Dlaczego nakręciła pani film poświęcony akurat sowieckim jeńcom z polskich obozów?
Anna Ferens, reżyser: Ponieważ jest to historia w Polsce mało znana. Nie powstawało na ten temat zbyt wiele publikacji. Tematem zajmuje się zaledwie kilku historyków. Natomiast w Rosji od początku lat 90. mówi się o niej bardzo dużo. Od momentu kiedy władze rosyjskie przyznały, że za zbrodnię katyńską odpowiada NKWD, na temat śmierci sowieckich jeńców w polskich obozach powstały setki artykułów w gazetach, także materiały telewizyjne. Można powiedzieć, że ma on trochę zrównoważyć Katyń.
Jaki jest ich wydźwięk?
W większości bardzo negatywny w stosunku do Polski. Na potrzeby naszego filmu przeprowadziliśmy analizę tych artykułów. Zarzuca się w nich, że Polacy celowo mordowali przebywających w niewoli żołnierzy albo w najlepszym wypadku nie udzielili im wystarczającej pomocy i pozwolili umrzeć. Na początku lat 90. wprost pisano o rozstrzeliwaniu jeńców przez Polaków. W publikacjach wielokrotnie zawyżana jest liczba ofiar. Jedna z gazet napisała nawet, że było ich ponad 130 tys., a tylu nawet nie było wszystkich jeńców.
W jaki sposób zbierała pani informacje na temat losu jeńców?