Reklama
Rozwiń
Reklama

Z Londynu i Ohio

To jest tekst o wojnie zachodnich aliantów z Niemcami, lecz w jego całkiem niegłębokich tłach rozwija się dobrze znana opowieść o Anglikach i Amerykanach, o ich rywalizacji i im tylko właściwych dziwactwach.

Publikacja: 27.12.2009 00:05

Żołnierze amerykańskiej 89. Dywizji Piechoty forsują Ren pod St. Goar, 26 marca 1945 r.

Żołnierze amerykańskiej 89. Dywizji Piechoty forsują Ren pod St. Goar, 26 marca 1945 r.

Foto: Corbis

Słowem, o wyższości rytualnej herbatki nad osobliwym zwyczajem żucia gumy.Zapewne w turnieju na ekscentryczność Anglicy wzięliby górę, choćby za sprawą marszałka Bernarda Lawa Montgomery’ego, który z upodobaniem ubierał się w różowy sweter, jakkolwiek trzeba pamiętać, że w tym sporcie USA mogło wystawić gen. George’a Pattona, który również lubował się w kostiumologicznych innowacjach, nie mówiąc już o manierach, które w przybliżeniu można określić jako cezariańsko-kowbojskie.

Tylko że Patton był dużo energiczniejszy od Monty’ego, który długo gromadził masy sprzętu, zanim ruszył w wyścig z jankesami.

Te wyścigi – czy to w wykonaniu Pattona bądź Clarka, czy ich brytyjskich konkurentów – to zresztą jedna z najbardziej irytujących cech alianckich kampanii na kontynencie, gdyż bardzo utrudniały synchronizację rozmaitych działań bojowych. Ale taka już jest generalska natura, wciąż niesyta chwały i sławy. Koniec końców, Koniew i Żukow też ścigali się do Berlina i oprócz ambicji obu sowieckich marszałków stała za tym również niezbyt budująca żądza łupu.

Brytyjczycy byli słabszym partnerem w sojuszniczym tandemie. Karty rozdawali Amerykanie, co Brytyjczycy dobrze rozumieli, choć od czasu do czasu mieli jakieś frustracyjne odruchy. Zresztą do dziś ich stosunek do Amerykanów bywa zabarwiony specyficzną ironią. Jakiś czas temu w londyńskim metrze widziałem taką scenę.

Siedzi sobie grzecznie bardzo angielski Anglik, całkiem tweedowy, ze starannie przystrzyżoną bródką. Nad nim zaś stoi, lekko się chwiejąc (po części w rytm pędzących wagoników metra, po części w rytm wypitego alkoholu), pokaźnej postury Amerykanin. Na głowie kowbojski kapelusz, na nogach takież buty, w ustach guma do żucia. Anglik zerkał nań, zerkał, wreszcie nie wytrzymał i pyta:

Reklama
Reklama

– Sorry sir, are you from Texas?

Amerykanin ponuro popatrzył w dół i wycedził: – No, I am from Ohio.

I jak tu nie wierzyć w stereotypy?

Słowem, o wyższości rytualnej herbatki nad osobliwym zwyczajem żucia gumy.Zapewne w turnieju na ekscentryczność Anglicy wzięliby górę, choćby za sprawą marszałka Bernarda Lawa Montgomery’ego, który z upodobaniem ubierał się w różowy sweter, jakkolwiek trzeba pamiętać, że w tym sporcie USA mogło wystawić gen. George’a Pattona, który również lubował się w kostiumologicznych innowacjach, nie mówiąc już o manierach, które w przybliżeniu można określić jako cezariańsko-kowbojskie.

Reklama
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama