Powstańcy nie chcieli podczas obchodów 65. rocznicy zrywu ani polityków, ani barierek, ani tasiemcowych delegacji składających wieńce przy pomniku Gloria Victis na warszawskich Powązkach. Politycy jednak 1 sierpnia przyjdą na cmentarz. Barierki też muszą być. I wieńce. Dziesięć: od najwyższych władz, kombatantów i klubów parlamentarnych. Co zatem zostało z prośby kombatantów?
– Spotkaliśmy się w pół drogi. Nie jesteśmy do końca usatysfakcjonowani, ale to kompromis. Nie będzie np. sztywnych barierek, tylko sznury, które łatwo zdjąć po krótkiej uroczystości. Tyle dało się zrobić dziś, za rok być może uda się więcej. Muzeum Powstania też nie od razu zbudowano – mówi Edmund Baranowski, wiceszef Związku Powstańców Warszawskich.
[srodtytul]Brawa i gwizdy [/srodtytul]
Od kilku lat spotkanie przy pomniku Gloria Victis 1 sierpnia o godz. 17 zmieniało się w polityczny wiec. W ubiegłym roku spóźnionego posła PiS Antoniego Macierewicza powitano oklaskami, akurat gdy zawyły syreny w godzinę W i powinna panować cisza. Chłodno potraktowano prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz (PO). Władysława Bartoszewskiego, powstańca, żołnierza AK, wygwizdano. Ktoś nawet splunął.
Kombatanci, choć wtedy do żywego oburzeni, dziś tonują nastroje. – Bardzo nas to zmartwiło. Zastanawialiśmy się, jak takie reakcje wyeliminować – mówi gen. Zbigniew Ścibor-Rylski, prezes Związku Powstańców Warszawskich.