Spór o aliancką strategię

Listopad 1942 roku był jednym z przełomowych miesięcy drugiej wojny światowej. 2 listopada brytyjska 8. Armia gen. Montgomery’ego rozbiła wojska państw osi pod Alamajn, a potem uparcie ścigała resztki oddziałów Rommla wzdłuż wybrzeży Libii. 8 listopada w ramach operacji „Torch” oddziały alianckie wylądowały w Maroku i Algierii. 19 listopada Armia Czerwona rozpoczęła kontrofensywę pod Stalingradem, by kilka dni później okrążyć 6. Armię gen. Paulusa. Była to pierwsza seria dużych porażek (wkrótce zamienionych na klęski) Wehrmachtu od września 1939 roku, gdy Hitler rozpętał w Polsce piekło największej z wojen.

Publikacja: 11.09.2009 11:21

Amerykańscy generałowie Eisenhower i Clark podczas spotkania z admirałem Darlanem (drugi od lewej),

Amerykańscy generałowie Eisenhower i Clark podczas spotkania z admirałem Darlanem (drugi od lewej), 13 listopada 1942 r.

Foto: Archiwum „Mówią Wieki"

Angloamerykańska inwazja u wybrzeży zachodniej części Afryki Północnej była efektem niezłomnej postawy Winstona Churchila i brytyjskich generałów, którzy w obronie operacji „Torch” musieli stoczyć ostre spory z sojusznikami zza oceanu. Niewiele brakowało, a lądowania w Maroku i Algierii w ogóle by nie było. Prezydent Stanów Zjednoczonych Franklin D. Roosevelt wraz ze sztabem doradców wojskowych nalegał na szybkie otwarcie drugiego frontu w Europie. Pełni optymizmu i wiary w swe możliwości Amerykanie nie widzieli sensu w uganianiu się za wrogiem na pobocznych frontach, skoro poprzez Francję można było uderzyć prosto w serce wroga – Niemcy. Amerykańscy stratedzy bagatelizowali to, że ich armia lądowa była zupełnie nieprzygotowana do konfrontacji z doświadczonymi dywizjami Wehrmachtu, o czym wkrótce przekonała się w Tunezji.

Brytyjczycy przekonywali Amerykanów, że nie są jeszcze gotowi do tak wielkiego przedsięwzięcia, jakim miałoby być lądowanie we Francji, i proponowali na razie związanie sił Hitlera na obszarze śródziemnomorskim. Przy okazji dążyli do zabezpieczenia swoich interesów w tym regionie.

22 lipca 1942 roku w Londynie, po kilkugodzinnej naradzie przerywanej kłótniami pomiędzy amerykańskim szefem sztabu wojsk lądowych gen. George’em Marshallem a brytyjskim marszałkiem Alanem Brooke’em, zapadła decyzja o odłożeniu inwazji we Francji na kolejny rok i wyrzuceniu wojsk osi z Afryki.

Ostatnią niewiadomą dla alianckich polityków i wojskowych była postawa Francuzów. Maroko, Algieria i Tunezja jako kolonie francuskie podlegały kontroli rządu Vichy powstałego na gruzach Trzeciej Republiki, która poniosła sromotną klęskę latem 1940 roku, i jawnie kolaborowały z nazistami. Stojący na czele reżimu Vichy marszałek Petain dysponował w Afryce Północnej sporymi siłami: ok. 150 tys. żołnierzy, 550 samolotami i 200 czołgami. Wojska te mogły stawić skuteczny opór sprzymierzonym na plażach Maroka i Algierii i opóźnić ich marsz do Tunezji. W tej sytuacji amerykański wywiad podjął działania mające przekonać francuskich dowódców w Afryce do przejścia na stronę aliantów. Jednak skomplikowana sytuacja na francuskiej scenie politycznej nie pozwoliła na uzyskanie jednoznacznych gwarancji.

[srodtytul]Operacja „Torch”[/srodtytul]

Rankiem 8 listopada 1942 roku ok. 100 tys. żołnierzy brytyjskich i amerykańskich osłanianych przez ok. 70 okrętów (w tym siedem lotniskowców) rozpoczęło lądowanie w okolicach Casablanki, Oranu i Algieru. Próba zamachu stanu przeprowadzona przez proalianckich generałów francuskich Béthourta i Masta nie powiodła się i część oddziałów francuskich stawiła zbrojny opór. Przez dwa dni trwały lokalne chaotyczne starcia, w cieniu zaś toczyły się zakulisowe rozmowy pomiędzy Amerykanami a skłóconą generalicją francuską.

10 listopada reprezentujący rząd Vichy w Afryce Północnej admirał Darlan zgodził się na zawieszenie broni za cenę utrzymania władzy. Kilka dni później w wyniku nacisków Amerykanów gen. Henri Giraud objął dowodzenie nad francuskimi siłami zbrojnymi w Afryce Północnej. Wkrótce miały one wzmocnić wojska alianckie na froncie w Tunezji. Operacja „Torch” kosztowała życie ok. 800 żołnierzy alianckich i 700 francuskich.

[srodtytul]Oś zajmuje Tunezję[/srodtytul]

Reakcja Niemiec na wydarzenia w Maroku i Algierii była natychmiastowa. Już 9 listopada 1942 roku oddziały spadochronowe rozpoczęły zajmowanie strategicznych punktów w okolicach Tunisu. Początkowo wojska francuskie w Tunezji zachowały neutralną postawę wobec niemieckich żołnierzy, a nawet pożyczały im swój sprzęt motorowy. Dwa dni później sytuacja uległa zmianie – w odpowiedzi na rozejm Darlana z aliantami Wehrmacht rozpoczął okupację południowej Francji. 11 listopada Niemcy wkroczyli do Bizerty, ważnego portu leżącego 60 km na północny zachód od Tunisu. Wkrótce do Tunezji zaczęły napływać nowe oddziały włoskie i bataliony doborowej niemieckiej dywizji pancerno-spadochronowej „Hermann Göring”.

Niemcy okazali się mistrzami improwizacji. Most powietrzny pomiędzy Włochami a Afryką pozwolił na szybki przerzut żołnierzy i sprzętu. Wielkie sześciosilnikowe Me-262 Gigant przewoziły ciężką artylerię i lekkie pojazdy pancerne. We włoskich portach gromadzono ciężki sprzęt pancerny. W kilka dni utworzono dowództwo 90. Korpusu Armijnego, nad którym komendę objął weteran z Afrika Korps gen. Walther Nehring. Do 15 listopada nieliczne oddziały niemiecko-włoskie wysunęły swoje placówki w kierunku granicy z Algierią i utworzyły cienką linię obrony, czekając na wzmocnienia.

17 listopada po krótkich walkach z Francuzami niemieccy spadochroniarze zajęli leżące wzdłuż wschodniego wybrzeża Tunezji porty Sousse, Sfax i Gabes, zabezpieczając drogi odwrotu dla oddziałów Lisa Pustyni, którego pobite dywizje cofały się pod naporem 8. Armii w kierunku Trypolisu.

Głównodowodzący wojsk alianckich w Afryce gen. Dwight Eisenhower nie przyglądał się bezczynnie działaniom wojsk osi. 10 listopada w rejonie Algieru wydzielono z brytyjskiej 1. Armii gen. Andersona dywizyjną grupę bojową z zadaniem szybkiego uchwycenia Bizerty i Tunisu. Zmotoryzowane kolumny sprzymierzonych zostały jednak zatrzymane przez niemieckich spadochroniarzy w okolicach Djebel Abiod i Medjez el Bab – ok. 50 km od Tunisu.

Pogoda i porośnięty zaroślami górzysto-pagórkowaty teren Tunezji, nieprzypominający płaskich pustkowi Libii czy Egiptu, okazały się sprzymierzeńcami wojsk osi. Jesienne ulewne deszcze zamieniły drogi w potoki błota, utrudniając poruszanie się pojazdom. Z kolei liczne wzniesienia i wąwozy okazały się idealnym miejscem dla działań obronnych. Niemieckie oddziały szybko wykazały swoją wyższość taktyczną, organizując zasadzki na drodze aliantów. Gen. Anderson nie dawał jednak za wygraną i na przełomie listopada i grudnia alianci ponawiali natarcia w kierunku Tunisu, tocząc przez dwa tygodnie zażarte walki w okolicach miast Tebourba i Djedeida.

Obie strony wzmacniały swoje frontowe oddziały. Z Oranu i Algieru napływały kolejne dywizje Eisenhowera, m.in. amerykańska 1. Dywizja Pancerna i brytyjska 6. Dywizja Pancerna. Z kolei gen. Nehring otrzymał wsparcie w postaci 10. Dywizji Pancernej i włoskiej Dywizji Pancernej „Centauro”. W Afryce znalazły się także groźne dla alianckich pancerniaków nowe czołgi Pz. Kpfw. VI Tiger (Tygrys). Do końca stycznia 1943 roku Niemcy i Włosi przetransportowali do Afryki ok. 110 tys. żołnierzy, 428 czołgów, 5,5 tys. pojazdów i 730 dział (z tego aż 15 proc. drogą lotniczą!). Pod koniec grudnia 1942 roku front został ustabilizowany, a deszczowa zima przerwała działania obu stron. Państwa osi wygrały wyścig o Tunezję.

[srodtytul]Po obu stronach frontu[/srodtytul]

Styczeń 1943 roku obie strony wykorzystały na przegrupowanie swoich oddziałów. Liczącą 400 km linię frontu w Tunezji obsadzały oddziały nowo utworzonej 5. Armii Pancernej gen. Hansa Jürgena von Arnima (sześć dywizji, w tym dwie pancerne, oraz kilka baterii dział przeciwlotniczych z 20. Dywizji Luftwaffe) – łącznie ok. 74 tys. żołnierzy niemieckich i 26 tys. włoskich.

Po drugiej stronie stała 1. Armia gen. Andersona. Na północy, naprzeciw Bizerty i Tunisu, znajdowały się dywizje brytyjskiego 5. Korpusu (46. i 78. DP wsparte 6. DPanc.). Centrum obsadziły dwie słabe dywizje francuskie gen. Koeltza z zadaniem blokowania przełęczy Pichon i Faid. Południowy odcinek frontu zabezpieczały oddziały amerykańskiego 2. Korpusu gen. Fredendalla (1. DPanc. oraz 1. i 34. DP). W okolicy hiszpańskiego Maroka znajdował się amerykański 1. Korpus gen. Pattona z zadaniem trzymania w szachu wojsk gen. Franco.

Tymczasem na pograniczu tunezyjsko-libijskim zmagały się siły brytyjskiej 8. Armii gen. Montgomery’ego z oddziałami feldmarszałka Rommla. Zreorganizowane po klęsce pod Alamajn dywizje Lisa Pustyni, przemianowane pod koniec stycznia 1943 roku na Niemiecką-Włoską Armię Pancerną (ok. 78 tys. żołnierzy i 130 czołgów), stanęły na umocnionej linii Mareth, którą Francuzi zbudowali wzdłuż granicy na wypadek włoskiej agresji.

Takie usytuowanie frontu było bardzo niedogodne zarówno dla aliantów, jak i dla wojsk osi. 1. Armia Andersona nie miała bezpośredniego kontaktu z od- działami 8. Armii Monty’ego. Dywizje Rommla mogły w ograniczony sposób komunikować się z jednostkami von Arnima, ale pozycje pod Mareth były narażone na odcięcie od Tunisu w razie amerykańskiego ataku ku wschodniemu wybrzeżu Tunezji. Słabością wojsk niemiecko-włoskich była też niejasna struktura dowodzenia. Nie utworzono bowiem jednolitego dowództwa, które wymusiłoby wspólne działanie oddziałów von Arnima i Rommla.

[srodtytul]Jatka pod Sidi bou Zid i Kasserine[/srodtytul]

Aby odsunąć zagrożenie dla linii komunikacyjnych Rommla, wojska osi przygotowały uderzenie na odcinku 2. Korpusu amerykańskiego. Celem zaplanowanej na połowę lutego 1943 roku ofensywy miało było pobicie i odrzucenie sił alianckich jak najdalej na zachód. Oddziały 10. i 21. DPanc. wsparte tygrysami z 501. Batalionu Czołgów Ciężkich miały przerwać amerykański front na przełęczy Faid, a potem przez Sidi bou Zid i Sbeitle skierować szpice ku przełęczy Kasserine, która stała na drodze do głównej bazy zaopatrzeniowej jankesów w Tebessie. W tym czasie na południe od Faid oddziały Afrika Korps (15. DPanc. i DPanc. „Centauro”) miały uderzyć w kierunku Gafsy i dalej skierować się na północ ku Ferianie, wychodząc na flankę aliantów pod Kasserine. Bitwa stoczona 30 stycznia o przełęcz Faid z elementami amerykańskiej 1. DPanc. i francuską piechotą gen. Welverta umocniły przekonania niemieckich dowódców o braku doświadczenia oddziałów amerykańskich.

Sztab 2. Korpusu gen. Fredendalla wykazał się dyletanctwem, rozmieszczając swoje dywizje w taki sposób, że ich oddziały były przemieszane. Niektóre pułki obsadziły zbyt długie odcinki frontu, przez co linia obronna była cienka i płytka. Główny odwód pancerny – 1. DPanc. dysponująca ok. 300 czołgami – podzielono na trzy części i rozrzucono na szerokości 120 km. Gen. Eisenhower zwrócił uwagę na niewłaściwe ustawienie amerykańskich oddziałów, lecz opieszały Fredendall nie zdążył zapobiec katastrofie.

14 lutego 1943 roku ruszyła niemiecka ofensywa. Grupy bojowe z 10. DPanc. szybko złamały amerykański opór pod Sidi bou Zid, niszcząc 44 czołgi, 56 transporterów opancerzonych i 26 dział wroga. Następnego dnia, nie mając pojęcia o sile i zamiarach przeciwnika, Amerykanie pchnęli do kontrataku część 1. DPanc. gen. Warda. Przygotowani na taki manewr Niemcy zgotowali przeciwnikom piekielne powitanie. Zamaskowane działa ppanc. dosłownie rozstrzelały szpice Amerykanów, a czołgi wsparte grenadierami uderzyły na tyły i flanki pancerniaków Warda. Okrążone oddziały amerykańskie uległy niemal całkowitej zagładzie, pozostawiając na polu bitwy 50 wozów bojowych. W ciągu dwóch dni krewcy jankesi stracili 1/3 sił pancernych w Tunezji. Był to jednak dopiero początek tragedii żołnierzy Fredendalla.

17 lutego niemieckie kolumny dotarły pod Sbeitla, skąd po kilku godzinach wyparto alianckie oddziały. Zaskoczony rozwojem sytuacji gen. Anderson nakazał Amerykanom odwrót na przełęcz Kasserine i nie do końca ufając sojusznikom, skierował w rejon walk brytyjską 26. Brygadę Pancerną. W tym czasie na południu dywizje Rommla przy słabym oporze aliantów zajęły Gafę, po czym skierowały się na północ ku Ferganie, aby wspomóc działania oddziałów von Arnima.

19 lutego wojska niemieckie połączyły się pod Kasserine. Tego samego dnia Rommel przejął dowodzenie nad 10. i 21. DPanc. i pchnął część swych sił na przełęcz Kasserine. Górskie przejścia w rejonie blokowało alianckie zgrupowanie płk. Starka (pułk saperów, batalion piechoty, batalion niszczycieli czołgów, trzy baterie artylerii i kompania czołgów M4 Sherman). Szeroka na 700 metrów i ciągnąca się przez 2 km przełęcz była idealną pozycją obronną. Okalające ją kilkusetmetrowe zbocza dawały przewagę obrońcom. Jednak niedoświadczeni Amerykanie nie wykorzystali tego i ustawili się w poprzek przełęczy na długości 7 km, nie tworząc głębszej obrony wzdłuż wąwozów.

Pierwsze natarcie Niemców zostało odparte silnym ogniem dział ppanc. Jednak podczas kolejnych ataków Stark utracił połowę niszczycieli czołgów. Wieczorem otrzymał wsparcie w postaci dodatkowego batalionu piechoty i niszczycieli czołgów, dzięki czemu w nocy zdołał się obronić przed naporem niemieckiej piechoty.

Niezadowolony z braku sukcesów Rommel następnego dnia rzucił do walki 60 czołgów z 15. DPanc., wspierając je ogniem pułku artylerii rakietowej 150 mm – sławnymi „ryczącymi krowami”. Do boju ruszyli także grenadierzy pancerni i włoscy bersalierzy. Na flanki aliantów uderzyła grupa bojowa 10. DPanc. Późnym popołudniem obrona Starka została przełamana i niemieckie kolumny ruszyły w kierunku Tebessy i leżącej na północy Thali, gdzie brytyjskiego skrzydła broniła 26. BPanc.

Fredendall zaryzykował i rozkazał przerzucić z innych odcinków frontu część oddziałów 1. DPanc. oraz 1. DP, które miały powstrzymać marsz Niemców na Tebessę na wzgórzach na północ od przełęczy Kasserine.

Tymczasem rankiem 21 lutego Rommel wahał się co do dalszego kierunku natarcia. Wrodzona skłonność do ryzyka pchała go do rzucenia wszystkich sił na Tebessę i wykonania głębokiego obejścia na alianckie tyły. Von Arnim optował za płytszym włamaniem poprzez Thalę i rolowaniem brytyjskiej obrony z flanki. W efekcie sporu wojska osi uderzyły dwiema drogami, rozpraszając siły. Nacierający ku Tebessie żołnierze Afrika Korps po całym dniu zaciętych walk zostali zatrzymani przez szukających rewanżu pancerniaków Warda. Na północy zaś 10. DPanc. odniosła sukces, znosząc obronę 26. BPanc., jednak w krytycznym momencie alianci rzucić do walki rezerwę artylerii (ok. 90 haubic), która zmasowanym ogniem powstrzymała Niemców. Kiedy dzień później pogoda pozwoliła, aby na niebie pokazało się amerykańskie lotnictwo, stało się jasne, że niemiecka ofensywa dobiegła końca.

[srodtytul]Pożegnanie z Afryką[/srodtytul]

Klęski spod Sidi bou Zid i Kasserine wstrząsnęły amerykańskim sztabem. Straty sięgały 6,5 tys. żołnierzy (w tym 2,5 tys. wziętych do niewoli), 190 czołgów i ponad 700 pojazdów. Zirytowany Eisenhower zdymisjonował Fredendalla, przekazując komendę nad 2. Korpusem Pattonowi. Brytyjscy dowódcy wykorzystywali niepowodzenia sojuszników, aby wykazać swoją wyższość nad nimi, i rozpowszechniali na łamach prasy nieprzychylne uwagi pod adresem Amerykanów. Generałowie Alexander i Montgomery uważali amerykańskich żołnierzy za „niewyszkolone mięczaki i żółtodzioby przyzwyczajone do zbyt wysokiego standardu życia”. Wściekły za te zniewagi Patton do końca wojny prowadził prywatną wojnę z „przeklętymi Brytyjczykami”, wykorzystując każdą okazję do zepsucia im humoru.

Tymczasem 6 marca 1943 roku niemieckie wojska pancerne podjęły – jak się później okazało – ostatnią akcję ofensywną w Afryce, uderzając na 8. Armię Montgomery’ego. Dzięki doskonałej pracy alianckiego wywiadu brytyjscy żołnierze, podobnie jak pod Alam Halfą, czekali przygotowani na przeciwnika. Ofensywa Rommla zakończyła się jeszcze tego samego dnia. Na przedpolu spłonęło 52 niemieckich czołgów, podczas gdy Monty stracił... jednego shermana i miał 130 rannych żołnierzy!

Stało się jasne, że dni wojsk osi w Afryce są policzone. Przewaga sprzymierzonych rosła z każdym dniem. Cierpiący na braki zaopatrzenia Rommel domagał się ewakuacji swoich oddziałów. W rezultacie 9 marca został odwołany do Berlina, a jego miejsce w strukturach dowodzenia przejął von Arnim. Gen. Heinz Guderian, pełniący funkcję inspektora wojsk pancernych, błagał o wycofanie chociaż najbardziej doświadczonych załóg czołgowych. Hitler odrzucał wszelkie prośby, żądając ofiarnej obrony „twierdzy Tunezja” do ostatniego żołnierza.

26 marca dywizje 8. Armii przełamały niemiecko-włoską obronę na linii Mareth i zajęły Gabes, jednak opieszałość Monty’ego dała czas oddziałom osi na odwrót i umocnienie się na linii Akarit Wadi. Ostrożność generała kosztowała kilka dni później życie wielu Brytyjczyków. W tym czasie dywizje Pattona próbowały wyjść na tyły Niemców od zachodu, tocząc zaciekłe boje pod el Guettar i Maknassy. Po kilku dniach udało się złamać opór wroga i 7 kwietnia oddziały 1. i 8. Armii spotkały się pod Gafą, tworząc jednolitą linię frontu. Do 22 kwietnia wojska osi zostały zepchnięte w okolice Bizerty i Tunisu.

Mimo beznadziejnego położenia Niemcy i Włosi bronili swoich pozycji z wielką determinacją. Wzgórza pod Medjez el Bab ponownie spłynęły krwią. W ostatniej bitwie pancernej Niemcy kolejny raz udowodnili swą przewagę taktyczną, niszcząc 90 brytyjskich czołgów za cenę dziesięciu własnych.

Nie odwróciło to jednak biegu wydarzeń. 7 maja alianci wkroczyli do Tunisu, a 13 maja pod naporem żołnierzy hinduskich padły ostatnie niemieckie punkty oporu na przylądku Bone. Klęska wojsk osi w Afryce stała się faktem – do niewoli trafiło 250 tys. żołnierzy. Przez trzy lata walk Niemcy i Włosi stracili na afrykańskim teatrze wojennym 50 tys. żołnierzy, straty aliantów sięgały zaś 71 tys. poległych.

Dla Włoch utrata kolonii w Afryce wiązała się nie tylko z prestiżem, ale także z bezpośrednim zagrożeniem metropolii, która to tej pory nie odczuwała zbytnio skutków wojny.

[srodtytul]Wyścig do Messyny[/srodtytul]

Decyzja o lądowaniu wojsk alianckich na Sycylii zapadła w styczniu 1943 r. podczas angloamerykańskiej konferencji w Casablance. Amerykanie zdecydowanie sprzeciwiali się dalszym działaniom w rejonie śródziemnomorskim, nazywając je „dziobaniem obrzeży imperium Hitlera”. Jednak mając w pamięci spektakularną klęskę brytyjskiego rajdu na Dieppe, zdawali sobie sprawę, że wojska sprzymierzonych nie są jeszcze gotowe do dużej operacji we Francji. Po długich i nerwowych rozmowach gen. Marshall po raz kolejny uległ Brytyjczykom i przystał na desant u wybrzeży Sycylii.

Po zakończeniu obrad w Casablance Roosevelt w przypływie entuzjazmu oświadczył na spotkaniu prasowym w obecności Churchilla, iż zachodni alianci będą toczyć wojnę aż do bezwarunkowej kapitulacji Niemiec, Włoch i Japonii. Zaskoczony premier Wielkiej Brytanii uznał publicznie ultimatum Roosevelta. Prywatnie jednak nie krył obaw, iż taka deklaracja tylko wzmocni opór wroga.

9 i 10 lipca 1943 roku na Sycylii wylądowały oddziały amerykańskiej 7. Armii Pattona i brytyjskiej 8. Armii Montgomery’ego. Operacja nosiła kryptonim „Husky”. Włoska flota nie zrobiła nic, aby przeszkodzić aliantom, a Luftwaffe musiała się pogodzić z dominacją aliantów w powietrzu. Wkrótce na wyspie znalazło się 160 tys. alianckich żołnierzy, 14 tys. pojazdów, 600 czołgów i 1800 dział. Pod koniec walk o wyspę sprzymierzeni dysponowali siłą 475 tys. ludzi. Wojska osi mogły im przeciwstawić 230 tys. żołnierzy (w tym 30 tys. z Wehrmachtu) oraz 160 niemieckich czołgów.

Przez dwa dni Niemcy wyprowadzali groźne kontrataki na przyczółek amerykański pod Gelą. W krytycznym momencie żołnierze niemieckiej dywizji „Hermann Göring” i i włoskiej dywizji „Livorno” wdarli się na przedmieścia miasta, lecz morderczy ogień alianckich okrętów powstrzymał ich natarcie. W tym czasie dywizje Monty’ego bez przeszkód rozwijały swój przyczółek nieopodal Syrakuz. Wkrótce, nie widząc szans na utrzymanie wyspy, Niemcy cofnęli się do północno-wschodniego narożnika Sycylii i zajęli pozycje w górach stojących na drodze do Messyny – głównego celu sprzymierzonych.

Tymczasem alianccy generałowie wykorzystywali każdą okazję do uprzykrzania sobie życia. Monty poprzez naciski w sztabie głównym sprzymierzonych ograniczał przestrzeń działania oddziałów Pattona. Zuchwały jankes nic sobie z tego nie robił i wbrew rozkazom słał swoje oddziały tam, gdzie było mu wygodnie. Gdy wojska Monty’ego utknęły pod Etną, Patton urządził sobie rajd po zachodniej części wyspy, słabo bronionej przez osamotnionych Włochów. 22 lipca Amerykanie zajęli mało znaczące z militarnego punktu widzenia Palermo, ale dzięki medialnej wrzawie Patton chodził w glorii chwały.

W kolejnych tygodniach Brytyjczycy powoli wgryzali się w niemiecko-włoską obronę wokół Etny. Patton także nie rezygnował z wyścigu o Messynę i pchnął swoje dywizje wzdłuż gór Nebrodi, na północ od dywizji Monty’ego.

4 sierpnia Niemcy uznali dalszą obronę Sycylii za bezcelową i rozpoczęli ewakuację oddziałów przez Cieśninę Messyńską do Kalabrii. 16 sierpnia żołnierze 3. DP z armii Pattona wpadli na przedmieścia Messyny, wyprzedzając chłopców Monty’ego o... godzinę!

38 dni walk o Sycylię kosztowało aliantów 7 tys. zabitych i 15 tys. rannych. Wojska osi straciły ok. 10 tys. poległych oraz 150 tys. wziętych do niewoli (głównie Włochów). Jednak Niemcy zdołali ewakuować większość swoich żołnierzy i sprzętu, wykorzystując ich z powodzeniem w kolejnej kampanii.

[srodtytul]Włochy kapitulują[/srodtytul]

Gdy na Sycylii trwały walki, w Rzymie doszło do zaskakujących zmian na włoskiej scenie politycznej. 25 lipca 1943 roku Wielka Rada Faszystowska odsunęła od władzy Benito Mussoliniego. Tego samego dnia Duce został aresztowany i przewieziony w nieznane miejsce. Nowy premier Włoch marszałek Pietro Badoglio zapewniał Hitlera o dochowaniu sojuszniczych zobowiązań i kontynuowaniu wojny. Niemcy nie ufali mu jednak i do końca sierpnia 18 dywizji Wehrmachtu zajęło strategiczne punkty wzdłuż Półwyspu Apenińskiego.

Tymczasem na rozpoczętej 14 sierpnia 1943 roku konferencji w Quebecu brytyjscy i amerykańscy sztabowcy znowu spierali się o strategię prowadzenia wojny. Brytyjczycy przekonywali o konieczności kontynuowania operacji zbrojnych we Włoszech. Gen. Marshall zarzekał się, że nie da się więcej wciągnąć w żadną śródziemnomorską awanturę i nalegał na koncentrację wysiłków na operacji „Overlord” – lądowaniu w Normandii. Ostatecznie wiadomości o gotowości Włochów do kapitulacji przekonały Amerykanów do koncepcji Londynu i rozpoczęto przygotowania do inwazji na Włochy.

2 września po tajnych negocjacjach z aliantami przedstawiciel rządu włoskiego gen. Castellano przystał na rozejm. Oficjalna kapitulacja Włoch miała zostać ogłoszona po dotarciu alianckich wojsk do Rzymu i zapewnieniu bezpieczeństwa włoskim władzom.

3 września oddziały 8. Armii Montgomery’ego przeprawiły się przez Cieśninę Messyńską i przy słabym oporze niemieckiej 29. Dywizji Grenadierów Pancernych ruszyły na północ „włoskiego buta”. 8 września gen. Eisenhower ogłosił przez radio kapitulację Włoch. Dzień później amerykańsko-brytyjska 5. Armia gen. Marka Clarka rozpoczęła lądowanie pod Salerno – 50 km od na południe od Neapolu.

Niemcy byli przygotowani na taki rozwój wypadków i szybko zaczęli rozbrajać oddziały włoskie, które wobec braku rozkazów od marszałka Badoglio w większości wypadków nie podjęły zbrojnego oporu. W kilka dni do niewoli niemieckiej dostało się aż 665 tys. Włochów. Tam, gdzie włoscy żołnierze nie chcieli złożyć broni, oddziały Wehrmachtu i SS dopuszczały się masowych mordów. Na greckiej wyspie Kefalini rozstrzelano 8,5 tys. włoskich jeńców. We Lwowie w obozie jenieckim nr 325 wymordowano 2 tys. oficerów.

[srodtytul]Desant pod Salerno[/srodtytul]

Lądowanie 5. Armii pod Salerno, którego celem było szybkie zajęcie Neapolu, omal nie zakończyło się katastrofą. Dowodzący niemieckimi wojskami we Włoszech feldmarszałek Kesselring spodziewał się alianckiego desantu i w dwa dni otoczył przyczółek zdobyty przez wojska Clarka szczelnym kordonem doborowych jednostek pancernych.

13 i 14 września Niemcy wyprowadzili serię silnych kontrataków. Po ciężkich walkach z Teksańczykami z 36 DP pancerniacy Kesselringa zepchnęli oddziały amerykańskie i brytyjskie 6,5 km w stronę morza. Alianci stanęli przed groźbą rozbicia przyczółka na dwie części. Na szczęście – podobnie jak na Sycylii – w krytycznych momentach bitwy piechurów Clarka ratowała artyleria okrętowa i lotnictwo.

16 września Kesselring zdał sobie sprawę, że nie zdoła zrzucić aliantów do morza i nakazał powolny odwrót.

1 października sprzymierzeni wkroczyli do Neapolu. Kilka dni później front ustabilizował się na linii rzeki Volturno, ok. 150 km na południe od Rzymu. Jednak dotarcie do Wiecznego Miasta miało zająć aliantom aż osiem miesięcy i kosztować życie wielu tysięcy żołnierzy.

Angloamerykańska inwazja u wybrzeży zachodniej części Afryki Północnej była efektem niezłomnej postawy Winstona Churchila i brytyjskich generałów, którzy w obronie operacji „Torch” musieli stoczyć ostre spory z sojusznikami zza oceanu. Niewiele brakowało, a lądowania w Maroku i Algierii w ogóle by nie było. Prezydent Stanów Zjednoczonych Franklin D. Roosevelt wraz ze sztabem doradców wojskowych nalegał na szybkie otwarcie drugiego frontu w Europie. Pełni optymizmu i wiary w swe możliwości Amerykanie nie widzieli sensu w uganianiu się za wrogiem na pobocznych frontach, skoro poprzez Francję można było uderzyć prosto w serce wroga – Niemcy. Amerykańscy stratedzy bagatelizowali to, że ich armia lądowa była zupełnie nieprzygotowana do konfrontacji z doświadczonymi dywizjami Wehrmachtu, o czym wkrótce przekonała się w Tunezji.

Pozostało 96% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem