Artyleria była sprawcą największej liczby ofiar w konflikcie 1914 –1918, ale to karabin maszynowy uchodzi za największego „rzeźnika” wojny okopowej. Sama broń nie była w 1914 roku niczym nowym, a jej debiut nastąpił w latach 80. XIX wieku. Słynny maxim – broń działająca na zasadzie krótkiego odrzutu lufy, chłodzona wodą i zasilana z parcianej taśmy nabojowej – nie miał jednak okazji sprawdzić się w prawdziwej wojnie aż do 1904 roku. Wtedy to naprzeciwko siebie stanęły dwie nowoczesne armie, rosyjska z maximami i japońska uzbrojona w licencyjne francuskie hotchkissy.
Cekaem ten działał na innej zasadzie, jego mechanizm uruchamiany był za pomocą tłoka pchanego gazami prochowymi odprowadzanymi przez boczny otwór w lufie. Broń chłodzono powietrzem – w celu zwiększenia powierzchni akumulującej i odprowadzającej nadmiar ciepła na lufie zamocowano masywne żebrowanie. Karabiny maszynowe odpowiadały za połowę krwawych strat po obu stronach, a z taktycznych innowacji odnotować należy zastosowanie przez Japończyków cekaemów w roli broni ofensywnej, wspierającej natarcia własnej piechoty (ogień ponad głowami atakujących). Wojna na Dalekim Wschodzie nie spowodowała rewolucji w taktyce i uzbrojeniu, chociaż karabiny maszynowe zaczęto bardziej doceniać, stopniowo zwiększając ich liczbę w europejskich armiach.
W chwili wybuchu wojny światowej w dywizjach piechoty największych potęg znajdowały się średnio po 24 karabiny maszynowe (w armii rosyjskiej 32), choć sposób ich grupowania bywał różny. Na przykład w pułku niemieckim znajdowała się kompania z sześcioma cekaemami, podczas gdy we francuskim były trzy plutony po dwa cekaemy, w c.k. armii trzy oddziały, także po dwa karabiny, a w rosyjskiej czteroplutonowy oddział z ośmioma karabinami maszynowymi łącznie.
Dominowała broń systemu Maxima, a karabiny maszynowe oparte na konstrukcji genialnego Amerykanina używane były przez Niemców (MG 08 kal. 7,92 mm), Rosjan (wz. 1905 i 1910 kal. 7,62 mm), Brytyjczyków (Vickers 7,7 mm). Francuzi z kolei używali przede wszystkim swojego hotchkissa wz. 1914 kal. 8 mm, natomiast Austriacy (a więc także polscy legioniści) karabinu maszynowego Schwarzlose wz. 10907/12. Broń ta miała niezwykle nowatorską konstrukcję, w której zasada działania opierała się na odrzucie zamka swobodnego (właściwie półswobodnego), a lufa pozostawała nieruchoma. Aby łuska nie została rozerwana przez ciśnienie gazów prochowych, należało ją zatrzymać możliwie długo w komorze nabojowej, tak aby ciśnienie spadło do odpowiedniego poziomu. Poradzono sobie z tym, stosując ciężki, masywny zamek oraz silną sprężynę; poza tym użyto stosunkowo krótkiej lufy, tak by pocisk wcześniej ją opuszczał i dawał tym samym ujście gazom prochowym.
Ponieważ ciśnienie powodowało pęcznienie łuski i przywieranie jej do ścianek komory, zastosowano automatyczną oliwiarkę podającą na każdy wprowadzany do komory nabój kroplę oleju, dzięki czemu łuska łatwiej ją potem opuszczała. Podobnie jak maximy schwarzlose chłodzony był wodą i na lufie miał osadzony masywny cylinder – pojemnik. Wodę w chłodnicach należało zmieniać po ok. 500 strzałach. Do cekaemów stosowano trójnożne podstawy, wyjątkiem był niemiecki MG 08, który osadzano na ciężkiej, saneczkowej lawecie, niewygodnej, ale zapewniającej doskonałą stabilizację.