieruje, idzie do przegranej, tak samo naród, który na kłamstwie buduje swe myśli, idzie do zguby.

6 sierpnia 1923 Lwów

Przemówienie na zjeździe legionistów[/ramka]

W dzień, kiedy go zabito, byłam raz pierwszy w życiu na wernisażu. Poszłam tam pod wrażeniem obrzydliwych wypadków z okazji przysięgi Prezydenta (...). Pamiętam, że mówiłam o tym, jak łatwo może ktoś w tym tłumie znowu dopuścić się jakiejś zniewagi. Po wejściu Prezydenta tłum ruszył za nim schodami i do sali na prawo, ja zaś z malarzem Janem Henrykiem Rosenem, wówczas także urzędnikiem MSZ, weszliśmy do sali na wprost schodów, gdzie wisiał jego obraz. Tam znowu rozmowa zeszła na osobę Prezydenta. Mówiliśmy, że tłoczyć się razem z socjetą na pierwsze miejsce nie ma sensu. „Tak – powiedziałam – ale wśród nas byłby bezpieczniejszy”. Chciałam stać tuż przy nim, żeby go w razie czego choć zasłonić...”. W tej chwili za nami padły trzy suche, ciche strzały. Twarz Rosena zrobiła się zupełnie szara: „To nie tu, to coś na ulicy...” – powiedział bez cienia przekonania i oboje wpadliśmy na górną platformę schodów, którymi w pośpiechu zaczęły się tłoczyć płaczące i krzyczące panie... Roztrącał je p. Rajnold Przeździecki, który spieszył w dół, wołając: „Na miłość boską, prędzej, księdza!”. Panikę wstrzymywać starał się

Historia
Przypadki szalonego Kambyzesa II
Materiał Promocyjny
VI Krajowe Dni Pola Bratoszewice 2025
Historia
Paweł Łepkowski: Spór o naturę Jezusa
Historia
Ekshumacje w Puźnikach. Do odnalezienia drugi dół śmierci
Historia
Paweł Łepkowski: „Największy wybuch radości!”
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Historia
Metro, czyli dzieje rozwoju komunikacji miejskiej Część II
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont