Imiona, nazwiska i pseudonimy ośmiu ofiar zbrodni komunistycznych – żołnierzy podziemia niepodległościowego, potajemnie pochowanych na Cmentarzu Powązkowskim – podano wczoraj w Pałacu Prezydenckim. Zidentyfikowano je dzięki badaniom genetycznym.
– Poczułam wielką ulgę, bo ta identyfikacja rozwiała wątpliwości co do losów dziadka. Przez cztery lat był bestialsko torturowany, nikogo nie wydał, został skazany na podstawie zeznań innych osób i spędził w celi śmierci sześć miesięcy – mówi prof. Grażyna Kontrym-Sznajd, wrocławska fizyczka, wnuczka legendarnego majora Bolesława Kontrym ps. Żmudzin. – Nie mieliśmy pewności, czy egzekucja została wykonana, czy może zabrali go Rosjanie – dodaje wnuczka „Żmudzina".
Zaufał komunistom
Instytut Pamięci Narodowej ustalił, że ten cichociemny został zastrzelony w więzieniu na warszawskim Mokotowie 2 stycznia 1953 r. Jego szczątki zostały znalezione w kwaterze „Ł" warszawskiego Cmentarza Powązkowskiego 24 maja 2013 r. przez ekipę poszukiwawczą, którą kieruje prof. Krzysztof Szwagrzyk z IPN.
– Znajdowały się na skraju Łączki, obok współczesnych grobów. Major Kontrym został, tak jak inni, uśmiercony metodą katyńską, strzałem w potylicę – opisuje prof. Szwagrzyk.
Żmudzin był nietuzinkową postacią. Jego życiorys z powodzeniem może służyć za scenariusz filmowy. Bolesław Kontrym był cichociemnym, oficerem AK, przedwojennym funkcjonariuszem Straży Granicznej i policji państwowej. Służbę w wojsku zaczął jeszcze w czasach carskich. W Archangielsku uczestniczył w walkach z bolszewikami. W lipcu 1919 r. został aresztowany i po trzech miesiącach wcielony do Armii Czerwonej. Za męstwo w walkach z Finami został odznaczony i skierowany do Akademii Sztabu Generalnego w Moskwie. Jednocześnie nawiązał kontakt z polskim wywiadem. Od lutego 1922 r. wykonywał zlecenia attache wojskowego przy Poselstwie RP w Moskwie. Wobec zagrożenia aresztowaniem w grudniu 1922 r. nielegalnie wrócił do Polski.