Informację potwierdziła „Rz" mecenas Ewelina Wolańska, która reprezentowała Wałęsę. – Prezydent Wałęsa uznał, że skoro wygrał już jeden proces z Wyszkowskim za podobną wypowiedź, nie ma potrzeby ciągnąć przez wiele lat następnego procesu – mówi „Rz" mec. Wolańska.
Krzysztof Wyszkowski wycofanie się Wałęsy z procesu uważa za tchórzostwo. – Wałęsa, mając wyrok sądu w innej sprawie, uważał, że wygra, powołując się tylko na sam ten wyrok. Sąd jednak uznał, że istnieje konieczność przesłuchania zgłoszonych świadków. To było dla niego niebezpieczne, bo część z nich potwierdziłaby, że Lech Wałęsa był płatnym współpracownikiem bezpieki o pseudonimie Bolek – mówi „Rz" Wyszkowski.
Ten współzałożyciel Wolnych Związków Zawodowych żałuje, że proces się nie odbędzie, bo mieli w nim zeznawać m.in. oficerowie Służby Bezpieczeństwa, w tym Edward Graczyk, który w 1970 r. zwerbował Wałęsę do współpracy z SB. Graczyk w listopadzie 2009 r., zeznając jako świadek przed prokuratorem IPN, ujawnił, że Wałęsa miał przypisany pseudonim Bolek, pomagał SB oraz brał pieniądze. Wyszkowski liczył, że również inni świadkowie, zeznając w sądzie pod rygorem odpowiedzialności karnej, opowiedzą o agenturalnej przeszłości byłego prezydenta.
Wycofanie się Wałęsy z procesu nie oznacza, że były prezydent zrezygnuje z wykonania na koszt Wyszkowskiego prawomocnego wyroku w poprzednim procesie. Wyszkowski będzie jego dłużnikiem, a należność będzie mógł wyegzekwować komornik.