Sposób ich rozstawienia oraz lokalizacja składów amunicji i paliwa wskazuje, że nie miała to być wojna obronna. Latem 1941 roku Armia Czerwona, podobnie jak Wehrmacht, stanowiła agresywne narzędzie totalitarnego reżimu.

W pierwszych miesiącach wojny sowieckie dywizje piechoty liczbą żołnierzy (ok. 15 tys.) nie ustępowały niemieckim, a pod względem nasycenia środkami ogniowymi nawet je przewyższały, dysponując np. przewagą w armatach pułkowych 76 mm i ciężkich moździerzach, których Niemcy w ogóle nie mieli. Ponadto każda sowiecka dywizja mogła liczyć na wsparcie potężnych rezerw artylerii zgromadzonych w jednostkach wyższego szczebla. Za to Wehrmacht bił ich na głowę umiejętnościami taktycznymi dowódców i wyszkoleniem żołnierzy.

Ofensywne nastawienie Armii Czerwonej, brak odpowiednich regulaminów i wiedzy, jak się bronić przed zdecydowanie ataku- jącym przeciwnikiem, w połączeniu z paraliżującym oficerów strachem przed podejmowaniem samodzielnych decyzji spowodowały, że w pierwszej fazie wojny sowieckie dywizje w obronie spisywały się katastrofalnie. Osłaniane odcinki były zbyt długie, a oddziały rozstawiano kordonowo, co ułatwiało Niemcom przełamanie pozycji. Natomiast słaba łączność w ramach dywizji oraz zła koordynacja działań na szczeblu korpusu czy armii sprawiały, że powstrzymanie niemieckich manewrów oskrzydlających było bardzo trudne. Otoczone i zdezorientowane oddziały sowieckie łatwo padały łupem wroga, nierzadko poddając się całymi batalionami czy pułkami.

Marne wyszkolenie żołnierzy powodowało także wysokie straty w natarciu. Zużycie dywizji piechoty w falowych i fatalnie zorganizowanych atakach następowało w zatrważającym tempie. Jesienią 1941 roku dywizje na froncie liczyły średnio ok. 5 tys. żołnierzy, a po kilku dniach walk ich stan spadał do 1200 – 1600 ludzi.

Na szczęście dla Stalina ZSRR dysponował ogromnymi zasobami ludzkimi i pomimo ogromnych strat do końca pierwszego roku wojny udało się zmobilizować łącznie ok. 10 mln ludzi! Każdy kolejny miesiąc wojny udowadniał Niemcom, że pogardzana przez nich „bolszewicka dzicz” potrafi wyciągać wnioski z porażek i oddawać ciosy.