[b]Nierzadko spotykamy się ze zdaniem, że nowoczesny Polak powinien jak najmniej być Polakiem.[/b] Jedni powiadają, że w dzisiejszym wieku praktycznym trzeba myśleć o sobie, nie o Polsce, u innych zaś Polska ustępuje miejsca ludzkości. Tej książki nie piszę dla jednych ani dla drugich.
[b]W społeczeństwie naszym, nawet wśród szlachetniejszej jego części oświeconej, jest o wiele więcej kosmopolitów, niż nam się zdaje[/b] (...) Zamiast bliskiego sobie społeczeństwa stawiają sobie na ołtarzu oderwaną ludzkość z jej niepochwytnymi prawami i interesami, zamiast realnego życia – fikcję, która nic w życiu nie zawadza, bo do niczego nie zobowiązuje (...) Ich instynkt samozachowawczy, niemający nic wspólnego z instynktem samozachowawczym narodu, buntuje się przeciw kierunkowi, który nakazuje obowiązki wobec żywego organizmu, społeczeństwa, nie względem abstrakcji – ludzkości. Istota żywa, mówiąc trywialnie, potrzebuje jeść, gdy abstrakcji kult etyczny wystarczy, ostatnia więc taniej kosztuje.
[b]Jestem Polakiem dlatego, że obok sfery życia osobistego, indywidualnego, znam zbiorowe życie narodu,[/b] którego jestem cząstką, że obok swoich spraw i interesów osobistych znam sprawy narodowe, interesy Polski jako całości, interesy najwyższe, dla których należy poświęcić to, czego dla osobistych spraw poświęcać nie wolno.
[b]Wszystko co polskie jest moje:[/b] niczego się wyrzec nie mogę. Wolno mi być dumnym z tego, co w Polsce jest wielkie, ale muszę przyjąć i upokorzenie, które spada na naród za to, co jest w nim marne.
[b]Nasza moralność narodowa [/b]przy pewnym jałowym sentymentalizmie dziś polega przeważnie na braku zupełnym czynnej miłości ojczyzny.