Mniej więcej wiadomo, co jadały koronowane głowy, zostało to zapisane, ale poniżej dostojnika już trudno o zapiski dotyczące „maluczkich". Żeby nie być gołosłownym: w tym roku dwie krakowskie oficyny wydawnicze wydrukowały dwie książki – Wiki Filipowicz „Przy stole z królem" oraz Agnieszki Bukowczan-Rzeszut „Kuchnię królów". Obie zajmujące, ale ilu jest i było królów na świecie, a ilu ich poddanych?
Historia, przynajmniej dotychczas, przedstawiając minione stulecia, unika trywialności, a właśnie za trywialne, a co najmniej mało poważne, uważa się informacje o tym, co ludzie jedli. Jednak to się zaczyna zmieniać. Książek o dziejach żywności przybywa w szybkim tempie: „Historia smaku" (Bryan Bruce), „Historia świata w sześciu szklankach" (Tom Standage), „Historia naturalna i moralna jedzenia" (Maguelonne Toussaint-Samat), „Samogon" (koncepcja: Robert Maciej), i tak dalej – z tego rodzaju pozycji można już zestawić sporą biblioteczkę.
Czy historia piwa, mleka albo zboża jest mniej ważna od historii Asyrii? Coraz więcej historyków uważa, że dzieje poszczególnych (choć oczywiście nie wszystkich) produktów spożywczych wpływały w dużo większym stopniu na losy świata niż dzieje poszczególnych państw czy narodów (choć oczywiście nie wszystkich). Poszukiwanie żywności, było i jest przyczyną postępu, konfliktów, wytyczało drogi i etapy poznawania świata, wymuszało kontakty bliskie i dalekie, rozwój transportu. Badacze ze zdumieniem skonstatowali, że historia odżywiania się to w znacznej części historia głodu. „Fale głodu pokazują, że historia jedynie powierzchownie kształtowana jest przez ludzi, że to natura była siłą decydującą. Głód towarzyszył człowiekowi od czasów prehistorycznych, co potwierdzają badania szkieletów. Ale historia głodu nie została jeszcze metodycznie zbadana i napisana. Głodujący rzadko piszą historie, a historycy rzadko bywają głodni" – zauważa Ernst Schubert („Jedzenie i picie w średniowieczu", Toruń 2019). Przypomina on, że burczący brzuch należał do codzienności; w bajkach bycie królem oznacza nieograniczony dostęp do dobrej żywności. „Dopiero w kontekście głodu można pojąć, dlaczego mimo wszelkich niebezpieczeństw ludzie osiedlali się nad brzegiem morza, na terenach zalewowych, dlaczego brali na siebie te trudy osadnicze" (E. Schubert).
Dopiero w kontekście głodu można zrozumieć wyniki badań nad dietą w czasach prehistorycznych. Przykład najnowszy: prof. Miriam Cubas Morena z brytyjskiego uniwersytetu w York wraz z zespołem dokonała biochemicznej analizy molekularnej osadów, jakie przetrwały na wewnętrznych ściankach 246 glinianych naczyń odkopanych na 24 stanowiskach archeologicznych rozlokowanych wzdłuż wybrzeży Europy – od Półwyspu Iberyjskiego po Bałtyk. Artykuł o tym zamieściło pismo „Current Anthropology". Badacze wyodrębnili i analizowali lipidy (tłuszcze) osadzone na ściankach garnków. Ustalili, że pochodzą z mięsa kóz, owiec, z krowiego mleka i produktów mlecznych (serów, twarogów, jogurtów). Produkty te spożywali ludzie żyjący 7500 lat temu, ale nie wszyscy te same.
Ślady mleka i produktów mlecznych występują szczególnie często w naczyniach z Brytanii, Irlandii, Normandii, znad Bałtyku, natomiast są rzadsze w Portugalii i Hiszpanii, gdzie przeważają ślady mięsa. „Rolnicy neolityczni, z młodszej epoki kamienia, zasiedlający regiony północnej Europy, gdzie panuje surowszy klimat, być może znaleźli w mleku krowim, bogatym w witaminę D i tłuszcze, korzystny składnik diety, jakiego potrzebowali" – sugeruje dr Gregory Marchand, współautor artykułu.