Zagrożony naród i wschodnie Locarno

Okres pomajowy w polityce międzynarodowej stawiał przed politykami trudne wyzwania. Sytuacja Rzeczypospolitej po Locarno i umowie niemiecko-rosyjskiej z 24 kwietnia 1926 roku uległa osłabieniu, pojawiały się projekty zbiorowego bezpieczeństwa. W tym właśnie czasie rozpoczęto realizację odległego jeszcze zamysłu integracji europejskiej. Czy nasze interesy mogły być zabezpieczone tą drogą? Co wobec nowej sytuacji uczynił Piłsudski?

Publikacja: 29.07.2009 06:25

1 października 1928. Powitanie Marszałka przez generalicję rumuńską

1 października 1928. Powitanie Marszałka przez generalicję rumuńską

Foto: MUZEUM WOJSKA POLSKIEGO W WARSZAWIE

Wedle rekapitulacji sytuacji międzynarodowej, dokonanej przez Marszałka, przede wszystkim utrzymywała się wrogość Republiki Weimarskiej wobec Rzeczypospolitej. Równolegle do tego nieufność drugiego z wielkich sąsiadów – Rosji, w której władzę konsolidował Józef Stalin. Na to nakładała się wrogość Litwy, napięte mimo usiłowań kilku polskich ministrów spraw zagranicznych stosunki z Czechosłowacją. Po stronie aktywów solidne stosunki z Rumunią, więź z Francją, drugim traktatowym sojusznikiem, słabnąca jednak po Locarno.

Jak więc udało się w ciągu kilku zaledwie lat awansować do roli regionalnego półmocarstwa, państwa, z którym musiały się liczyć największe potęgi? Doprowadziły do tego: uporządkowanie priorytetów, samodzielność naszej polityki zagranicznej i realizacja polityki równowagi, którą Piłsudski w latach 1926 – 1932 konsekwentnie przygotowywał do wprowadzenia w życie.

Nie rezygnował przy tym z obecności naszego kraju w projektach o charakterze wielonarodowym, choć im nie dowierzał. Dawały one jednak okazję do ułożenia stosunków tam, gdzie inaczej nie było można. Przykładem pakt Brianda-Kelloga. Amerykański sekretarz stanu Frank Kellog zaproponował 28 grudnia 1927 r. ogólny, międzynarodowy pakt o wyrzeczeniu się wojny jako instrumentu polityki międzynarodowej. Rozwinął go Aristides Briand, francuski minister spraw zagranicznych, i 27 sierpnia 1928 r. podpisano w Paryżu pakt Brianda-Kelloga, sygnowany początkowo przez Francję, Stany Zjednoczone i 14 innych państw, w dalszej kolejności przez 62 państwa. Piłsudski wykorzystał ten pakt dla zagwarantowania spokoju na wschodniej granicy Rzeczypospolitej. 11 lutego 1929 roku podpisano tak zwany protokół Litwinowa pomiędzy ZSRS, Polską, Estonią, Łotwą i Rumunią, do którego 27 lutego tego roku dołączyła jeszcze Turcja. Układ określano jako wschodnie Locarno.

Ze strony Piłsudskiego było to twórcze wykorzystanie pomysłu Brianda-Kelloga, w tym wymiarze, że Piłsudski napierał i w rezultacie uzyskał jednoczesne podpisanie protokołu przez wszystkich zachodnich sąsiadów Rosji, co wzmacniało bezpieczeństwo wszystkich zainteresowanych. Nie była to jedyna inicjatywa o szerszym wymiarze. Przypomnijmy, że Briand 5 września 1929 roku zaproponował w Genewie połączenie państw europejskich węzłami federalnymi. Kilka dni potem reprezentanci 26 państw poprosili go o zredagowanie memorandum wyjaśniającego podstawy projektu. Podstawą był artykuł 21 Paktu Ligi, przewidującego tworzenie porozumień regionalnych. Memorandum ogłoszono 17 maja 1930 roku. Przewidywano działania na rzecz unii państw europejskich bez uszczerbku dla ich suwerenności. Konferencja europejska jako gremium obradujące permanentnie miałaby za zadanie rozpatrywanie sporów, także z udziałem przedstawicieli państw pozaeuropejskich. Komitet polityczny, organ wykonawczy, miał zająć się także planowaniem polityki.

[srodtytul]Rozbrojona bomba zegarowa[/srodtytul]

Odpowiedzi na memorandum Brianda ze strony państw europejskich były wymijające, jedynie Holandia okazała więcej entuzjazmu. Rząd francuski opracował wszystkie odpowiedzi i przesłał do Rady LN, gdzie sprawa uległa pogrzebaniu. Atmosfera międzynarodowa nie sprzyjała, śmierć Brianda w 1932 roku i dojście Hitlera do władzy przekreśliły perspektywy realizacji. Przypominamy o tym niezrealizowanym projekcie, aby oświetlić atmosferę epoki. Piłsudski obserwował ów festiwal zbiorowego bezpieczeństwa z nieufnością, bo to z tego rodzaju projektów urodzi się lada chwila Pakt Czterech i pomysły rewizji polskich granic, aby zaspokoić III Rzeszę. Ten sam los spotkał kolejny projekt z cyklu „mody na pokój”. Myśl o powszechnej konferencji rozbrojeniowej była obecna niemal od początków Ligi Narodów. W 1925 roku Liga ustanowiła komisję, która miała określić agendę, a 2 lutego 1932 roku konferencja rozbrojeniowa w Genewie rozpoczęła obrady z udziałem delegacji 60 państw, w tym USA i ZSRR. Nie doprowadziła do rozbrojenia, jako że pomiędzy Francją a Niemcami rozwinął się spór: Berlin domagał się równouprawnienia w dziedzinie zbrojeń.

[wyimek]MODNA POLSKA Polska zaczyna być modna, zaczyna być kwestją, która jest dokuczliwa i trzeba koniecznie określić to stanowisko na całym Bożym świecie.[/wyimek]

7 sierpnia 1927, Kalisz. Przemówienie na zjeździe Legionistów

Piłsudski najbardziej obawiał się moralnego rozbrojenia naszej sojuszniczki Francji, która leżała u źródeł Locarna, pomysłów rozbrojeniowych i pierwszych projektów integracji europejskiej. Tym bardziej wypada docenić koncepcję i pracę Piłsudskiego, który szybko zrozumiał, że kluczem do bezpieczeństwa Rzeczypospolitej jest samodzielne ułożenie stosunków z sąsiadami. Protokół Litwinowa był oczywiście postępem, ale w większym stopniu deklaracją intencji aniżeli bilateralnym i precyzyjnym układem o nieagresji. W tym kierunku przeorientował więc politykę zagraniczną Piłsudski.

Jako największe niebezpieczeństwo uznał Rosję, bo wtedy jeszcze Niemcy były rozbrojone i nękane reparacjami oraz kłopotami gospodarczymi. Wychodząc z tych przesłanek. postawił na ułożenie relacji z Moskwą. Po pierwsze więc wysłał w styczniu 1927 roku Stanisława Patka jako posła w Rosji. Ten znany adwokat i obrońca socjalistów przed rokiem 1914 mógł wzbudzić większe zaufanie Stalina. Po drugie wykonano w Warszawie szereg gestów, by ocieplić stosunki, poczynając od wymiany kulturalnej i naukowej. W sierpniu 1927 roku Piłsudski zgodził się na utworzenie placówki Polskiej Agencji Telegraficznej w Moskwie.

Zadbał też, by zniwelować napięcie po zabójstwie posła sowieckiego Piotra Wojkowa (7 czerwca 1927 roku) na Dworcu Głównym w Warszawie. Zamachu dokonał młody emigrant Rosjanin Borys Kowerda i był on powiązany z udziałem Wojkowa w zamordowaniu rodziny carskiej w Jekaterynburgu (Swierdłowsku) 18 lipca 1918 roku. Niezwłocznie po otrzymaniu wiadomości o zamachu Marszałek polecił złożyć swój bilet wizytowy w poselstwie sowieckim wraz z wyrazami współczucia. 12 lipca Patek przybył z Moskwy i został przyjęty w Belwederze. Otrzymał polecenie likwidacji następstw zabójstwa Wojkowa.

W dalszych kontaktach z czynnikami sowieckimi Piłsudski starał się wyjaśnić, że nie żywi agresywnych zamiarów, o co go w Moskwie oskarżano. Trzeba przy tym pamiętać, że placówki zagraniczne Rosji były narażone na liczne niebezpieczeństwa. Traktowano ten kraj z podejrzliwością, jako rozsadnika rewolucji, a wiele osób mogło żywić uzasadnione pretensje do nowej władzy w Moskwie. Mało kto pamięta, że w maju 1930 roku doszło do próby zamachu na budynek poselstwa sowieckiego przy ul. Poznańskiej 15 w Warszawie. Na szczęście bombę zegarową udało się wykryć i rozbroić.

[srodtytul]Układ z Sowietami[/srodtytul]

Systematyczna praca ze strony Piłsudskiego doprowadziła do pewnego ułożenia stosunków z Rosją. Piłsudski wykorzystał fakt, iż Rosja rozpoczynała wyczerpującą wojnę z Japonią na Dalekim Wschodzie (1931 r.), a w konsekwencji obawiała się osłabienia obsady na zachodniej granicy i możliwej przecież wojny na dwa fronty. Prowadziło to do decyzji o podpisaniu paktu o nieagresji z Rzecząpospolitą w 1932 roku. Warunkiem ze strony Rzeczypospolitej było zawarcie podobnych aktów z innymi sąsiadami Rosji na jej zachodniej granicy. Warunek ten został przyjęty.

[wyimek]SIŁA MIECZA I DUCHA Gdy miecze się krzyżują, iskry padają. Starano się wykrzesać prawdy duszy tak silne i mocne, że w pracy iskry padały także. Starano się zastąpić prawdy proste, siłę miecza prawdą siły ducha – tak by wzmocniwszy ducha, móc trwać w niewoli i móc uzyskać siły, gdy tych sił będzie trzeba.[/wyimek]

28 czerwca 1927 Przemówienie na Wawelu nad trumną Juliusza Słowackiego

Stabilizacja rządów w Rosji nie budziła już wątpliwości, nikt trzeźwy nie liczył na przewrót wewnętrzny czy powrót białych; nawet emigracja rosyjska na Zachodzie, gdzie w 1928 roku zmarł gen. Wrangel. Tym bardziej że postawa mocarstw zachodnich nie nastrajała Piłsudskiego do jakichkolwiek ryzykownych kalkulacji. Pakt był ważnym dokumentem i podstawą stosunków przez kilka następnych lat. Marszałek nie miał złudzeń co do intencji Stalina, ale jak wielokrotnie podkreślał, na bagnetach nie można długo siedzieć.

25 lipca 1932 roku Rzeczpospolita Polska i Związek Sowiecki zawarły układ na trzy lata z klauzulą automatycznego przedłużenia. Zakładał on powstrzymanie się od agresji, nawet tej bez wypowiedzenia wojny (penetracja bojówek przez granicę), zakaz udziału w porozumieniach politycznych skierowanych przeciwko drugiej układającej się stronie. W 1934 roku został przedłużony na dziesięć lat – do 31 grudnia 1945 (26 stycznia 1934 podpisano deklarację o niestosowaniu przemocy z Niemcami, również obowiązującą dziesięć lat – o czym szerzej za tydzień).

W deklaracji rządy polski i sowiecki określały, iż spory dwustronne będą rozstrzygać bezpośrednio bez uciekania się do przemocy. Okno do normalizacji zostało uchylone. Do Rosji wyjechało sporo naukowców, w tym i ci, którzy badali w archiwach sowieckich ślady rewolucyjnej aktywności Marszałka. W tym właśnie okresie doszło do przekazania szeregu istotnych dokumentów, a także podróży do miejsc zesłania, co zaowocowało ciekawymi wydawnictwami. W sferze politycznej wzmacniało to pozycję Polski w Europie, tym bardziej że to Piłsudski napierał na równoczesne podpisanie protokołu Litwinowa, a także układów o nieagresji na początku lat 30.

[srodtytul]Rumunia bała się tylko Węgier[/srodtytul]

Ułożenie z Rosją było warunkiem wstępnym do poprawy czy utrwalenia dobrych relacji z innymi sąsiadami. Od 1921 roku sojusz z Rumunią był ważnym elementem systemu bezpieczeństwa Rzeczypospolitej. Po maju 1926 roku doszło do szeregu gestów ze strony Piłsudskiego w stronę Bukaresztu. Zintensyfikowano kontakty sztabowe, próbowano skoordynować plany na wypadek agresji ze strony Rosji. Poszczególne jednostki wojskowe zawiązały lepsze stosunki, wymiany wizyt, a sam Piłsudski został nominalnie szefem rumuńskiego 16 pp. Marszałek chętnie wypoczywał w Rumunii, co sprzyjało utrzymywaniu dobrych relacji z najwyższymi czynnikami politycznymi i wojskowymi.

Po jednej z takich wizyt skomentował stan stosunków w rozmowie z wiceministrem Szembekiem (27 grudnia 1928 roku). Wrażenia ogólne, jakie odniósł z pobytu tam, nie były pozytywne. Samo przymierze Polski z Rumunią nie wykazywało żadnych braków, ale Piłsudski uważał, że aktywność polskiej polityki w Bukareszcie jest niedostateczna. Podkreślał, iż chce, by to przymierze dało korzyści nam potrzebne, aby Rumunia silniej oparła się na Polsce. „Musimy przełamać istniejącą tam atmosferę zadowolenia z obecnego stanu rzeczy, sytość i wiarę w traktaty, które mają Rumunię obronić przed jakimkolwiek niebezpieczeństwem... Nie boją się nikogo, tylko Węgier. Całe ich życie nastawione jest na ton nieufności do sąsiadów z zachodu, a obojętności wobec ewentualnego niebezpieczeństwa od wschodu. Rozkład załóg i uzbrojeń idzie też po tej linii. To trzeba będzie zmienić”.

[H. Bułhak, Polska a Rumunia 1918 – 1939, w: Przyjaźnie i antagonizmy, red. J. Żarnowski, Wrocław 1977, s. 325]

Zawarcie układu z 25 lipca 1932 poprzedzone było dość uciążliwą konsultacją z Rumunami. Dla Rzeczypospolitej sojusz z Rumunią był bardzo istotny. Gwarantował zabezpieczenie południowej flanki na granicy z Rosją. Piłsudski wzmocnił nasz sojusz z Rumunią, choć ta nie zagwarantowała efektywnej pomocy na wypadek wojny z Rosją, tak jak w 1939 roku. Piłsudski zmagał się z trudnym partnerem, bo przecież i w pierwszej, jak i drugiej wojnie światowej Rumunia zaczynała wojnę jako sojusznik po jednej, a kończyła po drugiej stronie barykady.

[srodtytul]Proroctwo zdrady monachijskiej[/srodtytul]

Równie ważne, a trudniejsze do naprawienia, stosunki dotyczyły Czechosłowacji, a tym bardziej Litwy. Czechosłowacja dość jednoznacznie postawiła na Małą Ententę. To, co mogło ją łączyć z naszą polityką, to koordynacja wojskowo-polityczna na wypadek niebezpieczeństwa ze strony Niemiec, do czego próbowała nakłonić Francja, sojusznik obu państw. W kwietniu 1929 roku zapadła decyzja powierzenia poselstwa w Pradze Wacławowi Grzybowskiemu, szefowi gabinetu premiera. Piłsudski, dając mu instrukcje, powiedział: „Polecam panu bardzo bacznie obserwować, co mówi i co robi poseł angielski (w Pradze). Zobaczy pan, że to Anglia rozstrzygnie losy Czechosłowacji”. Po latach, jak pisze Grzybowski, „zrozumieliśmy to wszyscy” (nawiązanie do wypadków z 1938 roku i układu w Monachium).

[W. Grzybowski, Spotkania i rozmowy z Józefem Piłsudskim, „Niepodległość”, t. I, Londyn 1948, s. 98]

Udało się w pewnym zakresie ocieplić stosunki z Pragą, a nawet dokonać zakupów sprzętu wojskowego. Ale trendu tego nie udało się utrzymać. Na przeszkodzie stanął opór i uprzedzenia czołowych polityków czechosłowackich: Masaryka i Benesza.

[srodtytul]„Niepoczytalny” premier Litwy[/srodtytul]

Istotniejszym obszarem była dla Piłsudskiego Litwa, a tym bardziej po przewrocie i objęciu rządu w tym kraju przez nieprzychylnego nam Augustinasa Voldemarasa. Piłsudski od 1926 roku bacznie przyglądał się sytuacji u sąsiada. Był w 1927 roku w Wilnie (8 października) na uroczystościach zorganizowanych w siódmą rocznicę wyzwolenia miasta. Ale tak naprawdę powodem wyjazdu były zaognione stosunki polsko-litewskie. Agitacja litewska wywodziła, że między Polską a Litwą jest stan wojenny, że Polska ma plany zaborcze i przygotowuje tam powstanie. W Kownie aresztowano polskich działaczy, zamykano szkoły i stowarzyszenia, ogłoszono mobilizację kilku roczników i złożono w Lidze Narodów 15 października 1927 roku skargi na Polskę, powołując się na art. 11 paktu Ligi (groźba napadu na terytorium państwa, należącego do LN).

Polska, w drodze odwetu, zamknęła litewskie seminarium nauczycielskie w Wilnie i kilkanaście szkół litewskich. W Genewie wkrótce miała się rozpocząć 48. sesja Rady Ligi Narodów, na początku której znajdowały się skargi litewskie.

W odpowiedzi rząd polski wysłał 29 listopada notę informującą, że Polska nie żywi żadnych zamiarów zagrażających niepodległości i integralności Republiki Litewskiej. Jedynym jej pragnieniem jest nawiązanie normalnych sąsiedzkich stosunków. Nota domagała się użycia przez LN dostępnych środków dla przełamania stanowiska Litwy, która nie chce nawiązać normalnych stosunków z Polską i głosi, że znajduje się z nią w stanie wojny. 30 listopada Piłsudski udzielił wywiadu Polskiej Agencji Telegraficznej. Powiedział, że stan wojny, utrzymywany przez Litwinów w stosunku do Polski, jest anomalią, że rozważał mobilizację wobec podobnych zarządzeń na Litwie, lecz zdecydował tego nie robić, oczekując na decyzję Rady Ligi Narodów. Prezes rządu litewskiego jest, zdaniem Piłsudskiego, niepoczytalny. Uznał on, że jest w stanie wojny z Polską, i żeby mu Polska czymś zapłaciła za zniesienie stanu wojny.

[srodtytul]Jak Piłsudski ograł Voldemarasa w Genewie[/srodtytul]

Taka była geneza wyjazdu Piłsudskiego na sesję Rady Ligi Narodów (7 – 12 grudnia 1927). W Genewie nad sytuacją pracował sprawozdawca Rady LN, minister spraw zagranicznych Holandii van Blockland. Przygotowywał on końcowy wniosek na posiedzenie, konferując z Voldemarasem, Piłsudskim i innymi ministrami. Wieczorem tego dnia i w nocy sprawa została załatwiona. Rada Ligi Narodów, biorąc pod uwagę oświadczenie Voldemarasa, który wyrzekł się stanu wojny między Litwą a Polską, zaleciła obu państwom w projekcie rezolucji bezzwłoczne nawiązanie normalnych pokojowych stosunków. Chodziło jeszcze o pewne szczegóły, które miały być ustalone w sobotę, przy czym wiedziano, że tego dnia wieczorem Piłsudski chce opuścić Genewę.

Na tajnym posiedzeniu Rady LN z udziałem Drummonda, Brianda, Stresemanna, Chamberlaina, Scialoi, Adachi, Czeng-Lo (z Chin) oraz Piłsudskiego i Voldemarasa, ten ostatni zgodził się na treść przygotowanej rezolucji. Rezolucja Rady Ligi przyjmowała do wiadomości solenne oświadczenie przedstawiciela Litwy, że Litwa nie uważa się za będącą w stanie wojny z Polską i że wobec tego oba kraje pozostają w pokoju. Przyjmuje także do wiadomości oświadczenie przedstawiciela Polski, że Polska uznaje niezależność polityczną i całość terytorialną Litwy. Rada Ligi zaleca obu rządom nawiązanie w najbliższym czasie bezpośrednich pertraktacji w celu ustalenia dobrych stosunków, od których zależy pokój.

[wyimek]BEZSIŁA PAŃSTWA Bezsilność państwu daje ten, co karzącą dłoń sprawiedliwości zatrzymuje, a uczciwą i honorową pracę dla państwa przez to co najmniej osłabia, jeśli nie demoralizuje.[/wyimek]

15 listopada 1925, Sulejówek, Przemówienie do oficerów w siódmą rocznicę powrotu z Magdeburga

Voldemaras wysunął jeszcze sprawę mniejszości narodowych, ale Piłsudski oświadczył, że przyjechał, by usłyszeć słowo „pokój”. Przyparty do muru Voldemaras poświadczył werbalnie nieistnienie stanu wojny, Piłsudski na to odpowiedział, że dla niego główną sprawą jest pokój, a uregulowanie innych spraw pozostawia swemu ministrowi spraw zagranicznych.

Posiedzenie Rady Ligi Narodów w sprawie Litwy nie okazało się przełomem, bo w ślad za ustaleniami nie zawarto formalnego układu ani nie przywrócono normalnych stosunków (aż do 1938 roku). Był to jednak znaczący krok do przodu, tym bardziej że dokonany w świetle fleszy i na forum międzynarodowym. Rzeczpospolita pokazała Europie, że nie żywi wobec Litwy agresywnych zamiarów. Piłsudski ograł przy tym Voldemarasa, zmusił go do deklaracji, a sam pokazał, że to duża Polska dąży do ułożenia z małą Litwą.

Próbował zresztą kontaktów z politykami i emisariuszami litewskimi, sam ekspediował swoich, w tym Tadeusza Katelbacha. Jedna z takich rozmów, utrzymywana w ścisłej tajemnicy odbyła się 17 lipca 1930 roku w Wilnie. Rozmówcą Piłsudskiego był prezes zarządu Banku Litewskiego Władysław Stašinskas. Przedstawił on Piłsudskiemu stanowisko rządu litewskiego wobec ułożenia stosunków z Polską. Stwierdził, że na przeszkodzie stoi sprawa Wilna, bez rozstrzygnięcia której nie można mówić o postępie.

Marszałek odpowiedział, że wyklucza pertraktacje na temat ziem polskich, jakkolwiek rozumie pretensje Litwy. Także i ta rozmowa nie posunęła kwestii. Myślę, że jedną z barier dla Litwinów był sam Piłsudski, syn ziemi, która była terenem sporu, a którą to ziemię Litwini uważali za swoją. Nie mogli jej się wyrzec w szczególności wobec Piłsudskiego, który wydarł ją zaborcom, obronił w 1920 roku i włączył po akcji Żeligowskiego do Rzeczypospolitej. Psychologicznie było to dla nich niemożliwie do zaakceptowania.

[srodtytul]Notatka Stresemanna[/srodtytul]

Szczególnie zaognione były relacje z Niemcami. Podczas grudniowej wizyty w Genewie w 1927 roku Piłsudski odbył znamienną rozmowę z kanclerzem i ministrem spraw zagranicznych Niemiec Gustavem Stresemannem. Istnieją dwie o niej relacje: notatka Stresemanna, podyktowana bezpośrednio po rozmowie, i zapis mjr. Romana Michałowskiego, attaché wojskowego w Londynie, który został przez Becka wezwany do Genewy.

Według Michałowskiego Stresemann oświadczył, że przykłada zasadniczą wagę do wyrównania stosunków polsko-niemieckich, zniesienia wojny celnej i uregulowania spornych zagadnień drogą negocjacji, wykluczając użycie siły. Piłsudski powiedział, że jest to zgodne z jego nadziejami. Polska musi odbudować swą gospodarkę, na to potrzebne jest wyrównanie stosunków polsko-niemieckich. Stresemann stwierdził, że ciągle go dochodzą słuchy, iż Polska marzy o zajęciu Prus Wschodnich, na co Piłsudski ostro zareagował, że 8 czy 10 wariatów może takie bzdury głosić, lecz rząd polski nie może być za to odpowiedzialny.

Stresemann zaznaczył, że chodziło mu o zajęcie przez Piłsudskiego stanowiska w tej sprawie. Także chciałby zasięgnąć informacji co do wschodniego Locarno, o czym z nim rozmawiał Chamberlain, który powiedział, że Anglia żadnych nowych zobowiązań gwarancyjnych nie podejmuje. Piłsudski powiedział, że to bardzo ciekawe, i na tym poprzestał. Dalej Stresemann pytał o polsko-sowiecki pakt o nieagresji. Uważał, że taki pakt w szerszym ujęciu mógłby obejmować całość granic Polski.

Zwrócił uwagę, że granica niemiecko-polska została ustalona traktatem wersalskim i gdyby rząd polski zamierzał pójść w takim układzie poza traktat wersalski, to by otworzyło całą sprawę granic z Polską, a wiadomo, jakie wtedy byłoby stanowisko rządu niemieckiego. Jeśli mamy rozważać poprawę naszych stosunków, musi nastąpić z obu stron chęć unikania nowych komplikacji. Z tą ostatnią uwagą Stresemanna Piłsudski się zgodził i zapytał, co ma na myśli, by poważnie zająć się uregulowaniem stosunków. Stresemann odpowiedział, że chciałby zapoczątkowania wymiany poglądów w sposób uporządkowany, drogą dyplomatyczną, dążąc do oczyszczenia atmosfery w celu umożliwienia pertraktacji handlowych, na czym obu rządom zależy.

W swej notatce, która w skrócie pokrywa się z powyższą, Stresemann dodał, iż „Piłsudski robił wrażenie szczerej żołnierskiej natury; jednak wobec Niemców nastawiony był do pewnego stopnia przyjaźnie i miał prawdopodobnie dobrą wolę porozumienia się z nami w jakiś sposób”.

[W. Jędrzejewicz, Rozmowa Marszałka Piłsudskiego ze Stresemannem w Genewie w 1927 roku, „Niepodległość”, t. X, Londyn 1976; R. Michałowski, relacja, IJP, AOG, Teka płk. R. Michałowskiego; J. Krasuski, Stosunki polsko-niemieckie 1926 – 1932, Poznań 1964, s. 73 –74; H. Rickhoff, German-Polish Relations 1918 – 1933, Baltimore 1971, s. 144, 229]

Także i w tym przypadku Genewa była krokiem naprzód, choć nie przełomem. Piłsudski Niemcom nie ufał i bacznie obserwował sytuację. Do ciekawej sytuacji doszło w 1929 roku. 19 lutego1929 roku tajną misją na terenie Niemiec obarczony został gen. J. Rómmel. Chodziło o zbadanie stanu zbrojeń niemieckich oraz postaw wobec Rzeczypospolitej. W meldunku, jaki Rómmel złożył po powrocie, znalazły się alarmujące wnioski. Tempo wzrostu przemysłu niemieckiego było olbrzymie, przy znacznych możliwościach przestawienia go na produkcję zbrojeniową. Utrzymywały się bardzo silne nastroje antypolskie. Według Rómmla Reichswera mogła szybko rozwinąć do siły 40 dywizji. Donosił, że atak na Polskę przewidywano na rok 1940.

[srodtytul]– Niech pan powie panu Hitlerowi...[/srodtytul]

Problematyka niemiecka wciąż zaprzątała umysł Marszałka. Jesienią 1930 roku wysłany został do Monachium tajny wysłannik Piłsudskiego, którym był nieznany nam z nazwiska adwokat, przed wielką wojną mieszkaniec Poznania. Jego zadaniem było nawiązanie kontaktu z NSDAP. W świetle znanej kampanii antypolskiej prowadzonej przez partie rządzące Republiki można było żywić nadzieję, że wzrastająca we wpływy nowa siła polityczna okaże się bardziej realistyczna. Wysłannik Piłsudskiego rozmawiał z szefem sztabu SA Ottonem Wagnerem. Przekazał mu poglądy Piłsudskiego, który twierdził, że szowinizm nie jest dobrym zjawiskiem w stosunkach polsko-niemieckich oraz że trzeba dążyć do pokojowego zrównoważenia spraw między Niemcami a Polską.

Piłsudski proponował zawarcie po dojściu do władzy NSDAP traktatu o nieagresji na dziesięć lat. Wysłannik Marszałka miał oświadczyć w imieniu swego mocodawcy: „Niech pan powie panu Hitlerowi, że się musi pospieszyć. Jestem już stary”. Wniosek z tego, że Piłsudski trafnie przewidział zmianę układu politycznego w Niemczech, trafnie też próbował związać ręce przyszłemu kanclerzowi układem, który istotnie został zawarty. Jeśli podejść do zagadnienia bez ahistorycznych uprzedzeń, to niewątpliwy rewizjonizm kolejnych gabinetów Republiki Weimarskiej czynił każdą alternatywę dla ich polityki wartą ostrożnej eksploracji.

[wyimek]PUSTE SŁOWA Nienawidziłem zawsze słabości, która upiększać się chce pustemi dźwiękami słów bez treści[/wyimek]

Rok 1920

Na stosunki polsko-niemieckie znaczny wpływ miała kampania polityczna z 1931 roku, jaka pod wpływem propagandy niemieckiej rozwinęła się w Stanach Zjednoczonych. Senator William E. Borah, zacięty wróg Ligi Narodów, wysunął w rozmowie z prezydentem Hooverem zagadnienie odszkodowań niemieckich oraz polskiego „korytarza”. Potem na konferencji prasowej Borah zaznaczył, że i prezydent rozważa zagadnienie rewizji granic w Europie, zwłaszcza „korytarza”. Wprawdzie 25 października Biały Dom zaprzeczał tym wiadomościom, jednak prasa niemiecka szeroko je kolportowała.

Marszałek polecił więc ambasadorowi Tytusowi Filipowiczowi przedstawić sprawę prezydentowi Herbertowi Hooverowi i oświadczyć, że Polska nie przewiduje zmiany status quo w sprawie „korytarza” i nie wejdzie w żadne dyskusje na ten temat. Podkreślić miał, że występuje zagrożenie polskiego terytorium przez inwazję nieregularnych wojsk niemieckich. Jeśli ten fakt miałby nastąpić, to spowoduje natychmiastową mobilizację całej armii polskiej i marsz jej na terytorium Niemiec celem ostatecznego załatwienia tej sprawy.

[srodtytul]– Co się stanie, gdy mnie zabraknie...[/srodtytul]

Lata po przewrocie majowym rozpoczęły i w kilku przypadkach uwieńczyły proces porządkowania stosunków w polityce międzynarodowej. Zgodnie w przekonaniami Piłsudskiego ich istota polegała na ułożeniu stosunków z sąsiadami i niemieszaniu się do spraw poza tym obszarem. Trzeba podkreślić, że w odniesieniu do najbardziej zagrożonego odcinka granicy udało się podpisać protokół Litwinowa, a następnie układ o nieagresji z Rosją stalinowską. Umocnił się sojusz z Rumunią i poprawiły stosunki z Niemcami. Wykonany został pojednawczy gest w stosunku do Litwy.

Czy Piłsudski był z tego zadowolony? Chyba nie do końca. Wiedział, że na Rzeczpospolitą oczekują ciężkie terminy, które mogą być odwrócone tylko poprzez wytrwałą służbę dosłownie całego społeczeństwa. 28 października 1931 roku ppłk Roman Michałowski zanotował jego wyznanie „Czy wy zdajecie sobie sprawę z niebezpieczeństw grożących Polsce od zewnątrz i wewnątrz... Co się stanie, gdy mnie zabraknie... Kto potrafi rzeczywistości spoglądać wprost w oczy... Jeżeli Polacy, wszyscy Polacy, rozumiecie, co mówię, wszyscy Polacy, nie wezmą się do roboty w obronie interesów kraju – a mnie zabraknie, to za dziesięć lat Polski nie będzie... „ Marszałek rzucił karty na stół, twarz zakrył w rozłożonych ramionach i jakby zaszlochał”.

[Relacja płk. Romana Michałowskiego z 20 marca 1973 r. w Instytucie Piłsudskiego w Nowym Jorku. Podobnie tragicznego komentarza mieli wysłuchać wiceminister spraw zagranicznych Jan Szembek (zapis w jego diariuszu z 15 stycznia 1934 roku) i premier Janusz Jędrzejewicz (zapis w „Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego” z 13 maja 1934 roku).]

Aby odwrócić owe wyroki, Piłsudski postanowił zagrać va banque. Zaproponował wojnę prewencyjną przeciwko Hitlerowi.

Janusz Cisek

[link=http://www.januszcisek.pl]www.januszcisek.pl[/link]

[mail=jcisek@muzeumwp.pl]jcisek@muzeumwp.pl[/mail] dyrektor Muzeum Wojska Polskiego. W latach 90. dyrektor Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Autor m.in. „Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego” (wspólnie z Wacławem Jędrzejewiczem) oraz albumu „Józef Piłsudski”. Profesor w Instytucie Europeistyki UJ

Wedle rekapitulacji sytuacji międzynarodowej, dokonanej przez Marszałka, przede wszystkim utrzymywała się wrogość Republiki Weimarskiej wobec Rzeczypospolitej. Równolegle do tego nieufność drugiego z wielkich sąsiadów – Rosji, w której władzę konsolidował Józef Stalin. Na to nakładała się wrogość Litwy, napięte mimo usiłowań kilku polskich ministrów spraw zagranicznych stosunki z Czechosłowacją. Po stronie aktywów solidne stosunki z Rumunią, więź z Francją, drugim traktatowym sojusznikiem, słabnąca jednak po Locarno.

Pozostało 98% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy