Dziś, kiedy nikt poważny nie kwestionuje suwerenności naszego państwa ani jego granic, trudno sobie wyobrazić sytuację Polski okresu tzw. pierwszego Locarno. Nie tylko Niemcy nazywali ją państwem sezonowym (Saisonstaat), a Rosjanie, przywykli uważać swój dawny zabór za Priwislinskij Kraj, skłonni byli uznać Rzeczpospolitą Polską za „bękarta traktatu wersalskiego”, co z właściwą Moskwie szczerością i taktem wyrazi jesienią 1939 roku Wiaczesław Mołotow.
Anglicy gotowi byli oddać Niemcom nasz Śląsk, Amerykanie – zapomnieć o 13. punkcie Wilsona i zrezygnować na ich rzecz z naszego Pomorza, a Francuzi okopywali się za linią Maginota i przestało ich interesować bezpieczeństwo naszych granic.Wielcy tego świata patrzyli na mapę wyrysowaną na kongresie wiedeńskim, która przynajmniej w naszym rejonie Europy przez sto lat zapewniała błogosławioną równowagę sił, i widzieli tam tylko „Królestwo Polskie” należące do imperium carów, bez Wielkopolski, Śląska, Pomorza, a nawet Małopolski.
Czy więc roszczenia Niemców nie są słuszne? Czy dla świętego spokoju nie należałoby ich zaspokoić? Z pewnością zadawano sobie takie pytania, a towarzyszyła im refleksja, że ci niesforni Polacy znowu mącą... Do maja 1926 roku można było jeszcze mówić, iż owi polscy zaborcy niemieckiej ziemi na dodatek nie potrafią się sami rządzić, bo gospodarka i życie publiczne popadają tam w ruinę.
Kiedy Józef Piłsudski ponownie ujął ster państwa, mówić tak stało się znacznie trudniej. Janusz Cisek w poprzednim zeszycie dostarczył przekonujących dowodów na uzdrowienie sytuacji wewnętrznej – politycznej i ekonomicznej – po przesileniu majowym, a w tym przedstawia zapomniane dziś wysiłki Marszałka wzmacniające międzynarodową pozycję Polski. Rysuje obraz męża stanu, który ma przenikliwą wizję sytuacji i potrafi działać skutecznie. Dodajmy, że nareszcie znów Europa i świat identyfikują nasz kraj z postacią, która ma niekłamany autorytet pogromcy bolszewików, jest przewidywalna i wiarygodna.
W ciągu życia jednego pokolenia Polska nie mogła się stać mocarstwem. Ale przynajmniej przewodził jej mocarz.