Wczoraj ziemiańsko-cukierniczy,
Dzisiaj włościańsko-robotniczy.
Przechrzta co tydzień, na wyścigi,
Co z wszystkich sobie wziął religii
Jedną religię: Oportunizm –
Dziś się obrzezał na komunizm.
Po latach stalinowskich stał się Słonimski heroldem odnowy, podjął działania opozycyjne („List 34”), jego obywatelską postawę i nonkonformizm wysławiali pod niebiosa Konwicki z Międzyrzeckim czy Marian Brandys pospołu z Adamem Michnikiem (przez pewien czas sekretarzem Słonimskiego). Stary poeta odnosił się zaś do Kanta: „Prawo moralne we mnie, a niebo gwiaździste/ Nade mną. Cóż, gdy prawo przemocą hańbione”. „Byłeś, poeto – pisał Jan Marx – wśród hańbiących to prawo, więc przystoi ci milczenie raczej niż upominanie się o nie”.
Wśród skamadrytów byli piłsudczycy wielkiej wierności: Jan Lechoń i Kazimierz Wierzyński. Byli też Tuwim i Słonimski. Cytowany już Marian Hemar w innym swoim wierszu („Rozmowa z rodakiem”), nawiązując do przyjęcia przez Wieniawę oferty gen. Sikorskiego, by ten został ambasadorem na Kubie, pisał:
Pan zgrzyta na Wieniawę?
Pan stoi „na straży schedy”,
Pan piłsudczyk... ciekawe...
Pan piłsudczyk? Od kiedy!?
Przypadek Słonimskiego pokazuje, że zasadne było też pytanie: Do kiedy?
Krzysztof Masłoń krytyk literacki, dziennikarz „Rzeczpospolitej”