Wykonali rozkaz niewykonalny

Szarże polskiego wojska na teren Niemiec i Słowacji kilkakrotnie zaskakiwały hitlerowskie dowództwo

Publikacja: 01.09.2012 14:00

Kampania wrześniowa 1939 r. to nie tylko, jak przekonywała komunistyczna propaganda i co powtarzają niektóre media III RP, klęska, nieudolność i „wycofywanie się na z góry upatrzone pozycje", lecz także skuteczne kontruderzenia i przeciwnatarcia.

Polacy w natarciu

Nie chodzi tutaj tylko o słynną bitwę pod Krojantami, gdzie szarża 18. Pułku Ułanów Pomorskich z Grudziądza pod dowództwem płk. Kazimierza Mastalerza zatrzymała przemarsz części wojsk 20. niemieckiej Dywizji Zmotoryzowanej (ich bohaterstwo wykpił Andrzej Wajda w filmie „Lotna", fałszywie sugerując, że szablami atakowali czołgi). Nie chodzi też o bitwy pod Mokrą czy nad Bzurą. Polskie oddziały kilkakrotnie w wielu miejscach kraju, po odparciu niemieckiego ataku, wdzierały się w głąb III Rzeszy, siejąc popłoch i panikę wśród niemieckiego wojska, ludności i hitlerowskiego dowództwa.

Oczywiście, były to tylko epizody. – Dla przebiegu kampanii wrześniowej nie miały znaczenia – mówi prof. Andrzej Sowa, historyk. Choć historii nie zmieniły, polskie szarże w głąb III Rzeszy pokazały, że żołnierze Września – jak mówił płk Kazimierz Mastalerz – „wiedzieli, jak wykonać niewykonalny rozkaz".

Cios za cios

– We wrześniu 1939 r. oddziały Wojska Polskiego kilka razy przekraczały granicę Rzeszy. Najbardziej znane były dwie akcje: próba zajęcia Wschowy i akcja w Prusach Wschodnich. Ta druga jest stosunkowo nawet lepiej znana, mimo że walki toczyły się wśród wiosek i trwały kilka dni – mówi „Rz" dr Tymoteusz Pawłowski, historyk.

Szarża na leżące na terenie Niemiec niewielkie miasteczko Wschowa (Fraustadt) została przygotowana z prawdziwą wielkopolską solidnością i miała być odwetem za zajęcie przez niemieckie wojska Leszna.

Nocą z 1 na 2 września generał Roman Abraham, dowódca Wielkopolskiej Brygady Kawalerii, wydał 55. Poznańskiemu Pułkowi Piechoty rozkaz „odrzucić oddziały nieprzyjaciela i ostrzelać Fraustadt ogniem artyleryjskim".

Akcję poprzedziło rozpoznanie lotnicze i z terenu. Skierowano do niej grupę ponad 300 ludzi pod dowództwem kpt. Edmunda Lesisza. 2 września żołnierze przekroczyli granicę z Rzeszą i zajęli niemieckie miasteczko Geyerdsorf (Dębowa Łąka). Niemieckie oddziały rozpoczęły chaotyczny odwrót.

We wsi Polacy zdobyli sporą ilość broni oraz motocykle. Jednocześnie podciągnięta pod Wschowę artyleria rozpoczęła ostrzał miasta. „Podciągam działa pod samą granicę. Przy zapadającym zmroku około godziny 18.oo kładę ogień 36 granatów na koszary we Wschowie. Jak się później dowiedziałem, straty niemieckie miały wynieść 7 zabitych i 20 rannych" – pisał we wspomnieniach kpt. Ludwik Snitko.

Na rozkaz generała Abrahama po ostrzelaniu Wschowy polskie oddziały wycofały się na terytorium Rzeczypospolitej. Już po klęsce wrześniowej kpt. Lesisz został osadzony w jednym z oflagów. Odnaleziony przez gestapo, został wywieziony do Łodzi i zamordowany.  Nie jest znane dziś formalne uzasadnienie egzekucji.

Podobna sytuacja miała miejsce w innej części Wielkopolski. Kiedy Niemcy zdobyli Rawicz, do akcji włączył się III batalion 55. Pułku Piechoty pod dowództwem ppłk. Romana Jabłońskiego. Odbił Rawicz i zmusił Niemców do odwrotu.

A za uciekającymi Niemcami poszedł oddział dowodzony przez ppor. Zbigniewa Jankowskiego. Polska grupa wypadowa przekroczyła granicę, dotarła do Konigsdorf (obecnie nosi nazwę Załęcze), rozbiła tam niemiecką kolumnę transportową, niszcząc około 80 samochodów, i wróciła do Rawicza.

Niemal w tym samym czasie, gdy wielkopolskie oddziały gromiły Niemców, stacjonujący na Podlasiu dowódca Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Narew" gen. Czesław Młot-Fijałkowski wysłał do naczelnego wodza depeszę, prosząc o zgodę na wypad na teren Prus Wschodnich. Miała to być akcja rozpoznawcza. „Chcę rozpoznać rejon Bialla – Johannisburg całą Podlaską Brygadą Kawalerii" – napisał.

Już 2 września dwa szwadrony (1. i 3.) 10. Pułku Ułanów Litewskich z Podlaskiej Brygady Kawalerii ppłk. Kazimierza Buslera zajęły wieś Brzózki Małe. Tego samego dnia poszło kolejne natarcie koło miejscowości Bialla, dziś (Biała Piska), które wdarło się kilka kilometrów w głąb terytorium Rzeszy, zajmując m.in. wsie Sokalen, Kowalen i Klarheim.

Z kolei 3 września wieczorem siłami 3. Pułku Szwoleżerów Mazowieckich ze składu Suwalskiej Brygady Kawalerii gen. bryg. Zygmunta Podhorskiego Polacy przekroczyli granicę w rejonie wsi Cimochy i starli się z niemiecką kampanią saperów. Szwoleżerowie wzięli dwóch jeńców, zniszczyli  stację oraz strażnice i wkrótce wrócili na polską stronę.

Ostatnia szarża polskiej kawalerii w głąb terytorium III Rzeszy miała miejsce 4 września. 2. pluton 3. szwadronu 2. Pułku Ułanów Grochowskich pod dowództwem Kazimierza Pilowskiego zajął leżącą po niemieckiej stronie wieś Mieruniszki

– 4 września dowódca grupy operacyjnej „Narew" zastanawiał się nad zmontowaniem kontruderzenia w Prusach Wschodnich, ale  uznano, że taka akcja nie miałaby żadnego znaczenia– mówi dr Pawłowski.

Bomby na Oławę

Jednym z mniej znanych epizodów Września '39 jest bombardowanie fabryki chemicznej pod Oławą dokonane przez plutonowego Wacława Buczyłko z 21. Eskadry Bombowej, pilota PZL23 „Karaś".

2 września samotna maszyna mimo zapory ogniowej położonej przez Niemców wdarła się na terytorium powietrzne III Rzeszy. Buczyłko doleciał nad Ohlau (Oława). Na pobliską fabrykę zrzucił osiem bomb. Było to pierwsze bombardowanie celów w Niemczech w czasie II wojny światowej.

Po klęsce wrześniowej plutonowy Buczyłko przedostał się na Zachód, brał udział w bitwie o Anglię w Dywizjonie 304. Po wojnie wrócił do Polski, mieszkał w Zakopanem, gdzie zmarł.

– Polskie lotnictwo kilkakrotnie wkraczało na terytorium powietrzne III Rzeszy. 7 września jeden z polskich samolotów ostrzelał świętujących zdobycie Westerplatte Niemców (część historyków ma wątpliwości,  czy taka akcja miała miejsce – red.). Polskie samoloty ostrzelały też cele na Słowacji – przypomina dr Pawłowski.

Polskie wojska dwukrotnie przeprowadziły też skuteczne natarcia na teren współpracującej z III Rzeszą Słowacji. W nocy z 2 na 3 września oddziały Korpusu Ochrony Pogranicza „Karpaty" przekroczyły granicę na przełęczy Beskid i zajęły trażnicę graniczną, a dzień później kompania 2. Pułku Piechoty KOP „Karpaty" dokonała ataku na leżące po słowackiej stronie Czertyżne. A żołnierze batalionu Obrony Narodowej „Gorlice" zajęli i wysadzili most przed miejscowością Becherov, co utrudniło przemarsz niemieckim wojskom.

Historycy są zgodni. Choć kontrnatarcia na teren III Rzeszy i wypady na Słowację nie miały większego znaczenia militarnego, dowiodły woli walki polskich żołnierzy i pokazały, że dobrze dowodzeni nawiązywali z Niemcami skuteczną walkę.

Kampania wrześniowa 1939 r. to nie tylko, jak przekonywała komunistyczna propaganda i co powtarzają niektóre media III RP, klęska, nieudolność i „wycofywanie się na z góry upatrzone pozycje", lecz także skuteczne kontruderzenia i przeciwnatarcia.

Polacy w natarciu

Pozostało 96% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy