Przez kilka tygodni naukowcy, pracownicy i wolontariusze z Fundacji Niepodległości poszukiwali masowej mogiły na terenie nieistniejącej już polskiej wsi Ostrówki na Ukrainie. W tym miejscu 71 lat temu Ukraińska Powstańcza Armia dokonała jednego z najokrutniejszych mordów. Zabito 1051 mieszkańców sąsiadujących z sobą wsi.
– Prace poszukiwawcze objęły obszar 1,5 hektara, poszukiwaliśmy mogiły znajdującej się w okolicach dawnego gospodarstwa Suszków, w czasie prac wykonaliśmy ponad 4 tys. odwiertów – opowiada „Rz" dr Leon Popek z lubelskiego oddziału IPN, autor książki „Ostrówki. Wołyńskie ludobójstwo".
W pracach poszukiwawczych brało udział ok. 30 osób, nie tylko Polacy, ale także Ukraińcy. W grupie tej byli ?m.in. funkcjonariusze Straży Granicznej, którzy uczestniczyli w nich w czasie urlopów. Prace sfinansowała Rada Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa.
Archeolodzy nie odnaleźli szczątków ludzkich, ale m.in. odkryli fundamenty jednego z domów, znaleźli także kości zwierząt domowych. – To nie tak, że prace zakończyły się niepowodzeniem. Zawęziliśmy obszar kolejnych poszukiwań – tłumaczy dr Leon Popek. Być może będą one kontynuowane w przyszłym roku. Naukowcy chcą zbadać okolice dawnej kuźni Bałandy (gdzie zamordowano ok. 20 osób), szczątki mogą się także znajdować pod drogą. Ekipa poszukiwawcza chciałaby przeszukać obszar o powierzchni 1,5 hektara.
Prace w Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej trwają już 22 lata. Dotychczas udało się odnaleźć szczątki 634 ofiar. – Brakuje szczątków ok. 400 osób, ale wielu nie uda się odnaleźć – dodaje historyk IPN. Część ciał nie została bowiem pochowana, ich zwłoki rozwlekły po okolicznych polach zwierzęta. – W późniejszych latach ludzkie kości były wyorywane na przykład w czasie prac polowych – opisuje dr Popek.