Zomowcy pacyfikujący Wujka na wolności

Dwóch z 13 skazanych za pacyfikację kopalni wyszło już na wolność po odsiedzeniu połowy wyroku

Publikacja: 15.12.2010 03:05

Podczas pacyfikacji kopalni Wujek w 1981 r. zginęło dziewięciu górników, 21 zostało rannych

Podczas pacyfikacji kopalni Wujek w 1981 r. zginęło dziewięciu górników, 21 zostało rannych

Foto: PAP/CAF

52-letni Antoni Nycz od czerwca jest na wolności. Odsiedział połowę kary 3,5 roku więzienia, na którą skazano go za to, że 16 grudnia 1981 r. jako członek specjalnego oddziału ZOMO pacyfikował strajk górników w kopalni Wujek. W akcji PRL-owskich służb zginęło wówczas dziewięciu górników, 21 zostało rannych.

[srodtytul]Przykładni więźniowie[/srodtytul]

Nycz mógł się ubiegać o przedterminowe zwolnienie po odbyciu połowy kary, czyli 18 czerwca. Siedem dni później już był na wolności. Wniosek napisał sam. – Zdecydowała pozytywna prognoza społeczna i kryminologiczna – tłumaczy kpt. Adam Nieznański, rzecznik Zakładu Karnego w Uhercach Mineralnych na Podkarpaciu, gdzie siedział Nycz. Zomowiec jako więzień pracował społecznie m.in. na rzecz parafii Hoczew w gminie Solina i w ośrodku wojskowym Jawor.

Na wolności od czerwca jest też inny były zomowiec, 53-letni Marek Majdak. Z wnioskiem o jego przedterminowe zwolnienie zwrócił się do sądu sam dyrektor Aresztu Śledczego w Dzierżoniowie. Co zdecydowało? – Wzorowa postawa. Spokojny, niekonfliktowy, zdyscyplinowany – mówi kpt. Jacek Gładysz, wychowawca Majdaka i rzecznik aresztu. Majdak, odsiadując wyrok, pracował w magazynie żywności.

11 innych byłych zomowców biorących udział w masakrze górników siedzi w zakładach i aresztach w Opolu, Wojkowicach i Katowicach. Wszyscy pracują, część społecznie. Poza trzema – Grzegorzem Włodarczykiem, Zbigniewem Wróblem i Grzegorzem Furtakiem, którzy siedzą w Wojkowicach i odbyli połowę kary – wszyscy składali już wnioski o warunkowe przedterminowe zwolnienie. Bez powodzenia. Choć z prognoz penitencjarnych wynika, że są przykładnymi więźniami.

– Jako byli milicjanci są bardzo zdyscyplinowani, jednak nie zapominamy, za co zostali skazani – mówi anonimowo jeden z wychowawców. – Charakter przestępstwa też ma znaczenie. Myślimy o uczuciach rodzin górników, stąd negatywne opinie, choć są przykładnymi więźniami.

– Bardzo zdyscyplinowani, nagradzani, chodzą na przepustki. Nie mamy zastrzeżeń, ale według naszej opinii nie został zakończony ich proces resocjalizacji – mówi kpt. Ryszard Wójcicki, rzecznik zakładu w Opolu, gdzie karę odbywają czterej byli funkcjonariusze: Bonifacy Warecki, Andrzej Bilewicz, Ryszard Gaik i Grzegorz Berdyn.

Dwukrotnie o przedterminowe zwolnienie występował były dowódca plutonu specjalnego ZOMO Romuald Cieślak. W Katowicach odsiaduje karę sześciu lat pozbawienia wolności. Sąd do tej pory odmawiał. Koniec kary upłynie mu 19 stycznia 2013 r.

[srodtytul]Dziesiątki przepustek[/srodtytul]

Dzięki dobrej opinii byli zomowcy sporą część swoich kar spędzają na przepustkach. W ciągu roku są na wolności w sumie nawet dwa miesiące.

Warecki (skazany na 3,5 roku więzienia) w ciągu półtora roku odsiadki dostał aż 41 przepustek, Berdyn – 37, Gaik i Bilewicz (obaj skazani na cztery lata) – 32 i 38. – Wynika to z przepisów, osadzeni z tego korzystają – tłumaczy Wójcicki.

Cieślak, Józef Rak i Henryk Huber, którzy odbywają karę w ramach tzw. systemu programowego oddziaływania, mogą liczyć na jeszcze więcej przepustek. – Stawia się przed nimi specjalne zadania, mogą liczyć na nagrody, np. dodatkowe 14 dni przepustek – mówi por. Artur Piszczek, rzecznik aresztu w Katowicach.

Cieślak np. w areszcie właściwie tylko sypia, w dzień pracuje poza zakładem.

[srodtytul]Tych ludzi się nie zmieni[/srodtytul]

14 zomowców pacyfikujących kopalnię skazano dopiero po 28 latach w trzecim procesie. Jeden zmarł kilka dni przed terminem stawienia się w zakładzie karnym. – Ci, którzy do końca swoim milczeniem osłaniają zabójców, karę odbędą z poczuciem fałszywie pojętej koleżeńskiej wspólnoty – mówił sędzia Waldemar Szmidt podczas ogłoszenia wyroku.

Od trzech lat toczy się proces przeciwko tym, którzy zdecydowali o wysłaniu specplutonu z bronią do Wujka. Oskarżeni są m.in. generałowie Czesław Kiszczak i Wojciech Jaruzelski. Od lipca nie odbyło się ani jedno posiedzenie w tej sprawie.

Dr Andrzej Drogoń, dyrektor IPN w Katowicach: – Nawet jeśli prawda będzie miała wymiar historyczny, trzeba o nią walczyć. Wyrok sądu jest niezwykle ważny, bo pomoże jednoznacznie ocenić, że czasy totalitaryzmu, stanu wojennego były najgorszym złem, i nie ma dla nich żadnego usprawiedliwienia.

Czy Nycz i Majdak zrozumieli swą winę? Wychowawca Majdaka: – Raczej czuł się lekko skrzywdzony. Podkreślał, że tylko wykonywał rozkaz.

– To przykre, że nawet kara więzienia nie uzmysłowiła im, co zrobili. Szkoda, że poza karą nie było tak naprawdę resocjalizacji. Ale liczyliśmy się z tym. Tych ludzi się nie zmieni – mówi „Rz” Krzysztof Pluszczyk, jeden z górników, którzy strajkowali w 1981 r. w kopalni Wujek.

52-letni Antoni Nycz od czerwca jest na wolności. Odsiedział połowę kary 3,5 roku więzienia, na którą skazano go za to, że 16 grudnia 1981 r. jako członek specjalnego oddziału ZOMO pacyfikował strajk górników w kopalni Wujek. W akcji PRL-owskich służb zginęło wówczas dziewięciu górników, 21 zostało rannych.

[srodtytul]Przykładni więźniowie[/srodtytul]

Pozostało 92% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy