Nowy trop Gibraltaru

„Rz” dotarła do marynarzy, którzy wyciągali z wody ciało gen. Sikorskiego. Pomoże to wyjaśnić tragedię

Publikacja: 11.02.2012 01:12

Nowy trop Gibraltaru

Foto: narodowe archiwum cyfrowe

Rozmawialiśmy z dwoma, zapewne ostatnimi, uczestnikami akcji ratowania liberatora, który rozbił się na Gibraltarze w lipcu 1943 r. To 90-letni obecnie brytyjscy weterani Kenneth Brooks i Sidney Knowles. Pierwszy służył na jednostce ratowniczej, która znalazła się na miejscu wypadku sześć minut po katastrofie, drugi był płetwonurkiem, który wchodził do wraku. Do tej pory o ich istnieniu nikt w Polsce nie wiedział.

– Samolot spadł dość blisko brzegu, leżał do góry brzuchem. Jego część wystawała z wody. Wokół wraku pływały różne przedmioty i trzy ciała. Jak się później dowiedzieliśmy, m.in. ciało generała Sikorskiego – opowiada „Rz" Knowles. Wspomina też, że polski premier unosił się na wodzie, był zwrócony twarzą w dół i miał szeroko rozłożone ręce.

Z kolei Brooks był na pokładzie okrętu HSL-181 w momencie, gdy wyciągnięto na niego ciało zabitego polskiego premiera. – Poświeciliśmy na jego twarz latarkami. Jako pierwszy rozpoznał go nasz oficer. Nie było to trudne, bo Sikorskiego znaliśmy z gazet i kronik filmowych. To była wówczas naprawdę wielka figura. Jego twarz nie była na tyle pokiereszowana, aby mogło to uniemożliwić identyfikację – relacjonuje.

Obaj świadkowie mówią, że liberator osiadł na dnie na głębokości kilku metrów i że w wyniku uderzenia w wodę był poważnie uszkodzony. – Do wraku dostaliśmy się przez jeden z boków, który był rozpruty jak puszka – opowiada były płetwonurek Knowles. – Środek maszyny był zdemolowany. Pamiętam jedno ciało wciśnięte w kąt samolotu pomiędzy rozbite elementy konstrukcji.

Obu weteranów wytropił badacz katastrofy z Krakowa Mieczysław Jan Różycki. – Relacje Brooksa i Knowlesa mogą mieć kolosalne znaczenie w wyjaśnieniu katastrofy gibraltarskiej. Każdy szczegół zapamiętany przez świadków może być na wagę złota. Są w stanie opowiedzieć, jak wyglądał samolot po katastrofie, gdzie dokładnie spadł, w jakim stanie były ciała – mówi „Rz" Różycki. Wskazuje, że o sprawie wie już IPN, który prowadzi śledztwo dotyczące katastrofy liberatora. Na razie instytutowi nie udało się jednak przesłuchać nowych świadków. A według znanego historyka z Londynu Jana Ciechanowskiego odnalezienie obu marynarzy to „absolutna rewelacja". – Ktoś z Polski powinien natychmiast do nich pojechać i przeprowadzić przesłuchania. Trzeba się spieszyć, przecież oni mają po 90 lat – mówi „Rz" Ciechanowski.

Katastrofa gibraltarska to jedna z największych zagadek historii Polski. Według części historyków była wypadkiem lotniczym, według innych aktem sabotażu.

Rozmawialiśmy z dwoma, zapewne ostatnimi, uczestnikami akcji ratowania liberatora, który rozbił się na Gibraltarze w lipcu 1943 r. To 90-letni obecnie brytyjscy weterani Kenneth Brooks i Sidney Knowles. Pierwszy służył na jednostce ratowniczej, która znalazła się na miejscu wypadku sześć minut po katastrofie, drugi był płetwonurkiem, który wchodził do wraku. Do tej pory o ich istnieniu nikt w Polsce nie wiedział.

– Samolot spadł dość blisko brzegu, leżał do góry brzuchem. Jego część wystawała z wody. Wokół wraku pływały różne przedmioty i trzy ciała. Jak się później dowiedzieliśmy, m.in. ciało generała Sikorskiego – opowiada „Rz" Knowles. Wspomina też, że polski premier unosił się na wodzie, był zwrócony twarzą w dół i miał szeroko rozłożone ręce.

Historia
Przypadki szalonego Kambyzesa II
Materiał Promocyjny
VI Krajowe Dni Pola Bratoszewice 2025
Historia
Paweł Łepkowski: Spór o naturę Jezusa
Historia
Ekshumacje w Puźnikach. Do odnalezienia drugi dół śmierci
Historia
Paweł Łepkowski: „Największy wybuch radości!”
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Historia
Metro, czyli dzieje rozwoju komunikacji miejskiej Część II
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont