Wojna Richarda Stumpfa

Peter Englund, szwedzki pisarz historyczny, w książce „Piękno i smutek wojny" (Znak, Kraków 2011), ukazuje I wojnę światową, przedstawiając jej dzień powszedni.

Publikacja: 26.11.2011 00:01

Służba w kuchni na niemieckim okręcie wojennym, pocztówka z czasów pierwszej wojny światowej

Służba w kuchni na niemieckim okręcie wojennym, pocztówka z czasów pierwszej wojny światowej

Foto: Archiwum „Mówią Wieki"

Wśród 20 bohaterów zaznajamiamy się z Richardem Stumpfem, niemieckim marynarzem mającym w dniu rozpoczęcia wojny 22 lata. Poznajemy go 20 sierpnia 1914 roku. Jest poruszony wypowiedzeniem wojny Niemcom przez kolejne państwo – Japonię. W swoim pamiętniku zapisuje przekonanie, że wojska niemieckie w Azji złoją skórę tym „złodziejskim żółtym małpom".

„Stumpf – charakteryzuje go autor »Piękna i smutku wojny« – jest inteligentnym szowinistą, ciekawym świata i pełnym przesądów". Od momentu zaciągnięcia się do Kriegsmarine sluży na pokładzie SMS „Helgoland".

Zwodowany w 1909 roku, był odpowiedzią na brytyjski HMS „Dreadnought". Uzbrojenie miał tej samej klasy, a opancerzenie nawet grubsze. Wyposażony w działa 305 mm, „razem ze swoimi trzema okrętami siostrzanymi: »Ostfriesland«, »Thuringen« i »Oldenburg«, budził ogromne nadzieje zwykłych ludzi, admirałów, u własnej załogi, a także cesarza Wilhelma".

Richard Stumpf wybuch wojny wita z radością i przepisuje do pamiętnika patriotyczny utwór Ottona Ernsta ze słowami: „Niemcy, jakże uczciwe musi być twoje serce i jak promiennie jasne twoje prawa, aby odwrócił się od ciebie najpotężniejszy z hipokrytów a Brytyjczyk zbladł z wściekłości".

Następny cytowany zapis z pamiętnika marynarza z „Helgolandu" pochodzi z 26 września 1914 r. Wygląda na to, że okręt przygotowuje się do walki. Stumpf zaciera ręce, obolałe od pracy, bo przez całe popołudnie wraz z innymi marynarzami rozładowywał 120 ton węgla. Okręt flagowy eskadry sygnalizuje jednak: „Przerwijcie przygotowania". „Kolejne bolesne rozczarowanie. Przeklęci Anglicy" – komentuje pamiętnikarz.

17 stycznia 1915 r. Richard Stumpf szoruje pokład na SMS „Helgoland" i ziewa: „Ani razu nie brali udziału w walkach, ani razu nie widzieli wroga. Podczas bitwy morskiej pod Helgolandem pod koniec sierpnia słyszeli w oddali odgłosy huku dział, jednak nie dane było im w niej uczestniczyć". Od świąt „Helgoland" wypływa co drugi dzień na patrol: „Gdybym codziennie zapisywał, co robiłem – żali się niemiecki marynarz – to zawsze musiałbym pisać to samo". Wojna wygląda zupełnie inaczej, niż się spodziewał, a do pasji doprowadzają go oficerowie czepiający się o każdą plamkę na mundurze.

7 listopada 1915 r. marynarze na okręcie przerabiają w nieskończoność ćwiczenia w odpalaniu torped, prze-klinają coraz ostrzejszą dyscyplinę i coraz gorsze wyżywienie. W pamięt-niku pojawia się znamienny zapis: „Wszyscy rozumiemy, że do stracenia jest dużo więcej niż tylko nałożone na nas kajdany". 4 marca 1916 r. Richard Stumpf obserwuje triumfalny powrót SMS „Möwe" do Wilhelmshaven. Ten zwykły frachtowiec (zwał się „Pungo") po przebudowaniu, przechrzczeniu i zamienieniu na tak zwany krążownik pomocniczy w ciągu trzech miesięcy zatopił 13 nieprzyjacielskich statków, a dwa doprowadził do portu jako łup wojenny. Takie jak „Möwe", „słabe szkuty zatopiły więcej okrętów niż cała ogromna, kosztowna i świetnie uzbrojona Flota Wielkomorska". Rozgoryczony Stumpf znów do wieczora bunkruje węgiel.

29 października 1916 r. Stumpf z jednej strony zazdrości załogom okrętów podwodnych „prawdziwej walki" („odurzenie emocjami wielkiej bitwy na Skagerraku już przebrzmiało i wszystko wróciło do starych trybów, szarych jak kolor pancerników"), z drugiej zaś zwierza się z marzenia o rychłym zakończeniu wojny.

2 lutego 1917 r.: „Helgoland" przechodzi remont i modernizację. Demontowane są szybkostrzelne działa 8,8 cm. W cieśninie Skagerrak okazało się, że ich zasięg jest niewystarczający i dlatego są nieskuteczne. Za taką opinię – notuje – jeszcze dwa lata temu można było zostać „rozstrzelanym jako zdrajca". W jadłospisie: na okrągło brukiew.

31 maja 1917 r. Stumpf nazywa siebie „proletariuszem bez majątku". Jego niechęć skupia się na kadrze oficerskiej i jej, niezasłużonych – jego zdaniem, przywilejach.

29 stycznia 1918 r. Richard Stumpf czyta wezwanie do strajku generalnego na SMS „Helgoland". Oficerowie ostrzegają wszystkich przed uczestniczeniem w manifestacjach politycznych. Marynarz bierze się za intratny, jak się okazuje, interes: wyplata buty z konopi i sprzedaje je kolegom.

4 listopada 1918 r. w Wilhelmsha-ven tłum umundurowanych mężczyzn przechodzi wzdłuż nabrzeża. Miejscowy dowódca admirał Krosigk akceptuje wszystkie żądania marynarzy z poprawą racji żywnościowych na czele. Rozlegają się okrzyki: „Precz z cesarzem Wilhelmem!". Pewien robotnik z „klasyczną – zdaniem Stumpfa – twarzą kryminalisty" domaga się utwo-rzenia „republiki Sowietów". Otrzymuje brawa jak wszyscy. Następnie demonstracja się rozchodzi; większość szuka najbliższej kuchni.

Ostatnie zapisy marynarza z „Hel-golandu": „Czy tak ma wyglądać koniec wojny?". Relacjonuje panującą w Wilhelmshaven histerię, chaos, „prawdziwe szaleństwo". Jeszcze nie wie, że bunt w marynarce przerodził się w narodową rewolucję. 9 listopada 1918 r. na maszcie drednota „Baden" załopotała czerwona flaga. Na wieść o tym cesarz mało odkrywczo stwierdził: „Nie mam już floty". „Następnego dnia – pisze Tim Benbow w „Wojnie na morzu 1914 – 1918" (Rebis, Poznań 2011) – pozostałe okręty przestały mieć cesarza, gdyż ten abdykował i uciekł do Holandii".

Richard Stumpf przed wojną zarabiał na chleb jako blacharz. O tym, czy wrócił do zawodu i jakie w ogóle były jego dalsze losy, Peter Englund milczy.

Krzysztof Masłoń, krytyk literacki „Rzeczpospolitej" k.maslon@rp.pl

Wśród 20 bohaterów zaznajamiamy się z Richardem Stumpfem, niemieckim marynarzem mającym w dniu rozpoczęcia wojny 22 lata. Poznajemy go 20 sierpnia 1914 roku. Jest poruszony wypowiedzeniem wojny Niemcom przez kolejne państwo – Japonię. W swoim pamiętniku zapisuje przekonanie, że wojska niemieckie w Azji złoją skórę tym „złodziejskim żółtym małpom".

„Stumpf – charakteryzuje go autor »Piękna i smutku wojny« – jest inteligentnym szowinistą, ciekawym świata i pełnym przesądów". Od momentu zaciągnięcia się do Kriegsmarine sluży na pokładzie SMS „Helgoland".

Zwodowany w 1909 roku, był odpowiedzią na brytyjski HMS „Dreadnought". Uzbrojenie miał tej samej klasy, a opancerzenie nawet grubsze. Wyposażony w działa 305 mm, „razem ze swoimi trzema okrętami siostrzanymi: »Ostfriesland«, »Thuringen« i »Oldenburg«, budził ogromne nadzieje zwykłych ludzi, admirałów, u własnej załogi, a także cesarza Wilhelma".

Pozostało 83% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy