Hale Wodociągów Warszawskich przy ul. Zaruskiego na kilka dni zamieniły się w wojenny obozowy barak z drewnianymi, połamanymi pryczami.
Reżyser i scenarzystka Małgorzata Brama kręci tam fabularyzowany dokument o Oberlangen – pierwszym w historii powszechnej jenieckim obozie tylko dla kobiet (w północno-zachodnich Niemczech), gdzie wywożone były uczestniczki powstania warszawskiego.
Zdjęcia powstawały m.in. w Warszawie, Piasecznie i Majdanku. Na planie spotkały się dwa pokolenia – kombatantki opowiadające o blisko pół roku na przełomie 1944 i 1945 r. spędzonym w tym obozie i ich współczesne odpowiedniczki – młode dziewczyny wybrane do filmu w castingu.
Przyglądaliśmy się kręconej akurat scenie Wielkanocy w baraku. Drewniany stół, na nim krzyż z dwóch patyków związanych słomą. Ksiądz. Za nim trzęsące się z zimna żołnierki Armii Krajowej.
– Mieliśmy w obozie kapelana Włocha. Zaimprowizowaliśmy wtedy święta, mszę, procesję, aż Niemcy wychodzili robić zdjęcia. A do jedzenia? To, co zwykle, żadnych rarytasów. Pamiętam zupę z jarmużu i robaczywego grochu – opowiada Eugenia Cegielska, inicjatorka powstania filmu, ostatnia żyjąca komendantka jednego z baraków. Zastanawia się chwilę nad obozowym menu. – Czy wyście miały jajka? – pyta koleżankę.