Pełnomocnik ds. sieci komunikacyjnych i fortyfikacji frontu południowo-zachodniego na Ukrainie, choć ledwie przekroczył trzydziestkę, przybywa przecież wprost z ognia walk na froncie wschodnim. Sztabowcy nadzorujący budowę Wału Atlantyckiego z uwagą słuchają jego rad i wskazówek. Niestety, po jednej z kolejnych wizyt, podczas której szczegółowo omawiano plany ufortyfikowania kluczowych odcinków wału, młody generał nie wraca już ze Wschodu.
Nawet w najczarniejszych snach oficerowie feldmarszałka von Rundstedta nie mogą przypuszczać, że ich życzliwy doradca to porucznik wywiadu Armii Krajowej Kazimierz Leski, „Bradl”, a jego dokumenty są dziełem działu legalizacyjnego KG AK. Wzorowano je na książeczkach wojskowych, rozkazach wyjazdu, a nawet legitymacjach wędkarskich, wykradzionych na dworcach przez warszawskich kieszonkowców niemieckim oficerom.
Zdobycie planów Wału Atlantyckiego to efektowne zwieńczenie misji gen. von Hallmanna. Ale głównym dokonaniem por. „Bradla”, który po Francji podróżuje także jako kupiec z Normandii Jules Lefebre, jest zmontowanie i przetarcie przez Paryż i Pireneje nowych dróg dla kurierów AK utrzymujących łączność z polskim dowództwem i władzami w Londynie. Były to, jak się w praktyce okazało, szlaki stosunkowo bezpieczne, a zarazem, z chwilą uruchomienia mostów powietrznych między północną Francją i Anglią, krótkie.
Nigdy wcześniej Kazimierzowi Leskiemu – urodzonemu w Warszawie w 1912 r. synowi majora WP, inżyniera i znanego działacza gospodarczego Juliusza Leskiego – szlify generalskie się nie marzyły. Jak przyznaje w swych wspomnieniach, aż do lata 1939 r. nie brał pod uwagę możliwości wybuchu wojny. Młodego przedsiębiorczego inżyniera, absolwenta szkoły technicznej Wawelberga i Rotwanda oraz politechniki w Delft w Holandii – a także oficera rezerwy lotnictwa – pochłaniały bez reszty pasje zawodowe i sportowe. Uprawiał w AZS narciarstwo, tenis, wioślarstwo, pływanie, żeglarstwo, uczył się boksu i jeździł na motocyklu.
W 1935 r. przyjęto go na staż w holenderskim biurze konstrukcyjnym zajmującym się projektowaniem okrętów podwodnych. Kiedy polska Marynarka Wojenna ulokowała w Holandii zamówienia na budowę „Orła” i „Sępa”, został jednym z zastępców szefa produkcji w stoczni De Schelde, w której powstał „Orzeł”. Z tych kilku lat pobytu na zachodzie Europy wyniósł doskonałą znajomość niemieckiego, francuskiego i angielskiego oraz praktyczną wiedzę o realiach życia nie tylko w Holandii, ale także we Francji i hitlerowskich Niemczech, dzięki której na arenie dziejów mógł się pojawić gen. von Hallmann.