[srodtytul]Piłsudski stawia na rodzimy przemysł zbrojeniowy[/srodtytul]
Po maju opracowano nowe koncepcje strategiczne i dozbrojono i ujednolicono armię. Wprowadzono jako podstawowy karabin Mauser i niezawodny rkm Browning wz. 1928 oraz ckm tego samego systemu wz. 1930. Piechota otrzymała znakomite moździerze Stokes kaliber 60 mm i Brandt 81 mm, wprowadzono nowocześniejszy system łączności. Najważniejsze jednak, że za przyczyną Piłsudskiego postawiono na rozwój rodzimego przemysłu wojennego.
Ogromną wartością było uniezależnienie się od obcych dostaw dla wojska. Sprowadzano jedynie najbardziej skomplikowany sprzęt, którego produkcja w kraju była niemożliwa. Wbrew temu, co się ogólnie sądzi, Piłsudski dostrzegł pomocniczą zaledwie rolę kawalerii i powstrzymał rozwój wielkich jednostek tej broni – zlikwidował nawet stanowisko inspektora kawalerii. W latach 1929 – 1930 zarządził jej reorganizację. Dzięki niemu rozwiązano dywizje kawalerii (przejściowo pozostawiając tylko 2 DK z gen.Wieniawą-Długoszowskim na czele), stawiając na system brygadowy, dobrze wyposażony w środki łączności i broń ppanc. Już w 1933 r. testowano karabin przeciwpancerny, który następnie znany był jako Ur. Przebijał skutecznie każdy ówczesny pancerz.
Za Piłsudskiego zmodernizowano i przestawiono na nowoczesną produkcję i parametry polski przemysł zbrojeniowy. Skomercjalizowano i doinwestowano Państwową Wytwórnię Prochu i Materiałów Kruszących (PWP), Państwową Wytwórnię Uzbrojenia (PWU), uruchomione w 1928 r. Państwowe Zakłady Lotnicze (PZL), Państwowe Zakłady Inżynierii (PZI), w skład których weszła m.in. Państwowa Wytwórnia Samochodów. Ogółem pracowało około 75 fabryk zbrojeniowych, w tym 30 było państwowych.
Byliśmy znaczącym eksporterem broni. W latach 1927 – 1939 zrealizowano zamówienia dla 32 krajów świata za 278 687 853 zł, w tym do takich potęg jak Wielka Brytania czy posiadająca wspaniałe tradycje przemysłu zbrojeniowego Belgia. Podczas wojny domowej w Hiszpanii (1936 – 1939) sprzedaliśmy broń i amunicję za 35,9 mln dolarów, w tym 200 tys. karabinów ręcznych z Radomia, 15 tys. karabinów maszynowych, 800 dział, 96 wozów bojowych i 44 samoloty. Sprzedawano zresztą obu stronom konfliktu.
Wiele z uruchomionych w końcu II RP zakładów kontynuuje produkcję zbrojeniową do dnia dzisiejszego (HSW Stalowa Wola, Radom, Krosno, PZL Mielec, WSK Rzeszów, Stomil Dębica, Pionki).
Za Piłsudskiego od podstaw stworzono polskie konstrukcje lotnicze, pancerne i wyposażono Marynarkę Wojenną. Na początku lat 30. XX w. marynarka posiadała jedynie dywizjon torpedowców, dywizjon szkolny i flotyllę rzeczną. Dzięki przychylności Marszałka otrzymała nowoczesne niszczyciele „Wicher” i „Burza”, okręty podwodne „Ryś”, „Wilk” i „Żbik” oraz inne jednostki. W stoczniach angielskich zakontraktowano supernowoczesne kontrtorpedowce „Grom” i „Błyskawica”, a w holenderskich – okręty podwodne „Sęp” i „Orzeł”. We Francji zamówiono stawiacz min „Gryf”. W stoczni gdyńskiej rozpoczęto budowę trałowców „Czapla” i Żuraw”.
[srodtytul]Rozwój broni pancernej[/srodtytul]
Gdy Piłsudski obejmował władzę, na uzbrojeniu znajdowało się około 150 lekkich czołgów francuskich Renault M-17FT pamiętających czasy
I wojny, które podobnie jak samochody pancerne Citroen-Kegresse i Peugeot były już przestarzałe. Piłsudski zaaprobował podjęcie prac nad polskimi konstrukcjami. W 1929 r. zespół ze słynnym inżynierem Rudolfem Gundlachem – wynalazcą peryskopu odwracalnego, rewelacji na skalę światową – opracował prototyp samochodu pancernego znanego jako Ursus wz 29.
[A. Ossowski. Tadeusz Kossakowski 1888 – 1965. Od piechura do czołgisty, Warszawa 2002, s.135.]
Lepszym, także wprowadzonym do seryjnej produkcji, stał się samochód pancerny wz. 34 wyposażony w działko 37 mm lub km wz. 25. Posiadał nowoczesny wysokoprężny silnik i dobrą szybkość – do 50 km/h. Do marca 1935 r. wyprodukowano 80 takich samochodów. W 1931 r. skierowano do produkcji seryjnej czołg TK, oparty na angielskim modelu „Carden-Lloyd”, który polscy konstruktorzy znacznie udoskonalili.
Dalsze prace zaowocowały kolejną wersją: TK 1 i TK 2, a po śmierci głównego inżyniera projektu – majora Trzeciaka – kontynuowano udoskonalenia, które wprowadzał inż. Edward Habich. Spod jego ręki wyszedł najlepszy model, zwany TKS, którego jedyny w świecie egzemplarz znajduje się obecnie w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Miał on grubszy pancerz, wzmocnione podwozie, gąsienice polskiego projektu oraz mocniejszy silnik. Uzbrojony był w ckm wz. 25.
22 lutego 1934 r. rozpoczęto jego produkcję seryjną. Na dzień 15 lipca 1939 r. dysponowaliśmy 574 czołgami TK 3 i TKS.
[M. Żebrowski, Zarys historii polskiej broni pancernej 1918 – 1947, Londyn 1971, s. 225; Broń Pancerna i Artyleria Wojska Polskiego i Armii Niemieckiej 1939 – 1945, Muzeum Wojska Polskiego, Warszawa 2001, s. 9 – 13]
[srodtytul]Czołg 7TP w światowej czołówce[/srodtytul]
Najlepszym czołgiem II RP był 7TP (siedmiotonowy polski). W istocie ważył on około 9 ton, oparty był na angielskim czołgu Vickers-Armstrong, którego 50 sztuk zakupiliśmy w 1932 r. Występował w dwóch odmianach (jedno- i dwuwieżowej), w pierwszej był wyposażony w działko 37 mm i ckm kaliber 7,9 mm. Wersja dwuwieżowa uzbrojona była w dwa ckm. Państwowe Zakłady Inżynieryjne przystąpiły do przeróbek i udoskonaleń. Zmieniono silnik na wysokoprężny polskiej konstrukcji, pogrubiono pancerz, wzmocniono podwozie, wreszcie, już po śmierci Piłsudskiego, zastosowano pancerz spawany, co sprawiło, iż „Czołg jednowieżowy 7TP w ostatniej wersji należał do najlepszych w swoim typie w skali światowej”.
[wyimek]WOJSKO I NARÓD Wojsko to prawda siły ramienia, co broni i chroni, co życie dając, życie innym otwiera, co krwią jak cementem mości prawdę historji i trwania narodu. - 28 czerwca 1927, Przemówienie na Wawelu nad trumną Juliuszu Słowackiego[/wyimek]
Inny autor podkreśla: „Ciągłe ulepszenia, wynikające z chęci stworzenia uniwersalnego modelu, a także nieustające kłopoty finansowe uniemożliwiły pełny rozruch produkcyjny tych znakomitych czołgów, pod wieloma względami przewyższających czołgi Panzerkampfwagen I i II stanowiących główną masę niemieckich dywizji pancernych”.
[M. Żebrowski, Zarys historii polskiej broni pancernej 1918 – 1947, Londyn 1971]
[W. Kucharski, Kawaleria i Broń Pancerna w doktrynach wojennych 1918 – 1939, Warszawa-Kraków 1984]
Za udanymi projektami szły udane przekształcenia organizacyjne w obszarze broni pancernych. 5 lutego 1929 r. zostało utworzone Szefostwo Broni Pancernych w Departamencie Inżynierii Ministerstwa Spraw Wojskowych, 23 września 1930 r. utworzono Dowództwo Broni Pancernych. Ponadto utworzono Doświadczalną Grupę Pancerno-Motorową, na bazie której utworzono później brygadę. Wyodrębniono więc broń pancerną z innych rodzajów broni i zapewniono jej stosowną obudowę organizacyjną.
Na początku lat 30. XX w. w planach mobilizacyjnych występowały tak zwane lekkie dywizje mieszane, w składzie których znajdowały się pododdziały czołgów lekkich i rozpoznawczych oraz samochodów pancernych. Skupiono się na sformowaniu 60 kompanii czołgów – co najmniej po jednej na każdą wielką jednostkę – oraz 33 kompanii do dyspozycji wyższych dowództw. Zdecydowano o tworzeniu jednostek artylerii zmotoryzowanej i baonów zmotoryzowanej piechoty, wreszcie motorowych kolumn transportowych. Także i tu podjęto chwalebny wysiłek konstruktorski i produkcyjny. Ciągniki artyleryjskie polskiej produkcji należały do najnowocześniejszych na świecie.
Czy istotnie sąsiedzi byli o tyle lepsi? Stalinowska Rosja używała w latach 30. jako głównej siły czołgu T-26 zbudowanego (jak i nasz 7TP) na bazie vickersa i wyposażonego w działko 40 mm. Trudno także specjalnie wyróżnić sprzęt pancerny Francji, choć miała ona nieporównywalnie większą niż Polska bazę przemysłową.
Reasumując, w obszarze broni pancernej za życia Piłsudskiego dokonał się, i to podczas ciężkiego kryzysu ekonomicznego, zauważalny postęp. O ile w 1931 r. mieliśmy 174 czołgi lekkie Renault 17, 49 rozpoznawczych Carden Lloyd MkVI i TK3 oraz 107 samochodów pancernych Ursus, o tyle w 1936 r. Wojsko Polskie posiadało 181 czołgów Renault, Vickers i 7TP, 393 czołgi rozpoznawcze TK 3 i TKS oraz 78 samochodów pancernych.
W roku wybuchu wojny posiadaliśmy 313 egzemplarzy 7TP, Vickers i Renault, 574 czołgi rozpoznania TK 3 i TKS oraz 100 samochodów pancernych Ursus wz. 34. Pod tym względem zajmowaliśmy siódme miejsce w świecie, po Rosji stalinowskiej
(10 tys.), III Rzeszy (4300), Francji (3500), Japonii (1200), Wielkiej Brytanii (1100) oraz Italii (1000). A więc zaraz za mocarstwami światowymi i przed Stanami Zjednoczonymi!!!
[R. Szubański, Polska broń pancerna 1939, Warszawa 1982, s. 38 – 39]
[srodtytul]Samoloty Puławskiego i jego następców[/srodtytul]
Jeszcze ciekawiej przedstawiał się rozwój polskiego lotnictwa. Tak jak w przypadku broni pancernych, do 1926 r. dominowały zakupy sprzętu obcej produkcji, lecz po dojściu do władzy Piłsudskiego uruchomiono, głównie w powołanej za zgodą Piłsudskiego fabryce PZL, prace projektowe nad własnymi projektami i wprowadzono do służby polskie samoloty. Podkreślić jednak należy, iż tak zdefiniowana strategia Piłsudskiego odnośnie do modernizacji i rozwoju polskiego lotnictwa wojskowego odnosiła się – co do zasady – do całej armii polskiej i jej przemysłu obronnego.
W 1932 r. wprowadzono do służby świetny, o metalowej konstrukcji samolot myśliwski PZL P.7 uważany za jeden z najlepszych w świecie, wkrótce zastąpiony przez jeszcze lepszy PZL P.11. Prace nad tym modelem podjął w roku 1930 inż. Zygmunt Puławski, a po jego śmierci kontynuował Wsiewołod Jakimiuk. Samolot PZL P.11a był gotowy do służby w 1933 r. Niemal natychmiast sprzedano jedną z jego wersji (P.11b) w ilości 50 egzemplarzy do Rumunii. Od 1934 r. produkowano jeszcze doskonalszą wersję P.11c, którą wykonano w 175 egzemplarzach. Kolejna wersja samolotu pod nazwą P.24 stała się hitem eksportowym. Ciekawostką myśliwców Puławskiego był tak zwany polski albo „mewi” płat, który stosowano w świecie nawet kilkadziesiąt lat później.
Udany i bardziej nowatorski był lekki bombowiec PZL P.23 Karaś z 1934 r. zaprojektowany przez inż. Stanisława Praussa przy współpracy dr. inż. Franciszka Misztala. Wyposażono go w 3 km i 700 kg bomb. Jego maksymalna szybkość według instrukcji użytkowania wynosiła 319 km/h, lecz w praktyce wyraźnie więcej. Samolot ów zapowiadał nadejście nowej ery technicznej w polskiej armii. 118 samolotów tego typu było na wyposażeniu lotnictwa we wrześniu 1939 r. Także i on był rozchwytywany za granicami, sprzedawano go między innymi do Bułgarii. Większy zbyt, między innymi do Szwecji, zablokował gen. Wacław Stachiewicz żądający zaspokojenia w pierwszej kolejności potrzeb naszych sił powietrznych.
[srodtytul]Najlepszy czas dla przemysłu lotniczego[/srodtytul]
Prace nad słynnym łosiem PZL.37 rozpoczęto za życia Piłsudskiego i na jego polecenie. Ten bombowiec – absolutna światowa czołówka – był opracowywany od 1934 r. przez inż. Jerzego Dąbrowskiego i Piotra Kubickiego. Do wybuchu wojny wyprodukowano ponad 100 egzemplarzy samolotu. Rolę Piłsudskiego prawidłowo ujął znawca tematu prof. Edward Malak: „[…] okres od połowy 1926 do 1935/1936 to najlepszy czas w dziejach kompleksu lotniczo-przemysłowego”. I dalej wylicza: „a) Utworzenie i uruchomienie pierwszej w Polsce fabryki silników lotniczych dużej mocy oraz dokończenie Instytutu Aerodynamicznego w 1927 r. b) Utworzenie i uruchomienie pierwszej w Polsce fabryki samolotów o konstrukcji metalowej w 1928/29. c) Skonstruowanie od podstaw i wdrożenie do produkcji seryjnej świetnych podówczas samolotów myśliwskich (PZL.7) [...] e) Przezbrojenie ponad połowy lotnictwa myśliwskiego w 1933 r. w samoloty PZL.7 oraz – w szybkim tempie zwiększenie liczby jego eskadr o 50 proc., f) W roku 1934 apogeum w ogóle polskich możliwości lotniczych, obok Victorii na Challenge, pozyskano rekord świata w prędkości samolotów z silnikiem gwiazdowym (myśliwiec PZL.24), dokonano oblotu nowatorskiego dolnopłata o konstrukcji metalowej, inspirowanego najnowocześniejszą amerykańską techniką – PZL.23 Karaś […] Przy tym wszystkim […] doszło na jesieni tego roku do zainicjowania trzech arcynowoczesnych programów zbrojeniowych na polu lotnictwa: budowy PZL.37 Łoś, wielozadaniowego myśliwca PZL.38 Wilk oraz silnika PZL Foka. […] Równocześnie szkolono kadrę oraz świeżo ukończono budowę bardzo nowoczesnej fabryki samolotów na Okęciu (1932 – 1934)”.
[Edward Malak, Józef Piłsudski oraz Włodzimierz Zagórski. Niezbędna korekta, Warszawa, grudzień 2008 (na prawach rękopisu).]
Sanacja dotyczyła przede wszystkim wojska i polityki i w obu obszarach przyniosła pozytywny plon. Bo w dziedzinie polityki Piłsudski powściągnął rozchełstaną sejmokrację, przywrócił władzy szacunek i możliwości egzekwowania prawa. Krótko mówiąc, zrobił to, czego oczekiwało społeczeństwo, a ono samo odpłaciło mu zaufaniem i poparciem. W oparciu o bliskich sobie oficerów, ale i grono zupełnie nowych ludzi, zreformował wojsko, w dużej mierze zorganizował i pobudził polski przemysł wojenny, postawił na rodzimych konstruktorów i polskie konstrukcje. Mało tego, wpoił dumę ze służby wojskowej, natchnął armię duchem zaczepnym, zakodował w niej wysokie morale. Za to podziękowano Piłsudskiemu podczas
II wojny światowej, kiedy to tradycja POW przejęta przez młodszych oficerów zaowocowała największym w Europie ruchem oporu.
A w latach PRL, tak jak i w czasach nam współczesnych, tęsknota za II Rzecząpospolitą nie dotyczy przecież okresu przedmajowego, ale – paradoksalnie – tak zwanej sanacji.
[i]Janusz Cisek - dyrektor Muzeum Wojska Polskiego. W latach 90. dyrektor Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Autor m.in. „Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego” (wspólnie z Wacławem Jędrzejewiczem) oraz albumu „Józef Piłsudski”. Profesor w Instytucie Europeistyki UJ[/i]
[link=http://www.januszcisek.pl]www.januszcisek.pl[/link]
[mail=jcisek@muzeumwp.pl]jcisek@muzeumwp.pl[/mail]