[b]Rz: Wczoraj minęła 60. rocznica stracenia jednego z najsłynniejszych żołnierzy wyklętych Zygmunta Szendzielarza ps. Łupaszka. Został zabity strzałem w tył głowy 8 lutego 1951 roku. Jak wyglądały jego ostatnie dni?[/b]
[b]Tomasz Łabuszewski:[/b] Kiedy wpadł w ręce komunistów, wiedział, że nie ma szans na uczciwy proces. Wyrok śmierci zapadł 2 listopada 1950 roku, a śledztwo trwało od lipca 1948 roku.
Głównym celem procesu było przedstawienie konspiracji wileńskiej, której integralną częścią była konspiracja majora „Łupaszki”, jako tej, która w czasie okupacji niemieckiej współpracowała z hitlerowcami, mordując partyzantów sowieckich. Biorąc pod uwagę jej dorobek w walce z Niemcami, było to szczególnie perfidne i plugawe.
[b]Jaka była postawa majora „Łupaszki”?[/b]
Nieugięta. Wziął odpowiedzialność za wszystkie działania, które przeprowadziły jego oddziały w latach 1944 – 1948. Próbował też uporządkować swoje życie osobiste. Zgłosił do naczelnika więzienia na Rakowieckiej wniosek o możliwość wzięcia ślubu ze swoją partyzancką towarzyszką życia Lidią Lwow. Nie pozwolono mu na to. Kiedy wychodził na rozstrzelanie, powiedział do obecnych w celi: „Z Bogiem, panowie”.