[srodtytul]Jak Piłsudski ograł Voldemarasa w Genewie[/srodtytul]
Taka była geneza wyjazdu Piłsudskiego na sesję Rady Ligi Narodów (7 – 12 grudnia 1927). W Genewie nad sytuacją pracował sprawozdawca Rady LN, minister spraw zagranicznych Holandii van Blockland. Przygotowywał on końcowy wniosek na posiedzenie, konferując z Voldemarasem, Piłsudskim i innymi ministrami. Wieczorem tego dnia i w nocy sprawa została załatwiona. Rada Ligi Narodów, biorąc pod uwagę oświadczenie Voldemarasa, który wyrzekł się stanu wojny między Litwą a Polską, zaleciła obu państwom w projekcie rezolucji bezzwłoczne nawiązanie normalnych pokojowych stosunków. Chodziło jeszcze o pewne szczegóły, które miały być ustalone w sobotę, przy czym wiedziano, że tego dnia wieczorem Piłsudski chce opuścić Genewę.
Na tajnym posiedzeniu Rady LN z udziałem Drummonda, Brianda, Stresemanna, Chamberlaina, Scialoi, Adachi, Czeng-Lo (z Chin) oraz Piłsudskiego i Voldemarasa, ten ostatni zgodził się na treść przygotowanej rezolucji. Rezolucja Rady Ligi przyjmowała do wiadomości solenne oświadczenie przedstawiciela Litwy, że Litwa nie uważa się za będącą w stanie wojny z Polską i że wobec tego oba kraje pozostają w pokoju. Przyjmuje także do wiadomości oświadczenie przedstawiciela Polski, że Polska uznaje niezależność polityczną i całość terytorialną Litwy. Rada Ligi zaleca obu rządom nawiązanie w najbliższym czasie bezpośrednich pertraktacji w celu ustalenia dobrych stosunków, od których zależy pokój.
[wyimek]BEZSIŁA PAŃSTWA Bezsilność państwu daje ten, co karzącą dłoń sprawiedliwości zatrzymuje, a uczciwą i honorową pracę dla państwa przez to co najmniej osłabia, jeśli nie demoralizuje.[/wyimek]
15 listopada 1925, Sulejówek, Przemówienie do oficerów w siódmą rocznicę powrotu z Magdeburga
Voldemaras wysunął jeszcze sprawę mniejszości narodowych, ale Piłsudski oświadczył, że przyjechał, by usłyszeć słowo „pokój”. Przyparty do muru Voldemaras poświadczył werbalnie nieistnienie stanu wojny, Piłsudski na to odpowiedział, że dla niego główną sprawą jest pokój, a uregulowanie innych spraw pozostawia swemu ministrowi spraw zagranicznych.
Posiedzenie Rady Ligi Narodów w sprawie Litwy nie okazało się przełomem, bo w ślad za ustaleniami nie zawarto formalnego układu ani nie przywrócono normalnych stosunków (aż do 1938 roku). Był to jednak znaczący krok do przodu, tym bardziej że dokonany w świetle fleszy i na forum międzynarodowym. Rzeczpospolita pokazała Europie, że nie żywi wobec Litwy agresywnych zamiarów. Piłsudski ograł przy tym Voldemarasa, zmusił go do deklaracji, a sam pokazał, że to duża Polska dąży do ułożenia z małą Litwą.
Próbował zresztą kontaktów z politykami i emisariuszami litewskimi, sam ekspediował swoich, w tym Tadeusza Katelbacha. Jedna z takich rozmów, utrzymywana w ścisłej tajemnicy odbyła się 17 lipca 1930 roku w Wilnie. Rozmówcą Piłsudskiego był prezes zarządu Banku Litewskiego Władysław Stašinskas. Przedstawił on Piłsudskiemu stanowisko rządu litewskiego wobec ułożenia stosunków z Polską. Stwierdził, że na przeszkodzie stoi sprawa Wilna, bez rozstrzygnięcia której nie można mówić o postępie.
Marszałek odpowiedział, że wyklucza pertraktacje na temat ziem polskich, jakkolwiek rozumie pretensje Litwy. Także i ta rozmowa nie posunęła kwestii. Myślę, że jedną z barier dla Litwinów był sam Piłsudski, syn ziemi, która była terenem sporu, a którą to ziemię Litwini uważali za swoją. Nie mogli jej się wyrzec w szczególności wobec Piłsudskiego, który wydarł ją zaborcom, obronił w 1920 roku i włączył po akcji Żeligowskiego do Rzeczypospolitej. Psychologicznie było to dla nich niemożliwie do zaakceptowania.
[srodtytul]Notatka Stresemanna[/srodtytul]
Szczególnie zaognione były relacje z Niemcami. Podczas grudniowej wizyty w Genewie w 1927 roku Piłsudski odbył znamienną rozmowę z kanclerzem i ministrem spraw zagranicznych Niemiec Gustavem Stresemannem. Istnieją dwie o niej relacje: notatka Stresemanna, podyktowana bezpośrednio po rozmowie, i zapis mjr. Romana Michałowskiego, attaché wojskowego w Londynie, który został przez Becka wezwany do Genewy.
Według Michałowskiego Stresemann oświadczył, że przykłada zasadniczą wagę do wyrównania stosunków polsko-niemieckich, zniesienia wojny celnej i uregulowania spornych zagadnień drogą negocjacji, wykluczając użycie siły. Piłsudski powiedział, że jest to zgodne z jego nadziejami. Polska musi odbudować swą gospodarkę, na to potrzebne jest wyrównanie stosunków polsko-niemieckich. Stresemann stwierdził, że ciągle go dochodzą słuchy, iż Polska marzy o zajęciu Prus Wschodnich, na co Piłsudski ostro zareagował, że 8 czy 10 wariatów może takie bzdury głosić, lecz rząd polski nie może być za to odpowiedzialny.
Stresemann zaznaczył, że chodziło mu o zajęcie przez Piłsudskiego stanowiska w tej sprawie. Także chciałby zasięgnąć informacji co do wschodniego Locarno, o czym z nim rozmawiał Chamberlain, który powiedział, że Anglia żadnych nowych zobowiązań gwarancyjnych nie podejmuje. Piłsudski powiedział, że to bardzo ciekawe, i na tym poprzestał. Dalej Stresemann pytał o polsko-sowiecki pakt o nieagresji. Uważał, że taki pakt w szerszym ujęciu mógłby obejmować całość granic Polski.
Zwrócił uwagę, że granica niemiecko-polska została ustalona traktatem wersalskim i gdyby rząd polski zamierzał pójść w takim układzie poza traktat wersalski, to by otworzyło całą sprawę granic z Polską, a wiadomo, jakie wtedy byłoby stanowisko rządu niemieckiego. Jeśli mamy rozważać poprawę naszych stosunków, musi nastąpić z obu stron chęć unikania nowych komplikacji. Z tą ostatnią uwagą Stresemanna Piłsudski się zgodził i zapytał, co ma na myśli, by poważnie zająć się uregulowaniem stosunków. Stresemann odpowiedział, że chciałby zapoczątkowania wymiany poglądów w sposób uporządkowany, drogą dyplomatyczną, dążąc do oczyszczenia atmosfery w celu umożliwienia pertraktacji handlowych, na czym obu rządom zależy.
W swej notatce, która w skrócie pokrywa się z powyższą, Stresemann dodał, iż „Piłsudski robił wrażenie szczerej żołnierskiej natury; jednak wobec Niemców nastawiony był do pewnego stopnia przyjaźnie i miał prawdopodobnie dobrą wolę porozumienia się z nami w jakiś sposób”.
[W. Jędrzejewicz, Rozmowa Marszałka Piłsudskiego ze Stresemannem w Genewie w 1927 roku, „Niepodległość”, t. X, Londyn 1976; R. Michałowski, relacja, IJP, AOG, Teka płk. R. Michałowskiego; J. Krasuski, Stosunki polsko-niemieckie 1926 – 1932, Poznań 1964, s. 73 –74; H. Rickhoff, German-Polish Relations 1918 – 1933, Baltimore 1971, s. 144, 229]
Także i w tym przypadku Genewa była krokiem naprzód, choć nie przełomem. Piłsudski Niemcom nie ufał i bacznie obserwował sytuację. Do ciekawej sytuacji doszło w 1929 roku. 19 lutego1929 roku tajną misją na terenie Niemiec obarczony został gen. J. Rómmel. Chodziło o zbadanie stanu zbrojeń niemieckich oraz postaw wobec Rzeczypospolitej. W meldunku, jaki Rómmel złożył po powrocie, znalazły się alarmujące wnioski. Tempo wzrostu przemysłu niemieckiego było olbrzymie, przy znacznych możliwościach przestawienia go na produkcję zbrojeniową. Utrzymywały się bardzo silne nastroje antypolskie. Według Rómmla Reichswera mogła szybko rozwinąć do siły 40 dywizji. Donosił, że atak na Polskę przewidywano na rok 1940.
[srodtytul]– Niech pan powie panu Hitlerowi...[/srodtytul]
Problematyka niemiecka wciąż zaprzątała umysł Marszałka. Jesienią 1930 roku wysłany został do Monachium tajny wysłannik Piłsudskiego, którym był nieznany nam z nazwiska adwokat, przed wielką wojną mieszkaniec Poznania. Jego zadaniem było nawiązanie kontaktu z NSDAP. W świetle znanej kampanii antypolskiej prowadzonej przez partie rządzące Republiki można było żywić nadzieję, że wzrastająca we wpływy nowa siła polityczna okaże się bardziej realistyczna. Wysłannik Piłsudskiego rozmawiał z szefem sztabu SA Ottonem Wagnerem. Przekazał mu poglądy Piłsudskiego, który twierdził, że szowinizm nie jest dobrym zjawiskiem w stosunkach polsko-niemieckich oraz że trzeba dążyć do pokojowego zrównoważenia spraw między Niemcami a Polską.
Piłsudski proponował zawarcie po dojściu do władzy NSDAP traktatu o nieagresji na dziesięć lat. Wysłannik Marszałka miał oświadczyć w imieniu swego mocodawcy: „Niech pan powie panu Hitlerowi, że się musi pospieszyć. Jestem już stary”. Wniosek z tego, że Piłsudski trafnie przewidział zmianę układu politycznego w Niemczech, trafnie też próbował związać ręce przyszłemu kanclerzowi układem, który istotnie został zawarty. Jeśli podejść do zagadnienia bez ahistorycznych uprzedzeń, to niewątpliwy rewizjonizm kolejnych gabinetów Republiki Weimarskiej czynił każdą alternatywę dla ich polityki wartą ostrożnej eksploracji.
[wyimek]PUSTE SŁOWA Nienawidziłem zawsze słabości, która upiększać się chce pustemi dźwiękami słów bez treści[/wyimek]
Rok 1920
Na stosunki polsko-niemieckie znaczny wpływ miała kampania polityczna z 1931 roku, jaka pod wpływem propagandy niemieckiej rozwinęła się w Stanach Zjednoczonych. Senator William E. Borah, zacięty wróg Ligi Narodów, wysunął w rozmowie z prezydentem Hooverem zagadnienie odszkodowań niemieckich oraz polskiego „korytarza”. Potem na konferencji prasowej Borah zaznaczył, że i prezydent rozważa zagadnienie rewizji granic w Europie, zwłaszcza „korytarza”. Wprawdzie 25 października Biały Dom zaprzeczał tym wiadomościom, jednak prasa niemiecka szeroko je kolportowała.
Marszałek polecił więc ambasadorowi Tytusowi Filipowiczowi przedstawić sprawę prezydentowi Herbertowi Hooverowi i oświadczyć, że Polska nie przewiduje zmiany status quo w sprawie „korytarza” i nie wejdzie w żadne dyskusje na ten temat. Podkreślić miał, że występuje zagrożenie polskiego terytorium przez inwazję nieregularnych wojsk niemieckich. Jeśli ten fakt miałby nastąpić, to spowoduje natychmiastową mobilizację całej armii polskiej i marsz jej na terytorium Niemiec celem ostatecznego załatwienia tej sprawy.
[srodtytul]– Co się stanie, gdy mnie zabraknie...[/srodtytul]
Lata po przewrocie majowym rozpoczęły i w kilku przypadkach uwieńczyły proces porządkowania stosunków w polityce międzynarodowej. Zgodnie w przekonaniami Piłsudskiego ich istota polegała na ułożeniu stosunków z sąsiadami i niemieszaniu się do spraw poza tym obszarem. Trzeba podkreślić, że w odniesieniu do najbardziej zagrożonego odcinka granicy udało się podpisać protokół Litwinowa, a następnie układ o nieagresji z Rosją stalinowską. Umocnił się sojusz z Rumunią i poprawiły stosunki z Niemcami. Wykonany został pojednawczy gest w stosunku do Litwy.
Czy Piłsudski był z tego zadowolony? Chyba nie do końca. Wiedział, że na Rzeczpospolitą oczekują ciężkie terminy, które mogą być odwrócone tylko poprzez wytrwałą służbę dosłownie całego społeczeństwa. 28 października 1931 roku ppłk Roman Michałowski zanotował jego wyznanie „Czy wy zdajecie sobie sprawę z niebezpieczeństw grożących Polsce od zewnątrz i wewnątrz... Co się stanie, gdy mnie zabraknie... Kto potrafi rzeczywistości spoglądać wprost w oczy... Jeżeli Polacy, wszyscy Polacy, rozumiecie, co mówię, wszyscy Polacy, nie wezmą się do roboty w obronie interesów kraju – a mnie zabraknie, to za dziesięć lat Polski nie będzie... „ Marszałek rzucił karty na stół, twarz zakrył w rozłożonych ramionach i jakby zaszlochał”.
[Relacja płk. Romana Michałowskiego z 20 marca 1973 r. w Instytucie Piłsudskiego w Nowym Jorku. Podobnie tragicznego komentarza mieli wysłuchać wiceminister spraw zagranicznych Jan Szembek (zapis w jego diariuszu z 15 stycznia 1934 roku) i premier Janusz Jędrzejewicz (zapis w „Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego” z 13 maja 1934 roku).]
Aby odwrócić owe wyroki, Piłsudski postanowił zagrać va banque. Zaproponował wojnę prewencyjną przeciwko Hitlerowi.
Janusz Cisek
[link=http://www.januszcisek.pl]www.januszcisek.pl[/link]
[mail=jcisek@muzeumwp.pl]jcisek@muzeumwp.pl[/mail] dyrektor Muzeum Wojska Polskiego. W latach 90. dyrektor Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Autor m.in. „Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego” (wspólnie z Wacławem Jędrzejewiczem) oraz albumu „Józef Piłsudski”. Profesor w Instytucie Europeistyki UJ