Niewątpliwie wpływ na to miał potajemny powrót do kraju marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza oraz próba budowy wokół jego osoby jakiejś formy alternatywnej drogi do niepodległości. Po długich dyskusjach w gronie wiernych towarzyszy z kręgów piłsudczykowskiego 15 grudnia 1940 roku marszałek Śmigły-Rydz uciekł z miejsca internowania w Rumunii na Węgry.
Po blisko rocznym pobycie na Węgrzech w pełnej tajemnicy przekradł się do kraju i 30 października 1941 roku dotarł do Warszawy. Nie odegrał już jednak znaczącej roli w konspiracji. Niektórzy badacze sugerują, że w obliczu klęski Sowietów w 1941 roku mógł myśleć o rozmowach z Niemcami i przyjęciu roli polskiego Pétaina. Są to jednak tylko przypuszczenia. W grudniu marszałek zapadł na zdrowiu i zmarł.
OPW tworzyli tej miary działacze polityczni co Juliusz Piasecki czy ppłk Wacław Lipiński – chociaż ten drugi ostatecznie nie związał się formalnie z organizacją. W latach wojny okazało się, jak dalece niejednorodną formacją są piłsudczycy. Konflikt wybuchł na tle kontaktów i rozmów Piaseckiego z kręgiem „Myśli Państwowej”.
Skupieni wokół tego pisma piłsudczycy krytycznie oceniali przegranego marszałka, rządy sanacyjne po śmierci Piłsudskiego czy chociażby rolę Obozu Zjednoczenia Narodowego. Do porozumienia nie doszło. Co więcej, działacze „Myśli Państwowej” powołali konkurencyjny KON, w którym znaleźli się m.in. Zygmunt Hempel, gen. Kazimierz Sawicki, ppłk Franciszek Edward Pfeiffer czy Maria Wittek. Ostatecznie Obóz Polski Walczącej w 1944 roku dołączył do KON.
Obie organizacje piłsudczykowskie nie miały być strukturami masowymi, ani nie miało to znaczenia dla stosunków z podziemnym wojskiem, czyli ZWZ-AK.
Jak ocenia Marek Gałęzowski, historyk tej formacji politycznej, „piłsudczycy zdecydowanie stanęli na stanowisku całkowitego podporządkowania się dowództwu ZWZ-AK i bez zastrzeżeń uznali podziemną armię za jedyną siłę zbrojną stanowiącą odpowiednik Wojska Polskiego. Wynikało to z rygorystycznie przestrzeganego poglądu o ponadpartyjnej funkcji wojska oraz konieczności skupienia sił niezbędnych do realizacji nadrzędnego celu – walki zbrojnej o niepodległość”.
Piłsudczycy wyjaśniali swoje stanowisko w prasie konspiracyjnej, np. w artykule „Wojsko Polskie” na łamach „Przeglądu Politycznego” z października 1942 roku: „Jedno jest Państwo Polskie i jedno musi być Wojsko Polskie. Zatem nie armia Stronnictwa Ludowego, czyli wojsko ludowe, nie armia P [olskiej] P [artii] S [ocjalistycznej], czyli wojsko robotnicze, nie armia Stronnictwa Narodowego, czyli wojsko narodowe, i nie wojsko generała Sikorskiego, profesora Kota i innych ludzi, którzy przy pomocy swojego wojska chcieliby dojść do władzy w kraju, lecz wyraźnie tylko Wojsko Polskie. Co to znaczy? To znaczy wojsko całkowicie apartyjne. Celem tego wojska jest oswobodzenie kraju z najazdu wroga i wytyczenie granic Polski zgodnych z naszym historycznym planem i interesem naszego państwa”.
Mimo różnic pomiędzy OPW i KON w październiku 1944 roku z nową inicjatywą połączenia obu organizacji wystąpili Wacław Lipiński i Roman Tomczak. Ten pierwszy zaledwie kilka miesięcy wcześniej wyszedł z aresztu gestapo, gdzie przebywał od lutego 1944 roku. Zwolniono go ze względu na antysowieckość KON, do konspiracji jednak ze zrozumiałych względów nie wrócił.
Po zakończeniu wojny Lipiński był rzecznikiem konsolidacji podziemia niepodległościowego i autorem pierwszej wersji „Memoriału do Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych”, głośnego listu adresowanego do społeczności międzynarodowej, w którym ujawniano całkowite podporządkowanie Polski polityce sowieckiej, wskazywano na łamanie umów międzynarodowych i domagano się interwencji dyplomatycznej Zachodu.
Lipiński nawoływał do kontynuowania walki i oporu, bojkotowania wyborów, przez co stał się celem intensywnych poszukiwań UB. Z jego inicjatywy w marcu 1946 roku powstał Komitet Porozumiewawczy Organizacji Demokratycznych Polski Podziemnej oraz Stronnictwo Niezawisłości Narodowej, które było piłsudczykowską reprezentacją w komitecie. Piłsudczycy z otoczenia Lipińskiego wierzyli w rychły konflikt ZSRR z Zachodem.
W 1947 roku Lipiński namawiał Stanisława Mikołajczyka do bojkotu wyborów. Aresztowany w styczniu 1947 r., już w grudniu był sądzony w procesie III Zarządu Głównego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość (WiN), stając się przykładem patriotycznej i nieprzejednanej postawy środowiska. Został skazany na karę śmierci, którą później zamieniono na dożywocie. W kwietniu 1949 roku zmarł w tajemniczych okolicznościach w więzieniu we Wronkach, prawdopodobnie zamordowany przez funkcjonariuszy MBP.
W 1944 roku w apogeum rozwoju Armia Krajowa liczyła 350 tys. zaprzysiężonych żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego. Stanowiła znaczącą siłę potrafiącą skupić wokół ideałów niepodległości i niezawisłości państwowej szerokie odłamy społeczeństwa, co udowodnił m.in. przebieg akcji „Burza”. Trzon tej armii stanowili 20-, 25-latkowie urodzeni w pierwszych latach odrodzonej Polski; ludzie młodzi, ale ideowi – wychowankowie szkół wolnej Polski. Byli często dziećmi legionistów, zwycięskich żołnierzy marszałka Piłsudskiego z lat wojny z bolszewikami.
Niektórzy w kolejnym już pokoleniu kontynuowali rodzinne tradycje niepodległościowe, na wzór ojców przybierając konspiracyjne pseudonimy Kmicic, Roch czy zapożyczone od innych bohaterów „Trylogii” Sienkiewicza. Teraz razem z ojcami i matkami znaleźli się w szeregach Armii Krajowej. Tylko oparcie się na społeczeństwie pozwalało uniknąć jeszcze większych strat, wykonać wiele zadań, zwyciężać. Wzruszająca była pomoc udzielana żołnierzom „Wachlarza” przez Polaków odnajdywanych na kresach dawnej Rzeczypospolitej, daleko na wschodzie… Te same lektury, ta sama tradycja…
[srodtytul]„Żłób sanacji i skrachowani politykierzy”[/srodtytul]
Dla zaangażowanej części społeczeństwa uczestnictwo w strukturach konspiracji niepodległościowej było znowu najważniejszym doświadczeniem pokoleniowym. Piłsudczycy jako część społeczeństwa polskiego w latach wojny dobrze zdali swój najważniejszy egzamin – z patriotyzmu.
Pod koniec wojny w cieniu bagnetów Armii Czerwonej miała miejsce wielka mistyfikacja i odwrócenie ról. Komuniści, którzy sięgnęli po władzę w Polsce, zaczęli udowadniać, że to oni uosabiają patriotyczne wartości narodu, natomiast ich przeciwnicy, m.in. szerokie rzesze społeczeństwa uznające legalny rząd polski na uchodźstwie w Londynie oraz przywódców Polskiego Państwa Podziemnego – zdradę. Odwoływali się nie tylko do bezpośredniego użycia siły (obławy, aresztowania, wywózka na Syberię, mordy polityczne itp.), lecz także skorzystali z agresywnej propagandy i cenzury.
Rozpoczęła się swoista gra. Piłsudczycy stłoczeni w jedno określenie „sanacja” stali się pierwszym celem ataku. Propaganda uderzyła m.in. w Powstanie Warszawskie. Ukazywała je jako zamach stanu skierowany przeciwko legalnej władzy – którą sobie komuniści uzurpowali.
18 września 1944 roku na łamach „Rzeczpospolitej”, wówczas organu PKWN, Powstanie Warszawskie wprost nazwano „próbą Sosnkowskiego powtórzenia pod okupacją sanacyjnego przewrotu majowego”. Rozpoczęło się piętnowanie „polskiej reakcji”, którą najczęściej utożsamiano z „sanacją”, i uosabiających ją postaci Kazimierza Sosnkowskiego oraz Władysława Andersa.
W innym tekście na łamach „Rzeczpospolitej” z 4 października 1944 roku można było przeczytać o „skoku w obronie żłobu dla sanacji”, „klice reakcyjnej”, „brudnej pianie”, „skrachowanych politykierach”, „wielokrotnych bankrutach-recydywistach”, „zbrodniczych wodzirejach” i… „karłach”. Podobnych inwektyw używały wszystkie tytuły oficjalnej prasy kierowanej przez komunistów. Wyrażaną tak ocenę przekładano na całą grupę społeczną, odnosząc ją także do historii.
Określenia „sanator” i „sanacyjny” stały się jednoznaczną inwektywą polityczną, a przy tym najcięższym zarzutem. Miały dyskredytować atakowanego przeciwnika, wyrzucić poza nawias życia narodowego i społecznego.
[srodtytul]Walka o pamięć[/srodtytul]
Nasilony, uporczywy atak odbił się na pamięci społecznej. Piłsudski, piłsudczycy i przede wszystkim sanacja zaczęli się źle kojarzyć. Rozpoczęto jednocześnie likwidację znaków pamięci, m.in. z filarów Grobu Nieznanego Żołnierza zrzucono tablice z nazwami pól bitewnych zroszonych krwią podkomendnych Marszałka.
W Biurze Politycznym KC PZPR na początku lat 50. dyskutowano na temat możliwości przebudowy katedry wawelskiej, aby uniemożliwić dostęp do krypty grobowej Józefa Piłsudskiego. Rozważano nawet usunięcie stamtąd jego prochów. Dodatkowego spustoszenia dokonała cenzura dopuszczająca tylko jedną, nieprzychylną interpretację.
Ale zmiany okazały się nie tak bardzo głębokie. W starciu z narzuconą historią oficjalną zwyciężyła pamięć domu rodzinnego. W efekcie w badaniach Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) z 1988 roku zatytułowanych „Opinia publiczna o tzw. białych plamach w historii” aż 30 proc. respondentów próby ogólnopolskiej potwierdziło istnienie takich białych plam – tematów tabu, pomijanych, ewentualnie zniekształcanych, niedostatecznie naświetlonych.
Na pierwszym miejscu wymieniano postać Józefa Piłsudskiego. Jednocześnie jeszcze w 1987 roku w ankiecie na temat tego, kogo Polacy uznają za postać przynoszącą wstyd dobremu imieniu Polaka, Marszałek zajął szóste miejsce, ale z wynikiem zaledwie 1,2 proc. (CBOS dla „Polityki”: „Zmiany w pamięci zbiorowej”, „Polityka” z 2 lipca 1994 r.).
Z kolei badania „Tradycje orężne a świadomość i kultura historyczna współczesnych Polaków” z 1988 roku, opublikowane już po transformacji ustrojowej w 1990 roku, wymieniają postać Józefa Piłsudskiego na drugim miejscu wśród postaci stanowiących powód do dumy narodowej Polaków z wynikiem 29 proc. Co ciekawe, przyznano tam, że „więcej niż połowa przedstawionych bohaterów wojen i walk zbrojnych Polaków – Kościuszko, Piłsudski, Sikorski, Jagiełło, Sobieski – zajmuje czołowe miejsca na listach popularności bohaterów narodowych, ustalanych empirycznie w różnych badaniach ostatniego trzydziestolecia” (opracowanie Józefa Lipca, Instytut Badań Społecznych Wojskowej Akademii Politycznej).
Od tego czasu Józef Piłsudski zajmuje jedno z pierwszych miejsc w gronie bohaterów polskiej historii. Jak wynika z ostatnich badań (np. badania GfK Polonia dla „Rzeczpospolitej” z listopada 2008 roku), co drugi z Polaków, niezależnie od wieku, płci i wykształcenia, uważa, że do podtrzymania tradycji niepodległościowych najbardziej przyczynił się papież Jan Paweł II. Na drugim miejscu z wynikiem 25 proc. wymieniany jest Józef Piłsudski. Kolejne postacie uzyskują już mniej niż 10 proc. wskazań.