Pieśń polska, o której pisał Ignacy Daszyński, zachowała we wdzięcznej pamięci czyny bojowców PPS, marsze i walki legionistów, cud odzyskanej wolności, skuteczną obronę Polski i zwycięstwo nad bolszewikami. Przede wszystkim zaś utrwaliła legendę Józefa Piłsudskiego – Komendanta, Naczelnika, Marszałka, Wodza, który w odzyskaniu niezawisłego państwa miał udział wiodący. Tę właśnie jego rolę przypomniał w 1925 roku nestor polskiego socjalizmu niepodległościowego Daszyński, publikując piękną broszurę „Wielki człowiek w Polsce”.
Ten sam Ignacy Daszyński po roku stanie się oponentem Piłsudskiego, nie mogąc pogodzić się z dokonanym przezeń przewrotem majowym i naruszaniem konstytucyjnych uprawnień sejmu. Ale w 1925 roku, sławiąc – jak ogromna część społeczeństwa – dokonania Marszałka, dawał wyraz zawiedzionym nadziejom i zniechęceniu, jakie niosły kolejne, nieudolne, choć demokratycznie wyłonione rządy.
Dzielił się bólem powodowanym przez kryzys gospodarczy, swary partyjne i groźną sytuację geopolityczną. I nie mógł się pogodzić z arogancją przeciwników Marszałka, którzy nie tylko pozbawiali go jakichkolwiek wpływów na ukochane i stworzone przez niego wojsko, ale również usiłowali obedrzeć z historycznych zasług dla ojczyzny.
Tak reagował rozumny i wrażliwy człowiek, wieloletni sojusznik Piłsudskiego, ale nienależący bynajmniej do ekipy, którą można by nazwać drużyną Komendanta. Jak reagowali członkowie owej drużyny i sam Komendant – opisuje w tym zeszycie Janusz Cisek.
Kolejny odcinek naszego cyklu nie rozpoczyna się jednak od obrazu narastającego konfliktu, ale od sympatycznych, sielskich scen rodzinnego zacisza, do którego dotarł nareszcie nasz bohater. Po tylu latach nieustannych działań – w których ryzykował (i parokrotnie tracił) wolność, a także nieustannie narażał zdrowie i życie – miał nareszcie własny dom z żoną i dziećmi, ogród, pracę pisarską. Wdzięczni podkomendni meldowali się 19 marca na imieniny wraz z wierną Kasztanką. Prości ludzie i wybitni artyści dawali dowody pamięci...