Podobnie rzecz się miała z obyczajem i jadłospisem wigilijnym. A jednak istnieje pojęcie „tradycyjny polski stół wigilijny” i gdyby wskazać na nim najbardziej charakterystyczną potrawę, to chyba byłaby to kutia; potrawy z ryb bywały bardzo rozmaite, a barszcz z uszkami, zupę grzybową czy pierogi z kapustą jada się także przy innych okazjach albo wręcz na co dzień. A kutię je się wyłącznie podczas świąt Bożego Narodzenia.
Kutia (albo kucja) to przysmak typowo kresowy, choć dziś – mam wrażenie – popularny w całej Polsce (choć Ślązakom nie zastąpi ich endemicznej wigilijnej moczki). Tymczasem wcale nie wszędzie na Kresach ją przyrządzano. Wynotowałem kiedyś jadłospis wigilijny z dworu w Dereszewicach: „kwasek zabielany z uszkami z grzybów; szczupak duży w całku po polsku, czyli z jajkiem; leszcz smażony nadziewany kaszą gryczaną; łamańce z makiem; kompot z suszonych gruszek i jabłek; kisiel z mlekiem makowym i migdałowym do wyboru; do tego starka, wino czerwone i białe, zwykle krajowe; herbata i kilka gatunków przeróżnych strucli, i moc przywiezionych zwykle z Pińska rozmaitych bakalii”.
Z wileńskich wspomnień Tadeusza Konwickiego: „Kiedy mówi się o wileńskiej Wigilii, wszyscy na pierwszym miejscu wymieniają kutię. A ja kutii nie jadłem. Nie wiem jak gdzie indziej, ale w mojej okolicy kutii nie było. Myślę, że to potrawa bardziej z południa, bardziej z Ukrainy niż z Wileńszczyzny. Prawdziwi, jak ja, wilnianie jedli podsytę ze śliżykami. Podsyta to nic efektownego, bo to taka polewka na tartym maku i miodzie. A śliżyki to coś w rodzaju profitrolek. Takie cienkie wałeczki ciasta pocięte bardzo drobno, wielkości, bo ja wiem, powiedzmy, paznokcia. Były też kisiele. Pamiętam, że były dwuwarstwowe. Pierwsza warstwa z białego kisielu, owsianego, a druga z żurawin”.
Podobnie wspomina znakomity aktor Gustaw Lutkiewicz: „Na Boże Narodzenie nam, dzieciom, najbardziej smakowały śliżyki, bardzo chrupkie, które wrzucało się do mleka makowego. Był karp taki i owaki, śledzie, pierożki z grzybami, barszcz, no i kisiel, koniecznie żurawinowy. Kutii mama nie robiła”.
W sumie jednak kutia była bardzo powszechnie znana na Litwie, Rusi i Podlasiu, no i zrobiła jednak większą karierę jako symbol tradycji niż śliżyki i kisiel owsiany. Nie ma jednak powodu, aby wszystkie te trzy potrawy nie spotkały się na jednym świątecznym stole.