Reklama
Rozwiń

Piotr Skwieciński o serialu Czterej pancerni

Gdy 45 lat temu, 9 maja 1966 roku telewizja – wtedy nie trzeba było dodawać, że publiczna, ani nawet że pierwszy program, mówiło się po prostu telewizja, bo była jedna, kanał też był jeden i nikt nie wyobrażał sobie, żeby mogło być inaczej – nadała pierwszy odcinek „Czterech pancernych", właśnie skończyłem trzy lata.

Publikacja: 09.05.2011 01:01

Telewizor w domu już był. Więc w jakimś sensie całe moje życie upłynęło w towarzystwie Janka, Grigorija i starszyny Czernousowa. A niewyraźne wspomnienia z drugiej połowy lat 60. – jak razem z siostrą i Ojcem bawimy się w załogę „Rudego", a rolę czołgu odgrywa stara kanapa – mają dla mnie oczywisty walor sentymentalny.

Ale nie to jest przyczyną faktu, że nie w pełni podzielam emocje tych wszystkich – starszych i młodszych ode mnie – dla których serial według powieści Przymanowskiego jest solą w oku. Dla których jest on wyłącznie symbolem (skutecznej) komunistycznej propagandy i historycznego kłamstwa oraz czołowym obiektem w bitwie o pamięć między spadkobiercami Armii Krajowej a spadkobiercami PZPR.

Pozostało jeszcze 87% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Historia
Zrabowany pierścień króla Zygmunta Starego w niemieckich rękach
Historia
Lądowa epopeja żaglowca Vasa
Historia
Wikingowie: w poszukiwaniu nowego domu
Historia
07 potyka się o własne nogi. Odtajnione akta ujawniły nieznane fakty o porwaniu Bohdana Piaseckiego
Historia
Gobi – pustynia jak z innej planety