23 lutego zadebiutuje w księgarniach książka, która stała się głośna na długo przed publikacją – gdy jej wydania odmówiła oficyna Znak. To „Cena przetrwania? SB wobec Tygodnika Powszechnego” Romana Graczyka. Wydaje ją Czerwone i Czarne.
Graczyk, przez lata redaktor „Tygodnika”, na podstawie publikacji „TP” i materiałów archiwalnych IPN (teczek i donosów) obszernie dokumentuje uwikłanie środowiska pisma w komunistyczny system, inwigilację go przez SB. Pisze o ustępstwach, na jakie musiała iść wychodząca od 1945 r. katolicka gazeta, by istnieć w PRL.
Do napisania 496-stronicowej pracy i przeczytania archiwów IPN na temat „Tygodnika” namawiał autora m.in. jego redaktor naczelny ks. Adam Boniecki. Graczyk przyznaje, że obawiał się tego, co odkryje. – Nie chcę wojny ze środowiskiem, którego czuję się częścią – zapewnia. – Trzeba umieć spojrzeć uczciwie na własną przeszłość. Dlatego mam nadzieję na poważną debatę, a nie kolejne ataki ze strony redakcji „Tygodnika”, których już doświadczyłem.
Oprócz niezłomnych bohaterów autor ujawnia nazwiska agentów. Nawet jeśli szczególnie trudno było mu pisać o jednym z najważniejszych współpracowników bezpieki – byłym zastępcy redaktora naczelnego Mieczysławie Pszonie. Ten żołnierz AK, delegat rządu londyńskiego na województwo krakowskie, więzień PRL skazany na karę śmierci, był dla Graczyka wręcz guru. „Byłem jego wyznawcą” – twierdzi autor książki.
Niestety, lektura dokumentów, w tym zapisów z tzw. funduszu operacyjnego SB, wskazuje m.in. na kilkukrotne przyjęcie przez Pszona pieniędzy czy butelki koniaku od rozmówcy „ze służb”. I, według Graczyka, niespecjalnie broni redaktora fakt, iż do rozmów z SB był przez sam „Tygodnik” wyznaczony. W założeniu miały one chronić resztę redakcji przed zainteresowaniem służb PRL.