[srodtytul]ZSRR
W walonkach i tiełogriełce[/srodtytul]
Doświadczenia wyniesione z wojny z Finlandią były bolesne, ale i cenne. Dzięki nim Armia Czerwona okazała się nieźle przygotowana do kampanii zimowej 1941 roku. Choć to nie klimat okazał się decydujący podczas walk o Moskwę, bezdyskusyjnie większy komfort, jeśli chodzi o ubiór, zapewniony mieli czerwonoarmiści. Od 1941 roku zaczęli otrzymywać słynne tiełogriełki, zwane też watnikami, wykonywane z mocnej bawełnianej tkaniny koloru khaki, watowane surową bawełną długo utrzymującą ciepło i przeszywane w pasy.
Tiełogriełki zastępowały mniej praktyczne i niewygodne sukienne płaszcze-szynele. Miały wykładany wąski kołnierz, na który nanoszono patki oznaczające rangę i rodzaj wojsk. Od 1943 roku, z chwilą wprowadzenia w Armii Czerwonej naramienników, kołnierze były stojące. Spodnie wykonywane były identycznie jak kurtka, miały formę szarawarów. Doskonałą ochronę nóg przed niską temperaturą zapewniały z kolei popularne walonki mające w Rosji długą tradycję, zwłaszcza na terenach Syberii. Wykonywane były z grubego filcu (wojłoku). Wizerunku rosyjskiego żołnierza dopełniała czapka uszanka zrobiona ze sztucznego futra, która zastąpiła znacznie mniej praktyczną czapkę szliem, czyli słynną budionnówkę.
Zaletą wszystkich wymienionych elementów umundurowania była prostota wykonania i długa tradycja stosowania, co z kolei przekładało się na łatwość produkcji mogącej się odbywać zarówno w wielkich fabrykach, jak i małych zakładach. Część dywizji, m.in. słynne jednostki z Syberii, otrzymała białe kombinezony maskujące.