Dramatyczne zderzenie cywilizacji

Japończycy pojawili się na „militarnym horyzoncie” białego człowieka stosunkowo późno. Można nawet postawić tezę, że dopiero zmagania z Rosją w latach 1904 – 1905, a zwłaszcza wielkie zwycięstwo morskie pod Cuszimą, wymusiły uznanie Kraju Kwitnącej Wiśni za wschodzące mocarstwo, a nie jeszcze jedno „kolorowe” państewko.

Publikacja: 31.07.2009 14:31

Amerykańscy jeńcy wojenni na półwyspie Bataan niosą chorych towarzyszy, Filipiny, maj 1942 r.

Amerykańscy jeńcy wojenni na półwyspie Bataan niosą chorych towarzyszy, Filipiny, maj 1942 r.

Foto: Archiwum „Mówią Wieki"

Podczas owej pierwszej orężnej konfrontacji z krajem europejskim, no może euroazjatyckim, Japończycy dali się poznać jako przeciwnicy wytrwali, twardzi, niekiedy fanatyczni, ale honorowi. Jeńców traktował poprawnie, a jeżeli zdarzały się odstępstwa od tej reguły, to były incydenty. W stosunku do oficerów rosyjskich z okrętów, które poddały się pod Cuszimą, odnosili się wręcz z wyszukaną kurtuazją, zezwalając im, po uzyskaniu zapewnienia, że nie będą uciekać, na zakwaterowanie w prywatnych pensjonatach.

Kilkadziesiąt lat później żołnierzy, którzy dostali się do japońskiej niewoli, czekał znacznie gorszy los – jakby obozy jenieckie prowadziła zupełnie inna armia, a władzę okupacyjną na zajętych terenach sprawowało zupełnie inne państwo. Pierwsze owej złowróżbnej metamorfozy doświadczyły Chiny, a później Malaje, Birma, Indie Holenderskie, Filipiny. Niewysłowione okrucieństwo, przejawiające się całą gamą zachowań: od głodzenia i wyniszczania niewolniczą pracą jeńców oraz internowanych cywilów przez obojętność na los całych populacji podbitych obszarów po zbrodniczy sadyzm, towarzyszyło japońskiej armii i marynarce wojennej wszędzie tam, gdzie załopotała flaga ze Wschodzącym Słońcem. Całe morza atramentu wylano, by wyjaśnić naturę owego strasznego fenomenu, ale autorzy od antropologów poprzez psychologów i specjalistów innych dziedzin na historykach i wojskowych kończąc nie potrafili znaleźć odpowiedzi.

Jedno nie budzi wątpliwości. Zmagania prowadzone w czasie drugiej wojny światowej w Azji i na Pacyfiku były bez wątpienia pierwszym rozgrywanym na taką skalę zderzeniem cywilizacji. Przeciwko indywidualistycznemu, judeochrześcijańskiemu Zachodowi, powoli – zwłaszcza po hekatombie pierwszej wojny światowej – zbliżającemu się do konstatacji, że wojna jest złem koniecznym, stanęła armia państwa znacznie bardziej kolektywistycznego, zbudowanego na fundamencie szintoizmu, młodego, jeśli chodzi o udział w grze międzynarodowej, zaborczego i skłonnego do traktowania siły militarnej jako najważniejszego narzędzia w walce o zapewnienie sobie szacunku i miejsca na Ziemi. Z tego wynikało odmienne pojmowanie fundamentalnych wartości, czego w sposób wyjątkowo dramatyczny doświadczyli ci, którzy znaleźli się w japońskiej mocy. Konstatacja ta w żadnym przypadku nie usprawiedliwia zbrodni cesarskiej armii i floty, ale zmusza do postrzegania wydarzeń w znacznie szerszym kontekście. Nie pomniejszając win zbrodniarzy, trzeba też pamiętać, że Japończycy w równym stopniu co do obcych, byli bezwzględni i wymagający wobec siebie.

Wśród tej dzikiej orgii przemocy spadającej na podbite przez cesarstwo obszary znajdowali się ludzie, którzy myśleli i działali, nierzadko podejmując poważne ryzyko, inaczej. Ponieważ jednak Japończycy, w odróżnieniu od Niemców, nigdy nie byli zainteresowani upowszechnianiem wiedzy o takich postawach, pozostali oni praktycznie nieznani. Jednym z niewielu, którzy przebili się przez mur niepamięci, jest Mamoru Shinozaki, attaché prasowy konsulatu japońskiego w Singapurze. Mimo że był zaangażowany w działalność wywiadowczą, co doprowadziło do jego aresztowania przez Brytyjczyków, po uwolnieniu przez rodaków uczynił wiele, by poprawić dolę jeńców i internowanych, a także uratował przed egzekucją co najmniej 3 tys. członków diaspory chińskiej. Swoje przeżycia opisał w niewielkiej książeczce „Synoan – My Story. The Japanese Occupation of Singapore”. Co charakterystyczne, ukazała się ona po raz pierwszy nie w Japonii, lecz w Singapurze w 1975 roku...

[srodtytul]Bataański marsz śmierci[/srodtytul]

Japończycy traktowali alianckich jeńców wojennych wyjątkowo bezwzględnie, dopuszczając się masowych mordów i przetrzymując ich w warunkach skutkujących bardzo wysoką śmiertelnością. Takiego postępowania zwycięzców doświadczyli żołnierze wszystkich armii, które zwarły się z cesarską armią i flotą, a jednym z lepiej udokumentowanych przypadków zaplanowanej i konsekwentnie przeprowadzonej zbrodni wojennej jest tzw. bataański marsz śmierci.

Po kapitulacji wojsk amerykańsko-filipińskich na półwyspie Bataan 9 kwietnia 1942 roku, do japońskiej niewoli trafiło ponad 70 tys. żołnierzy. Japończycy postanowili przemieścić ich do oddalonego o 160 km obozu O’Donnel w prowincji Nueva Ecija. Jeńców popędzono pieszo, podczas gdy samochodami przewożono kolejne zmiany japońskiej eskorty. Szlak wiódł przez dżunglę, w wysokiej temperaturze, a jeńcy nie otrzymywali wody i pożywienia. Większość z nich zapadła na malarię lub dyzenterię na skutek picia brudnej wody. Chorzy i ranni, którzy nie mogli wytrzymać tempa, byli zabijani przez strażników. Dziewiątego dnia marszu jeńców stłoczono w wagonach filipińskiej kolei i przewieziono do obozu. Podczas przemarszu zostało zabitych lub zmarło na skutek chorób, odniesionych ran oraz wyczerpania ok.

8 tys. Amerykanów i Filipińczyków. Po wojnie, w 1946 roku, odpowiedzialni za tę zbrodnie japońscy oficerowie – w tym gen. Masaharu Homma, dowódca 14. Armii, która dokonała inwazji na Filipiny – zostali postawieni przed trybunałem wojskowym w Manili. Homma i grupa jego najbliższych współpracowników zostali skazani na karę śmierci i powieszeni.

[srodtytul]Kolej birmańska – zbrodnia wojenna[/srodtytul]

Sztandarowym przykładem japońskiej eksploatacji ludności podbitych terenów oraz jeńców wojennych jest budowa kolei birmańskiej, zwanej też koleją śmierci. Budowę połączenia kolejowego między Bangkokiem w Syjamie (dzisiejszej Tajlandii) i Rangunem w Birmie planował już na początku XX wieku brytyjski rząd Birmy, ale ze względu na to, że trasa wiodła przez porośnięte dżunglą góry, uznano przedsięwzięcie za zbyt trudne z inżynierskiego punktu widzenia i zbyt kosztowne. W 1942 roku do projektu powrócili Japończycy. Linia o długości 415 km z Ban Pong – przez Przełęcz Trzech Pagod – do Thanbyuzayat miała dla nich zasadnicze znaczenie, gdyż umożliwiała zaopatrywanie wojsk w Birmie z pominięciem drogi morskiej przez cieśninę Malakka i Morze Andamańskie, gdzie transportowcom zagrażały alianckie okręty podwodne.

Roboty rozpoczęto 22 czerwca 1942 roku. Większość ciężkiego sprzętu pochodziła ze zdobyczy wojennej na Malajach i w Holenderskich Indiach Wschodnich. Z demontażu części malajskiej sieci kolejowej pozyskano szyny i podkłady. W typowy dla administracji okupacyjnej sposób rozwiązano problem siły roboczej – z Malajów, wysp obecnej Indonezji i innych części japońskiego imperium sprowadzono ok. 180 tys. robotników, w znacznej części przymusowych. Wspierało ich 60 tys. alianckich jeńców wojennych.

Zarówno jedni, jak i drudzy podlegali wyjątkowo surowej dyscyplinie. Drakońskie kary w połączeniu z niedożywieniem (problem dotykał zwłaszcza jeńców), trudnym klimatem, katorżniczą pracą, podczas której mięśnie ludzkie zastępowały ciężki sprzęt, którego Japończycy nie mieli, brakiem opieki medycznej skutkowały bardzo wysokimi stratami.

Pokonując wielkie trudności, posługując się terrorem dla zastraszenia robotników, 17 października 1943 roku zakończono budowę. W jej trakcie zmarło z chorób, zostało zabitych lub zginęło w wypadkach ok. 90 tys. robotników azjatyckich i 16 tys. jeńców (w tym 6318 Brytyjczyków, 2815 Australijczyków, 2490 Holendrów, 356 Amerykanów). Tym samym budowę kolei birmańskiej rozpatrywać należy jako popełnioną z pełną premedytacją zbrodnię wojenną. Jeden z etapów budowy – wznoszenie mostu 277 nad rzeką Khwae River – stał się osnową książki Pierre’a Boulle’a „Most na rzece Kwai”, która doczekała się głośnej ekranizacji.

Kolej birmańska to najlepiej znana, ale bynajmniej niejedyna „krwawa inwestycja” prowadzona przez japońską armię i administrację okupacyjną. W podobny sposób budowano linię kolejową przez przesmyk Kra z Chumphon do Kra Buri czy kolej sumatrzańską z Pakanbaroe do Moeara. Tam również śmiertelność jeńców i robotników azjatyckich dochodziła do 25 proc.

[srodtytul]Prześladowania mniejszości chińskiej[/srodtytul]

Publikowane w Europie i Stanach Zjednoczonych opisy okrucieństw Japończyków koncentrują się na tragicznym losie jeńców wojennych i internowanej białej ludności cywilnej. Często zapomina się, że na podbitych obszarach Japończycy szczególną (także instytucjonalną) nienawiścią darzyli liczną w całej południowej Azji mniejszość chińską. Wynikało to m.in. z tego, że diaspora wspierała różnymi metodami, głównie finansowo, walkę Kuomintangu oraz Komunistycznej Partii Chin. Społeczności chińskie uznane zostały więc za żywioł wrogi, który postanowiono spacyfikować w pierwszej kolejności.

Modelowym przykładem postawa władz japońskich w podbitym Singapurze. Operacja wymierzona w Chińczyków otrzymała tam kryptonim „Sook Ching”, a kierował nią podpułkownik Tsuji z Kampei Tai (żandarmeria japońskich wojsk lądowych). Pierwszy etap „oczyszczenia” Singapuru z wrogiego elementu polegał na zebraniu 21 lutego 1942 roku w wyznaczonych miejscach wszystkich Chińczyków płci męskiej między 18. a 50. rokiem życia. Do przeprowadzenia tych działań 2. Grupa Kampei Tai została wsparta batalionem regularnej piechoty. Tzw. punkty rejestracji wyznaczono w Jalan Besar, Arab Street, Tanjong Pagar, w rejonie skrzyżowań Kallang Road i Geylang Road, River Valery i Clemenceau Ave oraz w okolicy Paya Lebar. Część Chińczyków stawiła się dobrowolnie, co z jednej strony wynikało z konfucjańskiego poszanowania wszelkiej władzy, a z drugiej – z nadziei, iż zdobywcy zamierzają ogłosić rozporządzenia dotyczące przywrócenia w miarę normalnego funkcjonowania miasta. Tych, którzy usiłowali się uchylać, japońscy żołnierze wypędzali z domów i siłą zapędzali do punktów rejestracji.

Zebranym najpierw nakazano wypisać swoje nazwiska. Niektórzy czynili to po chińsku, inni po angielsku, co z kolei było powodem aresztowania, gdyż taki podpis był w oczach kontrwywiadu symbolem probrytyjskich sympatii. Zatrzymano również urzędników brytyjskiej administracji kolonialnej, studentów, a także osoby wytatuowane, które automatycznie uznawano za członków triad (chińskiej mafii). Podejrzanych o antyjapońskie nastawienie wywożono na plaże w rejonie Punggol oraz Changi i mordowano w masowych egzekucjach. Nigdy nie udało się ustalić dokładnej liczby ofiar tej czystki. Według oficjalnych dokumentów zginęło ok. 6 tys. osób, ale lokalni badacze uważają, że Kampei Tai zamordowała wówczas 25 – 50 tys. Chińczyków. „Jedynym sprawiedliwym” okazał się tłumacz Mamoru Shinozaki, który jako cywilny doradca władz wojskowych zdołał uratować od śmierci około 3 tys. osób, wręczając im certyfikaty lojalności.

Podczas operacji „Sook Ching” Japończycy przechwycili listy członków organizacji i stowarzyszeń chińskich, m.in. China Relief Fund (zbierał pieniądze dla Kuomintangu), Chinese Volunteer Force i Dalforce. Dało to początek nowej fali aresztowań. Opadła ona dopiero wtedy, gdy singapurska społeczność chińska zgodziła się wesprzeć japoński wysiłek wojenny kwotą 50 mln dolarów. Haracz ten zdobywcy określili eufemistyczni „darem”. Ponieważ Chińczycy zdołali zebrać jedynie 25 mln dolarów (nie wystarczyło opodatkowanie każdej chińskiej rodziny w wysokości 8 proc. wartości posiadanego majątku), pozostałą część „daru” pożyczono na lich- wiarski procent od japońskich banków. Była to jedna z metod wykorzystywanych przez japoński sektor finansowy do ciągnięcia korzyści z podbojów.

[srodtytul]Przymusowa prostytucja[/srodtytul]

Japońska administracja wojskowa prowadziła w krajach okupowanych sieć domów publicznych eufemistycznie zwanych „miejscami komfortu”, w których zatrudniano „kobiety komfortu”. Pierwszy taki przybytek powstał w 1932 roku na terenie japońskiej koncesji w Szanghaju i zatrudniał zawodowe prostytutki japońskie. Później domy publiczne powstały w Korei i Mandżurii, a wraz z japońskimi podbojami ich sieć oplotła Malaje, Filipiny, Indonezję.

Japońska żandarmeria sprawowała nadzór nad domami publicznymi i często wykorzystywała swe uprawnienia, zmuszając kobiety do nierządu. Porywano je z ulic miast, aresztowano w łapankach, wybierano z obozów dla internowanych. W Korei często uciekano się do oszustwa, oferując kobietom pracę w fabrykach, w charakterze pielęgniarek czy pomocy domowych. Ocenia się, że ofiarą takich działań administracji japońskiej padło ok. 200 tys. kobiet.

[srodtytul]Azja dla Azjatów w praktyce[/srodtytul]

Terytoria podbite przez Japonię znajdowały się bądź pod bezpośrednim zarządem armii lub marynarki, albo władzę sprawowała tam administracja cywilna. Japończycy, głoszący hasło „Azja dla Azjatów”, tworzyli na opanowanych terenach fasadowe organy władzy lokalnej. W Birmie powstał kolaborancki rząd z Ba Mawem „narodowym przywódcą birmańskim” na czele, na Filipinach – Komitet Niepodległości Filipin kierowany przez Jose P. Laurela, w Indonezji – Komitet Niepodległości, któremu przewodził Sukarno, późniejszy prezydent Indonezji. Japończycy mieli duże doświadczenie w takich manipulacjach. Od 1932 roku istniało wasalne cesarstwo Mandżukuo, na tronie którego zasiadł Pu Yi, ostatni cesarz Chin. W marcu 1940 roku Wang Jingwei proklamował w Nankinie marionetkowy tzw. Chiński Rząd Narodowy. Jego formacje zbrojne zwalczały antyjapońską partyzantkę i jako formacje pomocnicze uczestniczyły w walkach z Kuomintangiem.

Działania rozmaitych lokalnych rządów i komitetów umykają łatwym ocenom, zwłaszcza zaś tym, które przyjmują europejską perspektywę. Znaczna część ich aktywistów postrzegała japońską ekspansję, jeżeli nie jako wyzwolenie, to przynajmniej jako czynnik, który zniszczył władzę białych imperiów kolonialnych, tyle że szybko się okazywało, iż ręka japońskiego „wyzwoliciela” jest równie ciężka, a może nawet cięższa. Niemniej błyskawiczne załamanie ładu kolonialnego w Azji Południowej ujawniło słabość białych mocarstw, co wzmogło nastroje niepodległościowe w koloniach. Tym samym japońskie podboje zakończyły pewną epokę – po upadku Japonii odbudowa przedwojennego ładu w Azji okazała się niemożliwa.

[srodtytul]Hindusi u boku Japończyków[/srodtytul]

Japończycy, podobnie jak Niemcy rekrutowali do służby w podległych im formacjach jeńców wojennych, choć w odróżnieniu od swych europejskich aliantów stosowali ścisłe restrykcje rasowe, koncentrując się na Azjatach.

Rezultatem tych wysiłków było utworzenie Indyjskiej Armii Narodowej (IAN). Jej zapleczem politycznym był ruch Azad Hindu, na czele którego stali Subhas Chandra Bose i Rash Behari Bose. Tworzenie formacji nabrało dynamiki po kampanii malajskiej. Na propozycję Japończyków przystał kpt. Mohan Singh, oficer brytyjskiej Armii Indii, który rozpoczął werbunek wśród 40 tys. jeńców hinduskich. Jego współpraca z Japończykami nie trwała zresztą długo. Uznany za zbyt niezależnego, został w grudniu 1942 roku zesłany na St. John’s Island.

Wcześniej, bo pod koniec marca 1942 roku, przebywający w Japonii indyjski aktywista niepodległościowy Rash Behari Bose doprowadził do spotkania w Tokio środowisk wrogich Brytyjczykom. W jego trakcie podjęto decyzję, że Związek Wolnych Hindusów przystąpi do formowania własnych oddziałów. Akceptowany wówczas przez Japończyków Singh uzyskał nominację na ich zwierzchniego dowódcę. 13 czerwca japoński premier Hideki Tojo w parlamencie oficjalnie zadeklarował poparcie cesarstwa dla indyjskich aspiracji niepodległościowych. 21 października 1943 roku indyjscy aktywiści proklamowali powstanie rządu tymczasowego Indii, który natychmiast został uznany przez Japonię. 23 października rząd ten oficjalnie wypowiedział wojnę Stanom Zjednoczonym i Wielkiej Brytanii.

Plany wykorzystania Indyjskiej Armii Narodowej przeciwko aliantom napotkały jednak na opór dowódców wojskowych, a przede wszystkim marszałka Terauchi, naczelnego dowódcy Armii Południowej. Twierdził on, że żołnierze indyjscy, którzy jeszcze niedawno byli jeńcami, są zdemoralizowani i niegodni zaufania. Ostatecznie tylko jedna brygada (tzw. Subhas Brigade) wzięła udział jako formacja posiłkowa w walkach na granicy birmańsko-indyjskiej. Podzielono ją na trzy bataliony, z których każdy włączono do większej jednostki japońskiej. Operowały one w rejonach doliny Arakan, wzgórz China i wzgórz Lusai. Obawy japońskich dowódców nie potwierdziły się – Hindusi wykazali się wysokim morale i dużymi walorami bojowymi.

Po wojnie administracja brytyjska chciała surowo karać żołnierzy, a zwłaszcza dowódców IAN. Powszechny sprzeciw Hindusów sprawił jednak, że odstąpiono od tych zamiarów. Mohan Singh przebywał w brytyjskim areszcie do sierpnia 1947 roku, gdy Indie uzyskały niepodległość, co oznaczało jego natychmiastowe uwolnienie. W trakcie podziału byłych Indii Brytyjskich (na Indie i Pakistan) optował on na rzecz Indii, a następnie był czynnym politykiem Indyjskiego Kongresu Narodowego. IAN była i jest postrzegana przez Hindusów jako część ruchu narodowowyzwoleńczego i ważny krok na drodze Indii ku niepodległości.

[srodtytul]Birmańczycy zmieniają front[/srodtytul]

Podobnie ocenia się dziś Birmańską Armię Narodową. Jej powstanie było konsekwencją wykorzystania przez

Japończyków do swoich celów wrogości wobec brytyjskich kolonizatorów. We wrześniu 1940 roku japoński pułkownik Suzuki Keiji spotkał się z birmańskimi działaczami niepodległościowymi Thakinem Kodawem Hmaingiem i Thakinem Mya. Później Japończycy nawiązali również kontakt z aktywistą studenckim Aung Sanem. Keiji i Aung San doprowadzili do powołania w lipcu 1941 roku organizacji Minami Kikan, która podjąć miała walkę partyzancką z Brytyjczykami. 30 jej działaczy przeszło szkolenie wojskowe na Hainanie.

Po wybuchu wojny, 28 grudnia 1941 roku, Minami Kikan ogłosiła oficjalnie w Bangkoku powstanie Birmańskiej Armii Niepodległościowej (BAN) z Aung Sanem jako dowódcą. Liczyła ona początkowo około 250 Birmańczyków i 100 Japończyków. Po upadku Rangunu 8 marca 1942 roku szeregi BAN zasilił szeroki strumień rekrutów. Część sił BAN zaangażowała się w walkę z partyzantką Karenów (birmańskiej mniejszości), którzy pod brytyjskimi rządami cieszyli się autonomią. Doprowadziło to w końcu do kareńskiego powstania. Coraz gorzej układały się również stosunki przywódców BAN z Japończykami, którzy nie zamierzali oddać władzy nad krajem wyłonionej przez Birmańczyków administracji. Na wiosnę 1942 roku BAN została rozwiązana, a w jej miejsce Japończycy powołali w lipcu 1942 roku Birmańską Armię Obronną (BAO), liczącą 3 tys. ludzi i podporządkowaną japońskiej 15. Armii.

Kiedy w sierpniu 1943 roku Birma otrzymała od Japonii formalną niepodległość, Birmańską Armię Obronną przemianowano na Birmańską Armię Narodową (BAN). Jej dowódcą został Aung San w stopniu generała majora. BAN była całkowicie podporządkowana Japończykom. Osiągnęła stan ok. 15 tys. żołnierzy. Niepodległość Birmy szybko okazała się fikcją, co w połączeniu z klęskami ponoszonymi przez Japończyków skłoniło kierownictwo BAN do kontaktu z aliantami.

W sierpniu 1944 roku Aung San założył wraz z komunistami tajną Organizację Antyfaszystowską (AFO) i zaoferował Brytyjczykom wzniecenie antyjapońskiego powstania. Ich postawa wobec byłego japońskiego sojusznika była jednak wstrzemięźliwa. Mimo braku wsparcia aliantów na początku 1945 roku doszło w centralnej Birmie do pierwszych wystąpień przeciwko wycofującym się Japończykom. 27 marca otwarcie zadeklarowano wojnę z Japonią. Oddziały BAN przejęły kontrolę nad większością głównych miast. W maju 1945 roku Brytyjczycy zażądali rozbrojenia BAN, a jej żołnierze mieli wejść w skład nowej Armii Birmańskiej, organizowanej pod auspicjami Londynu. Aung San zgodził się na to i BAN została przemianowana na Patriotyczne Oddziały Birmańskie. Wzięły one jeszcze udział w walkach w południowej części kraju.

[srodtytul]Białogwardziści w japońskiej służbie[/srodtytul]

Po utworzeniu na terenie Mandżurii marionetkowego Cesarstwa Mandżukuo Japończycy zezwolili na tworzenie jego sił zbrojnych. Pod względem operacyjnym były one podporządkowane dowództwu japońskiej Armii Kwantuńskiej. Według szacunków sowieckiego wywiadu armia Mandżukuo liczyła w 1944 roku ok. 200 tys. żołnierzy. Cesarstwo posiadało ponadto flotyllę rzeczną i straż przybrzeżną, podlegającą japońskiej 3. Flocie.

W skład armii Mandżukuo za zgodą Japończyków weszły także antybolszewickie formacje rosyjskie. Największa była brygada „Asano” (nazwa pochodziła od jej japońskiego dowódcy, kapitana wojsk lądowych Japonii i pułkownika armii Mandżukuo Setsu Asano). W jej tworzenie zaangażował się Konstantin Rodzajewski, przywódca Rosyjskiej Partii Faszystowskiej z siedzibą w Harbinie. Późniejsza „brygada” powstała w lipcu 1937 roku jako oddział „Asano” w związku z japońskimi planami ataku na sowiecki Daleki Wschód i Syberię. Składała się ona z trzech batalionów i kompanii dowodzenia, licząc maksymalnie 4 tys. ludzi. Japończycy mieli wątpliwości co do lojalności Rosjan i gdy wybuchł bunt wśród słuchaczy rosyjskiej szkoły wojskowej, którego uczestnicy przedostali się do ZSRR, w lipcu 1945 roku rosyjską brygadę rozbrojono i przekształcono w jednostkę roboczą. Zlikwidowano też ochotniczą formację utworzoną w latach 1939 – 1940 w Hailar w Mongolii Wewnętrznej, którą od nazwiska dowódcy płk. Iwana Pieszkowa nazwano „oddziałem pieszkowskim”. Jej członkowie zapłacili głową za bunt kolegów – 9 sierpnia 1945 roku Japończycy otoczyli kwatery Rosjan i otworzyli ogień. Ok. 200 z 450 żołnierzy Pieszkowa zginęło, pozostali rozproszyli się.

[i]—Krzysztof Kubiak, Kmdr por. rez. dr hab., profesor Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu [/i]

Podczas owej pierwszej orężnej konfrontacji z krajem europejskim, no może euroazjatyckim, Japończycy dali się poznać jako przeciwnicy wytrwali, twardzi, niekiedy fanatyczni, ale honorowi. Jeńców traktował poprawnie, a jeżeli zdarzały się odstępstwa od tej reguły, to były incydenty. W stosunku do oficerów rosyjskich z okrętów, które poddały się pod Cuszimą, odnosili się wręcz z wyszukaną kurtuazją, zezwalając im, po uzyskaniu zapewnienia, że nie będą uciekać, na zakwaterowanie w prywatnych pensjonatach.

Pozostało 98% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem